17. Ukatrupie cie potem.

519 28 50
                                    

Opuściliśmy kawiarnie, w której niedawno byliśmy. Owinęłam szalik wokół szyji i zasunęłam kurtkę.

- No i widzisz. Zmądrzałaś i wiesz, że kurtki się zapina - wywróciłam oczami. - I nie wywracaj oczami. To wkurzające. Tylko mogłaś się ciepłej ubrać.

- Przepraszam bardzo, ale to nie moja wina, że wczoraj nie podałeś godzinny i prawie zaspałam.

- Nie pytałaś. A mi to całkowicie wypadło z głowy.

- Tak tak. Teraz się tlumacz, winny się tłumaczy Snape.

- Oczywiście Potter, więc się tłumacz - zaśmiałam się na te słowa. Muszę przyznać, że mimo tego, że ten czas był spędzony z nim to był miły. Bardzo. Czasem i zapominałam, że jest on moim nauczyciel i może to widział, ale nic na to nie powiedział. Zbliżaliśmy się do zamku.

- Też będę mieć spokój. Mnie też nikt nie będzie zapraszał na kawę, tylko że nie po pijaku - mężczyzna uśmiechnął się na te słowa. Kiedy zdążyłam zauważyć, to powrócił do swojej codziennej miny.- Merlinie, przy tobie można popaść w depresję. Nie dość, że cały na czarno to jeszcze się nie uśmiechasz. Umyjemy Ci głowę, chodź.

- Co? Vanessa, wszystko dobrze? Poczekaj... Po pierwsze to nikt nie popadnie w depresję, a po drugie nikt, powtarzam nikt, nie będzie dotykał moich włosów.

-Mówiłeś coś Severusie? - wchodzę do łazienki zaraz za profesorem. - Nachyl się nad tą wanną.

- Ukartupie cie potem - pomimo swojej groźbą, wykonał moje polecenie. Wzięłam słuchawkę prysznicową i odkręciłam wodę, zmoczyłam jego włosy. - Czemu ty to robisz?

- Człowieku, kiedy ty ostatnio głowę myśleć? Merlinie... - nie słuchałam go tylko zaczęłam się rozglądać za szamponem.- Gdzie masz szampon?

- Schowany, w szafce pod umywalką.

- Okej. Nie ruszaj się - podchodzę do szafki i wyciągam butelkę, po czym nalewam sobie sporo na rękę i wracam do mycia.

- Czuje się upokorzony - zaczynam spłukiwać pianę.

- Mniej gadanie, Snape. Skończyłam - prostuje się i wycieram ręce o ręcznik. Patrzę na niego i się śmieje pod nosem. Snape z mokrymi włosami, teraz mogę umierać. Podałam mi ręcznik. - Masz, przyda Ci się.

- Dzięki- wziął go ode mnie i zaczął wycierać mokre włosy. Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie, czekając na niego. Po kilku minutach wyszedł z łazienki.- Czekałaś na mnie, abym cie teraz zabił? Wybornie.

- Nie. Bardziej sądziłam, że dasz mi się napis herbaty, bo trochę zimno.

- Dobra, to mogę jeszcze zrobić. Zaraz wrócę - znika w kuchni. Słychać jak się chrząta, a następnie przychodzi z herbatą. Podaje mi kubek i idzie do biurka. Siada przy nim i związuje włosy. - Nie gadaj, muszę się skupić.

- Snape w kucyku. Kurwa, teraz to tymbardziej mogę umierać.

- Potter, mimo wszystko nie bluźnij.

- Oczywiście, profesorku- mężczyzna pokręcił zrezygnowany głową, a ja napiłam się herbaty. Gorzka.- Masz cukier?

- Mhm, stoi na blacie w kuchni - kiwnęłam głową i ruszyłam w tamtą stronę. Posłodziłam swój napój i już miałam wracać, kiedy to w pomieszczeniu pojawił się profesor. - Nie byłeś przypadkiem bardzo zajęty?

- Nie słodź za dużo, to niezdrowe. Chcesz coś do tej herbaty? Ciastka?

- Z Veritaserum? - zaśmiałam się.

- Nie, nie tym razem. Następnym razem o nich pomyślę, nie bój się - wyjął z szafki pojemnik z ciastkami i podał mi je, po czym wyszedł z kuchni. Poszłam w jego ślady. Podeszłam do niego i zaczęłam patrzeć co robi. - Potter, to irytujące jak tak nade mną stoisz.

