16. Veritaserum, Potter.

565 24 53
                                    

- Pamiętacie jak Remus zaprosił nas na święta? W sensie mnie, ale mówił, że mogę was zabrać ze sobą.

Siedzieliśmy w Pokoju Wspólnego. Zbliżała się pora ciszy nocnej, więc większość osób była już w swoich pokojach, dlatego postanowiliśmy, że tutaj posiedzimy.

- Jeśli chcesz jechać to ja odpadam, ojciec uparł się, że w tym roku mam przyjechać do domu.

- Serio Draco?- zapytała Pansy. - Czemu twojemu ojcu akurat w tym roku tak bardzo na tym zależy?

- A skąd mam wiedzieć? Stęsknić się nie stęsknił, więc nie wiem o co chodzi - chłopak wstał z kanapy.- Idę do siebie, jestem zmęczony - nie czekając na niczyją reakcje zniknął za drzwiami do swojego pokoju.

- Dziwnie się zachowuje - dziewczyna ściągnęła brwi. - Dobra, nieważne.

- W wy zostajecie?

- Ja zostaję, a ty Blaise? - chłopak pokręcił głową.

- W tym roku ma przyjechać ciotka z Ameryki, wiec przepraszam.

- Nie no luz, każdemu może coś wypaść czy coś - porozmawialiśmy jeszcze kilka minut, po czym i on poszedł do swojego pokoju. - Pojedziesz ze mną?

- Jasne - dziewczyna przysunęła się do mnie i objęła mnie ramieniem.

- Przygotuj się na plotki z Remusem i... na Syriusza, chyba. Nie wiem czy on też będzie.

- Ploteczki to akurat ja lubię, wiesz o tym - kiwnęłam z rozbawieniem głową. - Gdzie byłaś rano? Jak wstałam to cie nie było.

- Byłam w bibliotece. Coś mnie męczyło i musiałam tam pójść.

- O co chodzi?

- Byłam tam gdzie rzekomo zabito Brown. Dumbledore mówił w ogóle jak ją zabili?

- Nie... Raczej nie. Nie pamiętam już.

- Posłuchaj. Jeśli dobrze to zaklęcie to w tym miejscu nie wykonano żadnego zaklęcia oprócz jakiś lewitujących lub coś w tym stylu, śladów krwi też nie za bardzo tam było. W sumie to w ogóle nie było. Czy to nie dziwne? Nawet nie powiedzieli jak zginęła, a to raczej od razy widać, nie? No bo jak...

- Vanessa, dobra stop. Może i masz rację. A może po prostu zbytnio panikujesz? Dobra... To jak niby miała umrzeć? Co, ktoś jej coś wstrzyknął czy coś? - zaśmiała się pod nosem.- Kto niby byłby zdolny...

- James - spojrzała na mnie zdziwiona. - James. Mój ojciec. Przecież, jeśli to prawda, to moja matka zginęła tak samo. Przez niego.

- Nie mamy podejrzeń, że to on. A po za tym po co miałby przychodzić do zamku i zabijać akurat Brown? To bez sensu.

- Tak. Masz rację, ale jednak jest jakaś nadzieja, nie?

- Za bardzo nad tym myślisz - zauważyła.

- Nie prawda, po prostu to mi się śniło. Znaczy jej śmierć i najdziwniejsze jest to, że... jakby ja byłam tą osobą, która ją zabiła... Nie ważne, zapomnij. Chyba po prostu jestem zmęczona.

- Jasne. Idę do dormitorium, też idziesz? - wstała i spojrzała na mnie.

- Ja... zaraz przyjdę. Dobranoc - dziewczyna kiwnęła głową i poszła do pokoju. Wstałam z kanapy i wyszłam z Pokoju Wspólnego, ruszyłam w stronę gabinetu Snape'a. W sumie to sama nie wiem dlaczego. Zatrzymałam się przed drzwiami i kiedy miałam już pukać, to one się otworzyły i przede mną stanął nie kto inny, a Severus Snape.

- Oh, Panna Potter. Proszę wejść, tak się składa, że miałem po ciebie iść - kiwnęłam głową. Mężczyzna przepuścił mnie w drzwiach. - Proszę usiąść.

- Ja... - usiadłam na kanapie, a profesor zajął miejsce na fotelu obok.- Tak naprawdę, to nie wiem po co tu przyszłam. Znaczy wiem, ale to jest chyba głupie.

- O co chodzi? - opowiedziałam mu swój sen, ten z Lavender. - To był tylko sen i nie wydaje mi się żeby był prawdziwy. Nie rozumiem też zbytnio oskarżeń na twojego ojca. Dobra, może i James byłby do tego zdolny, ale czemu Brown? A nie, na przykład Parkinson, lub Malfoy, z którymi się przyjaźnisz?

- Cóż to... To nie jest głupie, ale panie profesorze to nie miało by sensu...

- Tak samo jak to, że to on zabił Lavender.

- Po co Pan po mnie szedł?

- Słucham?

- Kiedy na siebie wpadliśmy to powiedział Pan, że akurat po mnie szedł. Po co?

- Dostałem papiery -podniósł się z fotelu i podszedł do biurka. Wziął kartki, wręczył mi je i wrócił na miejsce.

- Co to jest? - zaczęłam je przeglądać.

- Są na temat twojej matki - w tym momencie zamarłam. Spojrzałam na niego. - Wiedzą już, że James jej coś wstrzyknął, ale nie wiedzą, że to on. Jeśli chcesz, aby się dowiedzieli, to ja i tak im tego nie powiem. Ale zrobisz to sama z własnej woli, albo nie. Wybór zależy od ciebie.

- A co jeśli... Się nie zgodzę? Albo powiem, że to Pan? - mężczyzna prychnął.

- Nie powiedziałabyś tego - i miał rację. Nie powiedziałabym.

- Ale skąd ma Pan taką pewność?

- Wyjeżdżasz na święta? - nie odpowiedział, tylko czemu? Patrzyłam na niego przez kilka chwil i milczałam.- Potter? Pytałem się czy wyjeżdżasz na święta?

- Tak... Remus mnie zaprosił i ta... - zamrugałam kilkukrotnie. Podniosłam papiery do góry. - Mogę je zabrać?

- Lepiej nie. Jeszcze ktoś trzeci je przeczyta. Inna osoba dowie się, że to James. Połączą fakty i jak ty, jak i ja, będziemy wzięci za współwinnych, bo ukrywaliśmy prawdę.

- Ale wtedy możemy kłamać.

- Veritaserum, Potter. Użyją Veritaserum. To kiedy wyjeżdżasz? - spojrzałam na niego zdziwiona. Po raz kolejny podczas tej rozmowy.- No co? Po prostu chce wiedzieć kiedy w końcu będę mieć spokój od ciebie. Nikt mnie nie będzie chociaż zapraszał na kawę po pijaku - zaśmiał się pod nosem. On się śmiał! I to jeszcze ze mnie!

- I tak obydwoje wiemy, że to wyjście na kawę się Panu podobało - zmrużyłam oczy i wskazałam na niego palcem.

- Oczywiście, najbardziej moment w którym mnie pocałowałaś - co? Ja dobrze słyszałam. Jakoś się tutaj gorąco zrobiło. - Potter ja żartuje. Gdybyś widziała swoją mine... Jakbym co najwyżej się w Jamesa zamienił.

- Bardzo śmieszne. I tak wiem, że się Panu podobało- oddałam mu papiery i wstałam. - Będę już szła. Do widzenia.

- Wiem umó... wyjdź ze mną jeszcze raz na tą kawę, skoro jesteś tak bardzo pewna, że mi się podobało - policzyłam w głowie do dziesięciu.

- Więc kiedy Pan chce wyjść na tą kawe?

- Może być jutro. Pasuje?

- Oczywiście. Do zobaczenia - ruszyłam w kierunku drzwi.

- Do jutra, Potter - opuściłam jego gabinet i udałam się do pokoju. Na szczęście Pansy jeszcze nie spała.

- Nie uwierzysz co sie odwaliło... To było dziwne i sama nie wiem co mam o tym myśleć. Chyba jakiś chory jest.

- Co jest?

Hehe...
Snape'uś chyba się w głowe uderzył

msbloblok proszę bardzo haha

Buziaczki i do następnego ××

Niechciana || Córka Pottera [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz