ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

295 26 6
                                    

Jak ja dawno nic tutaj nie wstawiałam O.o Jestem przerażona ileż to czasu minęło od ostatniej publikacji, więc tym bardziej cieszę się, że wreszcie skończyłam rozdział. Jest chyba jednym z najdłuższych, co przełożyło się zresztą na czas pisania. No, ale nareszcie mogę go spokojnie wystawić ;) 

Oczywiście czekam na Wasze komentarze i wszelkiego rodzaju opinie <3 


Królowie, książęta i węże


Cesarz w skupieniu obserwował twarz drugiego, młodego mężczyzny. Dobrze więc był świadomy, kiedy litery zamazały się przed oczyma księcia w rosnącej furii. List, który mu przekazano był prosty i niezbyt formalny, aczkolwiek nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Ojciec Jungkooka nigdy bowiem nie prosił — on żądał.

Być może Cesarz czuł nić satysfakcji, gdy ręce księcia Ognia zaczęły delikatnie drżeć, a palce brutalnie zmięły papier. Zapewne gdyby wojownik miał w sobie więcej starodawnej mocy, to teraz ten sam list podrygiwałby w przerażających płomieniach. I nie zostałoby po nim nic oprócz popiołu i zapachu spalenizny.

A jednak Jungkook po prostu ściskał wiadomość, próbując się uspokoić. Jego brwi pozostawały zmarszczone, szczęka mocno zaciśnięta. Łapał spazmatycznie oddech przez kolejne, dłużące się sekundy. Wtenczas Namjoon po prostu spokojnie czekał.

— Nie sądziłem, że to nastanie tak szybko — mruknął w końcu młodzieniec. Odwrócił się po chwili w stronę Cesarza z bezczelnym, rozbawionym prychnięciem. Namjoon jednak nie dał się nabrać na tę nonszalancję; w oczach wciąż dostrzegał błysk gniewu, ostry i pozbawiony wszelakiej delikatności. Poza tym uśmiech Jungkooka zdradzał jawną pogardę. — Chociaż nie powinienem się dziwić.

— Nie powinieneś — przyznał Namjoon. To jedyne, co powiedział, ponieważ nie miał zamiaru rzucać oczywistościami. Obaj wiedzieli, że w sytuacji, w której się znaleźli, wiele rzeczy nie przebiegało tak, jak powinno i nie mogli się dziwić, że Król Ognia nie zamierzał więcej czekać. Zresztą zjednoczenie akurat teraz dwóch krajów poprzez małżeństwo zdawało się być niezwykle przemyślanym posunięciem i Namjoon je pochwalał, choćby dla własnych celów. Może w końcu to sprawi, że stosunki obu książąt staną się mniej uciążliwe dla wszystkich władców?

Nie, żeby się łudził, aczkolwiek kapłanki nauczyły go, że wiara nie zawsze kończyła się rozczarowaniem.

— Oczywiście nie musisz się martwić przygotowaniami — zapewnił natychmiast Namjoon. — Twój ojciec pozwolił mi o wszystko zadbać. Rozpoczniemy ceremonię, kiedy tylko księżyc ukaże się w pełni. Według słów kapłanek nastąpi to zaraz po zakończeniu Walk Gladiatorów.

— Jak cudownie — zakpił Jungkook. Przypuszczał, że Cesarz tym bardziej był zadowolony z obrotu spraw. Pospólstwo bowiem zachwycone zakończeniem brutalnych pojedynków pomyśli, że to właśnie z tego powodu zawiążą małżeństwo. I wszystko to jakoś wydawało się tak cholernie wygodne. Jungkook nie był głupi — Cesarz musiał mieć coś wspólnego z tym nagłym ślubem. Czyżby szepnął co nieco jego ojcu?

Ale Cesarz nie zląkł się pod jego ciemnym spojrzeniem. Jakkolwiek udawał, że nie wyczuwa oskarżeń w oczach oraz postawie młodego księcia. Jego twarz była tak samo nieczytelna, jak poprzednio.

— Najlepiej będzie, żebyście nie widzieli się do tego czasu z Księciem Wody — kontynuował Namjoon z błyskiem w oku, którego Jungkook wcale nie przeoczył. Nic więc dziwnego, że gniew w jego żyłach przelewał się niczym wzburzona lawa.

— Dlaczego?

Namjoon przez chwilę milczał, mrużąc uważnie powieki. Irytowała go postawa Księcia Ognia, jak i niewiedza. Jego bezczelna ignorancja. Już miał nawet zamiar go za to skarcić, kiedy to Jisoo przysunęła się do nich, niczym zwinny lis. Na całe szczęście zawsze wiedziała, kiedy wkroczyć.

DIONYSUS || KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz