Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Po długim tygodniu, Vivienne w końcu doczekała się godziny wychowawczej z panem Farazowskim. I choć temat dzisiejszej lekcji był dość przewidywalny (bo plotka o biegu na orientację zdążyła obejść całą szkołę już tego samego dnia, chociaż nikt jeszcze nie znał dokładnego terminu), to niebieskooka miała zamiar uważnie słuchać.
Ale nie było to takie proste, jak by się wydawało. W końcu siedziała z Rozalią, zaś przed nią swoje miejsce zajmował Alexy.
— Witajcie, moi drodzy! — Farazowski przywitał się, poprawiając na nosie swoje okulary. Peirce wciąż nie rozumiała, czemu nauczyciel jest tak bardzo niepewny siebie. — Jest pewna rzecz, którą trzeba wam ogłosić. Za tydzień, w czwartek, odbędzie się bieg na orientację — powiedział, wysilając się na uśmiech. Widząc reakcję większości klasy zakłopotał się (w końcu nikt nie był zbytnio zaskoczony, choć kilka osób starało się sprawiać takie pozory), najwidoczniej spodziewając się większego entuzjazmu. — Będziecie musieli dobrać się w pary, zapisy są u pana Borysa. Ah, zapomniałbym... — mruknął pod nosem ostatnie zdanie. — Z tego powodu zajęcia w środę zostaną skrócone, by wszystko przygotować.
Z pewnością największą reakcję wywołało to zdanie - nic dziwnego, że każdy cieszył się ze skróconych lekcji.
Nauczyciel ledwo skończył wszystko objaśniać, a różowowłosa usłyszała głos przyjaciółki przy swoim uchu.
— Jedziesz?
— A mam wyjście? — westchnęła, opierając głowę na dłoni. — Nie mam ochoty w tym uczestniczyć, ale zmuszą mnie do tego i nauczyciele, i rodzice — stwierdziła niezadowolona.
— To szukaj pary — Roza wytknęła język niebieskookiej, która odpowiedziała jej zirytowanym wzrokiem.
— Pójdę sama, jak Ci tak zależy — stwierdziła. Chwilę później jednak do głowy wpadło jej pytanie. — A nie mogę być z tobą? Albo Alexym? — uniosła brew. Rozalia pokręciła przecząco głową.
— Ja nie biorę udziału! Będę miała zwolnienie, ale chyba zgłoszę się do przygotowania strojów, bo patrząc na obecną sytuację — udawała, że wcale nie chodzi o Vivienne. — Będę musiała uszyć stroje tak, by podkreśliły co nieco — puściła do niej oczko. Peirce uniosła brwi ze zrezygnowaniem. Białowłosa naprawdę nie przestanie gadać na ten temat, choćby nie wie co. Najwyraźniej będzie musiała przyzwyczaić się do jej dwuznacznych tekstów, a w przyszłości będzie musiała dopilnować tego, by nie widziała jej z żadnym chłopakiem. — A Alexy już chyba ma parę — dodała, a niebieskowłosy, słysząc swoje imię, odwrócił się do tyłu.
— To prawda — uśmiechnął się szeroko. — Zgadnij z kim!
— Kentin? — Vivienne parsknęła śmiechem. Oh, tak, pamięta wszystkie momenty gdy Alexy zaczepiał Kentina, by go zirytować. Nigdy tego wprost nie powiedział (jeszcze), ale Peirce łatwo było się domyśleć, że mu się podoba.