- Ale ja chce popatrzeć.

- To usiądź naprzeciw - nie podniosl głowy znad papierów. Dalej coś pisał.

- Ale tam nie będę nic widzieć - westchnął i przeniósł wzrok na mnie. Zabrał ode mnie kubek i odstawił go na bok. - Co Pan robi?! Ja to piłam nooo - złapał mnie za biodra i posadził bokiem na swoich kolanach. Jakgdyby nigdy nic wrócił do poprzedniej czynności.

- Tylko mi nie krusz -kiwnęłam po głową sięgając po ciastko i patrząc co robi.

*****

Severus Snape pov:

Nie wiem ile czasu minęło odkąd posadziłem Potter na swoich kolanach, ale chyba dość długo. Nie odezwała sie ani słowem co byli dziwne, ale nie zbyt zwracałem na to uwagę bo musiałem sprawdzić eseje. Kiedy skończyłem kolejny, spojrzałem na nią i wtedy zobaczyłem, że zdążyła zasnąć. Odłożyłem pióro, po czym odsunąłem fotel. Wstałem z nią na rękach i pożyjemy ją na kanapie oraz przykryłem kocem. Wróciłem do sprawdzania esejów.

Po kilkunastu minutach przestałem i zacząłem na nią patrzeć. Wytrącała mnie dzisiaj z równowagi, nawet tym, że spała. Nie mogłem się skupić na sprawdzaniu prac. Sam nie wiem czemu. Przejechałem dłońmi po moich włosach. Jeszcze to, czemu ona na to wpadła? Chyba aż tak źle nie było. Chyba...

Starałem się wrócić do sprawdzania, ale po kilku minutach znów przestawałem i tak kilka razy.

Wstałem i podeszłam do niej. Wziąłem ją na ręce razem z kocem. Wyszedłem z gabinetu i udałem się do jej dormitorium. Była pora obiadowa, więc nikogo nie było w Pokoju Wspólnym. Otworzyłem drzwi do jej pokoju, a moim oczom ukazała się Parkinson.

- Profesor Snape? Co Pan robi z Vanessą? - dziewczyna podniosła się z łóżka.

- A ty nie na obiedzie? Zasnęła, więc ją przyniosłem. To jej łóżko? - wskazałem głową. Dziewczyna przytaknęła. Położyłem ją na nim.

- Chwila... Co się Panu stało z włosami? - wywróciłem oczami.

- Nic. Po prostu zdecydowałem, że... je umyje, to dziwne?

- Nie tylko... Kuźwa, bez urazy, ale nie pamiętam, żeby przez cały ten czas jak chodzę to szkoły, żeby były one w takim stanie.

- Cóż to i tak tylko jednorazowa sytuacja. Tak mam chociaż nadzieje.

- Przepraszam, że pytam, ale jak było?

- Ale gdzie? - czemu one nie mogą mówić wprost, tylko jakieś zagadki wymyślać.

- No na tym czymś na czym był Pan z Vanessą?

- To była kawa, Parkinson.

- Wie Pan co by na to teraz ona powiedziała? Wie Pan? - westchąłem.

- Nie, nie wiem. Oświecisz mnie?

- Że na zwykłą kawę nie chodzi się dwa razy. I że to coś poważniejszego.

- Masz na myśli, że randka? Parkinson wypraszam sobie, ale nie umawiam się z uczennicami. Ja i Panna Potter, no dobra umawiamy się, ale tylko na kawę. To tylko kawa, więc nie układaj sobie w tej główce jakiś scenariuszy.

- Oczywiście, panie profesorze. Dziękuję, że przyniósł Pan tutaj Vanesse. Nie chcę pana wyganiać, ale chciałabym odrobić lekcje - kiwnąłem głową i opuściłem ich pokój. Wróciłem do siebie. Zabrałem z biurka kubek i prawie puste pudełko z ciastkami. Umyłem kubek, a ciastka schowałem na miejsce.

Usiadłem przy biurku i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Pomimo tego, że już byłem sam to nadal coś mnie rozpraszało. Postanowiłem, że się przejdę.

Buziaczki i do następnego ××

Niechciana || Córka Pottera [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz