9. Rozbierz sie.

1K 46 91
                                    

Vanessa Potter pov:

Siedziała na korytarzu i patrzyłam w martwy punkt. Nie płakałam. Nie miałam już czym. Remus kucał przy mnie i mówił coś do mnie od dłuższego czasu, ale żadne odgłosy nie dochodziły do moich uszu.

"Przykro nam.

Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy.

Nie wiemy jak to się stało.

Wszystkie wyniki po wybudzeniu były dobre. Nic nie wskazywało na to, że umrze.

Byliśmy pewno w 70%, że pani Potter dożyje przynajmniej 60-ciu lat."

Nie. Oni kłamali. Mama żyje. Ja to wiem. Muszę iść do niej.

Wstałam i zaczęłam się kierować w stronę jej pokoju. Kiedy chciałam otworzyć drzwi, ktoś zatarasował mi drogę. Przeniosłam wzrok do góry i natrafiłam na czarne tęczówki. Mężczyzna pokręcił głową.

- Proszę mnie przepuścić.

- Nie wejdziesz tam, Panno Potter. Po pierwsze... - nie pozwoliłam mu dokończyć i zaczęłam go odpychać od drzwi. Severus spojrzał na mnie lekko zaskoczony, ale i tak nie ruszył się z miejsca.

- No rusz sie! Ja musze tam wejść! Przecież oni się mylą... Ona żyje... Odsuń się no. Proszę... - czarnowłosy złapał mnie za ramie i odciągnął od drzwi. Posadził mnie na krześle. Spuściłam wzrok na swoje dłonie. W tym też momencie podszedł do nas Remus. Lecz tym razem nie był sam. Obok stał Harry. Chłopak usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.

- Vanessa musisz stąd wyjść. Idź gdziekolwiek, z kimkolwiek, ale wyjdź że szpitala i pójdź się przespać. Nie możesz cały czas tutaj siedzieć. Proszę - przeniosłam na niego swoją uwagę. Miał zaczerwienione oczy i lekko posiekane usta. Byłam pewna, że płakał.

Pokiwałam lekko głową. Oparłam sie o ściane. Patrzyłam przed siebie, z nikim nie łącząc kontaktu wzrokowego.

- Ja i Remus zostaniemy tu jeszcze trochę, więc jeśli chcesz to możesz z nami pocze- - przerwał, ponieważ nauczyciel odkaszlnął.

- Ja mogę ją zabrać. Zabiorę ją do szkoły i odprowadze do dormitorium. Jeśli Panna Potter chce iść ze mną.

- Nie chce być nie miły Severusie, ale wydaje mi się, że Vanes-

- Nie Remus. Pójde z profesorem - cała trójka spojrzała na mnie zdziwiona. Chyba nie podejrzewali, że się zgodzę. No to niespodzianka.

Wstałam z krzesła i spojrzałam po nich. Uśmiechnęłam się lekko do Remusa i stanęłam obok Snape'a. Mężczyzna ruszył korytarzem, a ja trzymałam mu kroku. Kiedy wyszliśmy ze szpitala, przystanął i wyciągał przed siebie rękę. Spojrzałam na niego.

- Potter nie mam całego dnia. Musimy się deportować, więc z łaski swojej złap mnie za rękę i nie przedłużaj.

- Nie lubię tego - posłał mi pytające spojrzenie. - Deportacji. Musimy tak? Przecież jest dużo innych sposobów na...

- Boże co za człowiek... - zasanawiał się przez chwilę. - Będzie ci lepiej, jeśli się do mnie "przytulisz"?

Patrzyłam na niego z wielkimi oczami. Zamrugałam kilka razy i niepewnie kiwnęłam głową.

Przecież mi nie uwierzą. Chociaż nikt nie musi widzieć, prawda? Nie. Nie zatrzymam tego tylko dla siebie.

Niechciana || Córka Pottera [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz