- Kto to? - uśmiechnął się lekko.
- Chyba pomyłka - wzruszyłam ramionami.
- Okej, więc chodźmy - wyciągnął w moja stronę dłoń.
Tym razem złapałam ją, splotłam nasze place i ruszyliśmy w kierunku Pałacu Buckingham. Spacerując w jego stronę podziwiałam wszystko dookoła. Piękne, eleganckie budynki i oczywiście czerwone autobusy. Mijało nas wielu ludzi, dużo więcej niż można spotkać o tej porze w Sydney.
- Jejku ile tutaj jest ludzi.
- A w Sydney tak nie jest? - spytał Harry wpatrując się we mnie.
- Tak rano tylu ludzi nie spotkasz chyba, że na plaży - odpowiedziałam rozglądając się znowu.
- 12 to rano?
- Pewnie - wzruszyłam ramionami.
***
- Harry - jęknęłam.
- Co? no chodź? - pociągnął mnie za dłoń w nieznaną mi jeszcze stronę.
- Mam już dość, kiedy koniec? Bolą mnie nogi! - pisnęłam wskazując na swoje stopy.
- Kelly dopiero widziałaś Pałac Buckingham, muzeum narodowe, muzeum figur woskowych, park, parlament i Big Bena - wymieniał miejsca, które już zwiedziłam.
- Jak to dopiero? - znowu jęknęłam niezadowolona.
- No jeszcze 3 miejsca przed nami - machnął rękę zadowolony.
- Nie możemy tych miejsc przełożyć na inny dzień?
- Nie.
- Proszę Harry - mruknęłam krzywiąc się przy tym.
- No dobra - burknął - no to chodź na kawę - wskazał na Starbucks, który znajdował się nie daleko.
- Okej - powiedziałam zadowolona i ruszyłam w kierunku kawiarni.
Po kilku minutach siedzieliśmy już w pustej o dziwo pustej jak to Harry stwierdził kawiarni i popijaliśmy frappuccino.
- No to jak ci się podoba mój kochany Londyn? - spytał skanując moją twarz.
- Ujdzie - zaśmiałam się.
- Tylko ujdzie? - zapytał oburzony.
- Żartuję, jest naprawdę ładny - walnęłam go lekko w ramię.
- No ja myślę, ale wiesz jeszcze nie widziałaś wszystkiego - puścił do mnie oczko.
- Jak na mnie to i tak za dużo widziałam - cmoknęłam w powietrzu.
- Jesteś aż takim leniuchem?
- Mhm - skinęłam zadowolona głową.
- Oj Kelly Kelly - zaśmiał się cicho.
Siedzieliśmy przy takim stoliku skąd było widać całą ulicę. Rozejrzałam się dookoła i moje oczy rozszerzyły się. Albo widzę Luke'a albo znowu mam zwidy. Chyba chcę już wrócić do Sydney. Westchnęłam dosyć głośno. Starałam się nie patrzeć w tamtą stronę, ale to było silniejsze ode mnie.