Jak ja dawno nic tutaj nie wstawiałam O.o Jestem przerażona ileż to czasu minęło od ostatniej publikacji, więc tym bardziej cieszę się, że wreszcie skończyłam rozdział. Jest chyba jednym z najdłuższych, co przełożyło się zresztą na czas pisania. No, ale nareszcie mogę go spokojnie wystawić ;)
Oczywiście czekam na Wasze komentarze i wszelkiego rodzaju opinie <3
Królowie, książęta i węże
Cesarz w skupieniu obserwował twarz drugiego, młodego mężczyzny. Dobrze więc był świadomy, kiedy litery zamazały się przed oczyma księcia w rosnącej furii. List, który mu przekazano był prosty i niezbyt formalny, aczkolwiek nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Ojciec Jungkooka nigdy bowiem nie prosił — on żądał.
Być może Cesarz czuł nić satysfakcji, gdy ręce księcia Ognia zaczęły delikatnie drżeć, a palce brutalnie zmięły papier. Zapewne gdyby wojownik miał w sobie więcej starodawnej mocy, to teraz ten sam list podrygiwałby w przerażających płomieniach. I nie zostałoby po nim nic oprócz popiołu i zapachu spalenizny.
A jednak Jungkook po prostu ściskał wiadomość, próbując się uspokoić. Jego brwi pozostawały zmarszczone, szczęka mocno zaciśnięta. Łapał spazmatycznie oddech przez kolejne, dłużące się sekundy. Wtenczas Namjoon po prostu spokojnie czekał.
— Nie sądziłem, że to nastanie tak szybko — mruknął w końcu młodzieniec. Odwrócił się po chwili w stronę Cesarza z bezczelnym, rozbawionym prychnięciem. Namjoon jednak nie dał się nabrać na tę nonszalancję; w oczach wciąż dostrzegał błysk gniewu, ostry i pozbawiony wszelakiej delikatności. Poza tym uśmiech Jungkooka zdradzał jawną pogardę. — Chociaż nie powinienem się dziwić.
— Nie powinieneś — przyznał Namjoon. To jedyne, co powiedział, ponieważ nie miał zamiaru rzucać oczywistościami. Obaj wiedzieli, że w sytuacji, w której się znaleźli, wiele rzeczy nie przebiegało tak, jak powinno i nie mogli się dziwić, że Król Ognia nie zamierzał więcej czekać. Zresztą zjednoczenie akurat teraz dwóch krajów poprzez małżeństwo zdawało się być niezwykle przemyślanym posunięciem i Namjoon je pochwalał, choćby dla własnych celów. Może w końcu to sprawi, że stosunki obu książąt staną się mniej uciążliwe dla wszystkich władców?
Nie, żeby się łudził, aczkolwiek kapłanki nauczyły go, że wiara nie zawsze kończyła się rozczarowaniem.
— Oczywiście nie musisz się martwić przygotowaniami — zapewnił natychmiast Namjoon. — Twój ojciec pozwolił mi o wszystko zadbać. Rozpoczniemy ceremonię, kiedy tylko księżyc ukaże się w pełni. Według słów kapłanek nastąpi to zaraz po zakończeniu Walk Gladiatorów.
— Jak cudownie — zakpił Jungkook. Przypuszczał, że Cesarz tym bardziej był zadowolony z obrotu spraw. Pospólstwo bowiem zachwycone zakończeniem brutalnych pojedynków pomyśli, że to właśnie z tego powodu zawiążą małżeństwo. I wszystko to jakoś wydawało się tak cholernie wygodne. Jungkook nie był głupi — Cesarz musiał mieć coś wspólnego z tym nagłym ślubem. Czyżby szepnął co nieco jego ojcu?
Ale Cesarz nie zląkł się pod jego ciemnym spojrzeniem. Jakkolwiek udawał, że nie wyczuwa oskarżeń w oczach oraz postawie młodego księcia. Jego twarz była tak samo nieczytelna, jak poprzednio.
— Najlepiej będzie, żebyście nie widzieli się do tego czasu z Księciem Wody — kontynuował Namjoon z błyskiem w oku, którego Jungkook wcale nie przeoczył. Nic więc dziwnego, że gniew w jego żyłach przelewał się niczym wzburzona lawa.
— Dlaczego?
Namjoon przez chwilę milczał, mrużąc uważnie powieki. Irytowała go postawa Księcia Ognia, jak i niewiedza. Jego bezczelna ignorancja. Już miał nawet zamiar go za to skarcić, kiedy to Jisoo przysunęła się do nich, niczym zwinny lis. Na całe szczęście zawsze wiedziała, kiedy wkroczyć.
CZYTASZ
DIONYSUS || Kookmin
FanfictionEra Spokoju przeminęła. Namjoon, Wielki Cesarz, zdaje sobie z tego sprawę jak nikt inny. To on podejmuje ostatnie próby ratowania tego, co może przeminąć na zawsze. Wierzy, że uda mu się przezwyciężyć nadchodzące zło. Ale wizje nie są klarowne, wszy...