𝐈. "Vivienne"

836 58 20
                                    

Vivienne obudziła się z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Vivienne obudziła się z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy. Chwyciła telefon w rękę, po czym spojrzała na godzinę. Jedenasta, świetnie. Nigdy nie była fanką wstawania po dziesiątej, niezależnie od tego, jak późno poszła spać. W pewnym sensie czuła, jakby traciła dzień, nawet jeśli byłoby to niecałe pół godziny. 

Ewentualnie przyczyną jej niezadowolenia była również dzisiejsza data. Dwudziesty trzeci sierpnia z pewnością nie był dniem, na który czekała całe wakacje. Bo przecież jeszcze kilka dni i szkoła; wspaniale.

W mgnieniu oka jednak wypiła herbatę i ogarnęła swój wygląd, by przynajmniej nie odstraszyć niewinnych przechodniów. Było ciepło; postanowiła ubrać zwykłą, czarną sukienkę na ramiączkach i trampki - wszystko uzupełniła naszyjnikiem i kilkoma pierścionkami. Nie zawracała sobie głowy makijażem, bo w taką pogodę po kilku minutach prawdopodobnie wszystko by się z niej lało. Zgarnęła telefon, po czym poszła oznajmić rodzicom, że wychodzi.

— Tato — zaczęła, wchodząc do kuchni. — Idę się przejść.

Mężczyzna obrócił się w jej stronę.

— To wróć przed piętnastą, bo z matką do pracy jedziemy. Weźmiesz sobie klucze — stwierdził. Kiwnęła jedynie głową w odpowiedzi. — Chcesz pieniądze na jedzenie?

— Nie, dzięki — pokręciła głową. — Nie jestem głodna. To idę — uśmiechnęła się lekko, po czym wyszła z domu. Właściwie to nie do końca wiedziała, gdzie iść. Była w tym mieście jedynie raz przed przeprowadzką, i logiczne, że nie zapamiętała lokalizacji żadnego sklepu. Cóż, wychodzi na to, że jak zwykle musi się zdać sama na siebie. 

Westchnęła, po czym zaczęła iść chodnikiem, starając się przy okazji mniej więcej zapamiętać drogę powrotną. Po kilku minutach dotarła na miejsce, które wyglądało jak skatepark. Stwierdziła, że i tak nie ma nic do roboty ciekawszego; tak więc usiadła na ławce i na zmianę bawiła się telefonem, i obserwowała ludzi. 

Nic dziwnego, że było tu zaledwie kilka osób - godzina była mimo wszystko wczesna. 

Odblokowała telefon, po czym znudzona zaczęła przeglądać losowe rzeczy, by zająć czymś głowę. Nie zajęło jej to długo, bo już po chwili nad sobą dostrzegła dwa cienie. Uniosła wzrok, który spotkał się z przyjaźnie uśmiechającą się rudowłosą dziewczyną. Ta trzymała deskorolkę w ręku, zaś druga stała nieco w tyle, mając na stopach rolki. 

— Cześć! — przywitała się wesoło. — Nie widziałam Cię tu wcześniej! Jeździsz na czymś? — zagaiła, a Peirce jedynie pokręciła głową, zdziwiona nagłym pytaniem.

— Chciałam jeździć na deskorolce, ale jedyne co osiągnęłam to skręcona kostka — mruknęła obojętnie. Rudowłosa zaśmiała się na jej słowa. 

— To prawda, nauka jest zawsze trudna — stwierdziła radośnie, po czym usiadła obok różowowłosej i wyciągnęła w jej stronę dłoń. — Jestem Iris, a to jest Violetta.

𝗦𝗧𝗨𝗖𝗞 𝗪𝗜𝗧𝗛 𝗠𝗘 ; kastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz