12. Panno Potter zapraszam za mną.

739 32 24
                                    

Kiedy weszłyśmy do gabinetu dyrektora naszym oczom ukazał się niecodzienny widok. Przy biurku siedział Dumbledore, a przed nim siedziały Hermiona Granger i Ginny Weasley. Przez chwilę myślałam, że to tylko zbieg okoliczności, jednak kiedy one nie opuściły gabinetu, a nam dyrektor kazał usiąść to wszystkie moje przypuszczenia poszły w zapomnienie.

-Cieszę się, że już wszystkie jesteście- zaczął profesor.- Zapewne zastanawiacie się czemu zaprosiłem was tutaj. Otóż chciałbym aby panie zajęły się organizacją Balu Bożonarodzeniowego. Zastanawiałem się kogo wybrać do tego zadania i nie mogłem się zdecydować którą z Pań do tego przydzielić, dlatego zdecydowałem, że będą to wy wszystkie.

- Przepraszam bardzo, to żart? Ja mam z nimi współpracować?- zapytała z oburzeniem Weasley. - Przecież z nimi się nie da dogadać.

- Zauważyłem, że ty i Panna Potter macie jakiś problem do siebie. Cóż, mam nadzieję, że przez to, że teraz będziecie spędzać o wiele więcej czasu ze sobą to rozwiążecie go i nie będziecie się tyle kłócić.

- Pan sobie żartuje? Ja nie mam zamiaru się z nią zadawać- przewróciłam oczami na jej słowa.

- Ginny, ale w sumie profesor ma trochę racji. No bo tak szczerze, to wy się nie lubicie tak bez powodu.

- Tym powodem jest ona. Czego nie rozumiesz?

- Przepraszam profesorze, ale czy to wszystko?- zapytałam. Nie zbyt chciało mi się wysłuchiwać jej wymądrzań.

- Tak, tylko chciałbym, aby Panie jak najszybciej się za to zabrały, bo to Balu coraz mnie czasu zostało.

- Oczywiście. Do widzenia- opuściłyśmy z Pansy gabinet i udałyśmy się w stronę lochów. Nie było nam dane daleko zajść, bo zatrzymały nas nawołania Granger. Podeszła do nas- na szczęście sama.

- Jeśli mamy razem współpracować to może się spotkajmy niedługo w bibliotece i obmyślimy pomysły oraz podział prac? Co wy na to?- zaproponowała dziewczyna.

- W sumie to... czemu nie. Możemy.

- Super. To tak za 20 minut przy wejściu do biblioteki?- zgodziłyśmy się na jej propozycję.

- Dobra, nie opłaca nam się iść do pokoju skoro zaraz będziemy musiały stamtąd wyjść. Proponuję, abyśmy się udały w tamtą stronę- przystanęłam na to.- Pewnie wybrała to miejsce, abyście nie mogły się pokłócić, w sensie ty i Weasleyówna. W sumie to dobrze, bo po pewnym czasie nie da się z wami wytrzymać.

- No sorry, ale to ona zazwyczaj zaczyna nie ja. To nie moja wina.

Po około dziesięciu minutach dochodzimy do biblioteki. Dziewczyny już na nas czekały. Hermiona uśmiecha się do nas lekko, a Weasley udaje jakby w ogóle nas nie widziała. Chociaż nie będzie działać mi na nerwy. Weszłyśmy do pomieszczenia i udałyśmy się w mało zatłoczone miejsce, aby nikt nam nie przeszkadzał. Usiadłyśmy przy stoliku.

- Dobrze więc sądzę, że powinnyśmy pierw rozdzielić między nami zadania. Wtedy będzie nam to sprawniej iść i nie będziemy traciły zbędnego czasu- zaczęła Granger.

- No racja, ale czy nie będzie też lepiej jak będziemy mieć takiego "kapitana", który nam przydzieli te zadania? No bo tak to jest bardzo możliwe, że każda z nas, lub chociaż dwie będą chciały robić to samo, co niezbyt będzie miało sens.

- Trafna sugestia Vanesso. Ale kto niby mógłby nim być?

- Moim skromnym zdaniem powinnam być to ja- zaczęła rudowłosa.- Bo szczerze to nie chce mi się w tym brać udziału, więc zrzuciłabym wszystko na was, no może trochę pomogła, ale to może.

- Weasley ty z tymi twoimi pomysłami to lepiej się przymknij, bo one nic na nie dadzą. A po za tym Dumbledore chciał, abyśmy zrobiły to we cztery a nie we trzy. Mogłaś przecież się nie zgodzić na to.

- Przypomnę ci Parkinson, że zostałam postawiona przed faktem dokonanym, więc się nie wymądrzaj bo mózg ci się przegrzeje.

- Słuchaj Weasl-

- Dobra spokój. Ginny, ale Pansy ma rację. Mogłaś powiedzieć Dumbledore'owi, że nie chcesz brać w tym udziału, więc teraz się nie kłóć, bo to nie pomaga.

- Granger ty.

- Ale co ja Parkinson? Nie rozumiem.

- Ty bądź tym kapitanem. Najbardziej się do tego nadajesz.

- No nie wiem. To jest dość wymagające zadanie i...

- ...i ty świetnie sobie z nimi poradzisz, jak z każdą inną rzeczą. Po za tym to ty w tym gronie jesteś uznawana za kujona, więc idealnie dla ciebie. Bez urazy oczywiście.

- No jeśli chcecie to okej. Mogę być.

Po lekkich dyskusjach podjęłyśmy decyzję, aby to Granger była naszym "kapitanem". Tak oto zdecydowała, że Pansy ma się zająć załatwieniem muzyki oraz organizacją sceny, Ginny była odpowiedzialna za jedzenie i napoje, a ja miałam jej pomóc z organizacją sali. Po rozdzieleniu obowiązków w bibliotece zostałyśmy tylko ja i Hermiona.

- Mam pewien pomysł na temat Balu. Może zróbmy je w takim mrocznym stylu? No bo wiesz i tak mamy przyjść na elegancko, i tego raczej nie uda nam się zmienić. Wtedy tak, ciemne kolory stylizacji, makijażu, ciemny wystrój sali i tych innych rzeczy, co o tym myślisz?

- Możemy tak zrobić. Wątpię, żeby ktoś na takie coś wpadł, a Dumbledore przekazał nam pracę nad tym. Tylko będzie trzeba poinformować wszystkich o tym jak najszybciej, żeby też zdążyli z kupnem wszystkiego.

- Racje, więc teraz pomyślmy nad tym co będzie nam potrzebne, a jutro powiemy o tym... Chyba najlepiej by było McGonagall, jak sądzisz?- zgodziłam się z nią.

Na ustalaniu potrzebnych nam rzeczy oraz funduszy zeszło nam kilka dobrych godzin. Pod koniec obydwie byłyśmy już zmęczone tym ciągłym wymyślaniem. Kiedy w końcu skończyłyśmy Hermiona poszła do siebie, a ja pomimo zmęczenia postanowiłam poszukać książek potrzebnych do pracy domowej. Po kilkunastu minutach udało mi się znaleźć odpowiednie egzemplarze, dlatego ruszyłam w stronę lochów. Niedawno zaczęła się cisza nocna i miałam nadzieję, że jeszcze żaden z nauczycieli nie zaczął patrolu. Kiedy wychodziłam zza zakrętu wpadłam na kogoś, przez co książki wylądowały na podłodze. Spojrzałam na sprawcę i już chciałam go oskarżyć o nie uważne chodzenie, kiedy zobaczyłam przed sobą profesora Snape'a. Pozbierałam szybko książki.

- Panna Potter?

- Tak, ja wiem, że jest cisza nocna, ale byłam w bibliotece i troszeczkę się zasiedziała. I tak wiem, to nie jest żadne wytłumaczenie, ale ja naprawdę się spieszyłam, żeby zdążyć przed ciszą. Więc niech profesor pozwoli, że już pójdę do siebie i nikt nic nie widział.

- Co? Nie, znaczy... Panno Potter zapraszam za mną - no to klops. Już zaczynam sobie wyobrażać co tym razem za szlaban wymyśli. Poszłam za nim do jego gabinetu. Podszedł go biurka i stanął za nim. Oparł dłonie za blat. Przełknęłam nerwowo ślinę.- Usiądź.

Podeszłam do krzesła przez i zajęłam na nim miejsce.

- Dobra miejmy to już za sobą. Jaki tym razem mam odbyć szlaban?

- Nie chciałem ci dać szlabanu, po prostu dowiedziałem się czegoś i chce się upewnić czy to prawda.

- No to proszę pytać, panie profesorze.

Siema!!
Jak samopoczucie?
Oczywiście za jakieś błedy przepraszam.

Buziaczki i do następnego <33

Niechciana || Córka Pottera [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz