13. Tak, to prawda.

681 31 19
                                    

On się denerwował? To raczej ja powinnam, bo to nie codzienność, aby jakiś profesor-a na pewno nie on- chciał się o coś zapytać. Snape podwinął rękawy swojej szaty, usiadł na fotelu i spojrzał mi w oczy.

- Tylko, Panno Potter proszę o spokój. Dowiedziałem się od osób trzecich, i nie jeśli chcesz wiedzieć to nie jest nikt ze szko-

- Przepraszam, że Panu przerywam, ale czy mógłby Pan przejść do sedna? Bo jest to też trochę stresująca dla mnie sytuacja, a po za tym jeśli szybciej się Pan dowie, to i ja szybciej stąd wyjdę, przez co zdążę jeszcze zajrzeć do Wielkiej Sali po coś do zjedzenia- profesor przez pewien czas przyglądał mi się jakby zbity z tropu.- Więc?

- Ah tak. Dobrze, streszczę się, ale chcę otrzymać szczerą odpowiedź.

- Zobaczę co da się zrobić - westchnęłam i wywróciłam oczami.

- Więc... Możesz przestać?

- Ale o co Panu chodzi?

- Nie rób tak - mężczyzna zaczął wymachiwać ręką.- Nie... Nie wywracaj tak tymi oczami i na Merlina, nie wzdychaj tak.

- Profesorze, dowiem się w końcu po co mnie Pan tu zaprosił?

- Tak, tylko przestań tak robić - westchnął.

- Pan też - posłał mi zdziwione spojrzenie. Założyłam ręce na piersi.- Pan też niech nie wzdycha. To irytuje.

- Co? Dobra, nie ważne. Po prostu mnie posłuchaj.

- Przecież to robię, tylko Panu coś cały czas przeszkadza - jego usta opuściło prychnięcie.- Pana to na prawdę bawi? Bo ja nie widzę tutaj nic śmiesznego - kącik jego ust znacząco podniósł się ku górze, lecz po chwili opadł. - Może Pan w końcu przejść do rzeczy? Bo ja na prawdę bym coś zjadła...

- Ciasteczko? - podniósł się ze swojego miejsca i ruszył w stronę kredensu, z którego wyciągnął miseczkę z ciasteczkami. Postawił ją przede mną.- Proszę bardzo.

On sobie jaja ze mnie robi? Czy co tu się dzieje? Ja śnie? Nie wiem, popsuł się czy coś? Ale chociaż tak nie krzczy. Dobra są plusy, ale ja nadal nie wiem czemu tu jestem.

- No dobrze - poczęstowałam się ciasteczkiem.- No proszę, niech mi Pan powie, bo ja tu normalnie zaraz nie wytrzymam - wzięłam jeszcze jedno. A ten znów ze mnie kpił. Zaraz coś mnie strzeli normalnie.

- A no tak, zapomniałem o tym całkowicie. Dziękuje za przypomnienie.

- Nieśmieszny żart, Snape - on nawet nie zwrócił ugawi, że powiedziałam do niego po nazwisku!!! Co tu się dzieje?

- Vanesso, to jest dość delikatna sprawda i do tego związana z twoją matką, więc jeśli jeszcze jest dla ciebie za wcześ-

- Niech Pan mówi!- już nie wytrzymałam i podniosłam głos.- Przepraszam...

- Nic nie szkodzi. Tak więc, jak już mówiłem. Dowiedziałem się od osób trzecich informacji na temat śmierci Twojej matki i chciałem się upewnić czy to jakiś żart, czy może jednak prawda. Więc, czy to prawda, że za śmierć twojej i Pottera matki jest odpowiedzialny wasz ojciec?

Zamurowało mnie. Aż się zadławiłam ciastkiem. Profesor wyraźnie przestraszony, podał mi szklankę z wodę. Napiłam się. Skąd on to wiedział? Nikt oprócz mnie i Harry'ego oraz kilku innych osób o tym nie wie. Jeśli dobrze wiem, to nawet przyjaciele mojego brata o tym nie wiedzą, więc skąd on...

- Ja... Panie profesorze skąd takie pytanie? - zsiszyłam głos. Miałam nadzieję, że nie słuchać w mojej mowie tego, że jestem zestresowana.

- To tylko takie plotki i chce wiedzieć czy to prawda. Mówiłem już na początku.

- Ja... nie mogę tego powiedzieć. To jest zbyt...

- Prawdziwe?- przełknęłam głośno ślinę.- Panno Potter proszę odpowiedzieć.

Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Jednak czułam jego na swoim ciele. To wcale nie pomagało.

- Tak - szepnęłam nadal na niego nie patrząc.

- Słucham? Za cicho mówisz.

- Tak, to prawda - podniosłam na niego wzrok. Dłonie zacisnęłam na swoich udach. Mężczyzna opadł na fotel i wymruczał coś pod nosem.

- Wiesz może... czemu?

- Mówił Harry'emu, że.. to dla naszego dobra - znów mój głos przypominał szept. Profesor zacisnął pięści po moich słowach.

- Dobra!?- wzdrygnęłam się.- Przepraszam. Nie powinienem - wstał i zaczął krążyć po pomieszczeniu.

- Powie profesor coś w końcu...- po chwili jego kroki ucichły a podłoga za mną wydała z siebie dźwięk. Wstrzymałam powietrze, kiedy ręka profesora znalazła się na moim ramieniu.

- Czemu nie chciałaś nikomu o tym powiedzieć? - jego głos był raczej spokojny. Nie odpowiedziałam. W sumie to nie wiem, bałam się go? Chyba tak. Chyba to jest odpowiedź.- Vanessa?

- Raczej... bałam się konsekwencji i nie zbyt widzi mi się bycie córką mężczyzny, który pijany zabił swoją żonę, tylko dlatego, że "coś" mu nie pasowało. Wyobraża sobie Pan to?- odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy. - Te wszystkie artykuły, większość osób ode mnie się odwróci, jak i od Harry'ego, zdanie o naszej rodzinie spadnie bardzo -dałam nacisk na ostatnie słowo.- Nie chce tak.

- Posłuchaj, jednak z drugiej strony miałabyś spokój. Ty i twój brat. Czy naprawdę aż tak bardzo znaczy dla ciebie zdanie o tej rodzinie? Po za tym po tym co się wydarzyło z... Tobą w tym szpitalu to zdanie o Twoim ojcu spadło, dość bardzo - teraz on dał nacisk na to ostatnie słowo.- Dlatego wątpie, żeby ludzie wzięli sobie za winnych was. To by było chore.

- Może i ma Pan rację, ale ja raczej nie chcę podejmować o tym decyzji sama, a Harry'ego będzie trudno do tego przekonać.

- Zawsze mogę z nim porozmawiać.

- Tsaaa, już widzę tą waszą rozmowę - mimowolnie lekko się uśmiecham.

- Porozmawiam z nim. Dobranoc, Panno Potter - odszedł ode mnie i wyszedł z pomieszczenia. Poseidziałam jeszcze chwilę na krześle po czym i ja wyszłam. Weszłam do Pokoju Wspólnego i udałam się do dormitorium. Kiedy ledwo udało mi się przkroczyć próg pokoju to zauważyłam zdenerwowaną i za razem zmartwioną twarz mojej współlokatorki.

- Granger cię tak długo trzymała? Ja już sobie z nią porozmawiam - zaczęła iść w stronę drzwi, ale ją zatrzymałam nie.

- Nie, z Hermioną rozstałam się z dobrą godzinę temu.

- No to co tak długo? Wiesz kiedy zaczęła się cisza nocna? Już myślałam, że cie Snape złapał i wlepił szlaban.

- No troche w tym prawdy.

- Co chcesz przez to powiedzieć? No mów - opowiedziałam jej całą tą sytuację, od spotkania na korytarzu po opuszczenie przez niego gabinetu. - Czyli on wie? Ale skąd? I od kogo? A ten ktoś od kogo wie? To jest zbyt pojebane.

- Wiem. Ta cała sytuacja jest pojebana.

I mamy kolejny rozdział!!

Buziaczki i do następnego <33

Niechciana || Córka Pottera [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz