NOTE! uwielbiam jesień i halloween, a że wpadł mi do głowy pomysł na taki rozdział (a w tym roku poczułam ten klimat) no i chciałam jakkolwiek "świętować" ten dzień, to here u go
w rolach głównych: pijani roza i alexy
02.10-31.10.2022
(tak, pisałam to z duzymi przerwami prawie cały miesiąc xd)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
TRZYDZIESTY PIERWSZY PAŹDZIERNIKA ZBLIŻAŁ SIĘ NIEUBŁAGALNIE SZYBKO, a Rozalia czuła jak czas przelatuje jej między palcami. To był pierwszy raz, gdy zapragnęła urządzić imprezę halloweenową, i pierwszy raz, gdy o wszystko musiała zadbać sama. Już po nocach śniły jej się kolejne dekoracje, które mogła dokupić, bo perfekcjonistką była w stu procentach - wszystko musiało być idealnie tak, jak sobie zaplanowała. Nikt jej nie zaoferował pomocy, bo nikt o tym wydarzeniu nawet nie wiedział. Jak stwierdziła to miała być impreza niespodzianka, i po krótkim rozeznaniu się wiedziała, że każdy się na niej zjawi.
Tego dnia w szkole była nawet przed czasem, bo stwierdziła, że dwudziesty ósmy to odpowiedni czas, by dać o tym znać swoim bliskim znajomym. Jej pierwszą ofiarą była Vivienne, która akuratnie zmierzała w jej stronę z uśmiechem. Jak to miały w zwyczaju przytuliły się na powitanie, a Rozalia od razu przeszła do sedna:
— Viv! — spojrzała na nią z podekscytowaniem, dumna ze swojego planu. — Słuchaj, poniedziałek, u mnie, imprezka. Będziesz, nie? — puściła jej oczko figlarsko. Różowowłosa patrzyła na nią niezrozumiale.
— Chwila, za dużo informacji. — westchnęła, gestykulując rękoma. — Co, o której?
— Uh, godziny jeszcze nie znam.— mruknęła pod nosem Rozalia, ale po chwili machnęła dłonią. — No, nieważne, jakoś wieczorem! Więcej powiem potem, idę szukać innych, pa! — mówiła w pośpiechu, ostatecznie zostawiając Vivienne samą, która wciąż przetwarzała przekazane jej informacje. Wszystko wydarzyło się w takim tempie, że zajęło jej to chwilę.
Wzruszyła ramionami, stawiając kroki do przodu. Idąc pod salę natknęła się na czerwonowłosego, który stał jak gdyby nigdy nic z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
— Cześć, rudy. — przywitała się z nim krótkim pocałunkiem w policzek, a Kastiel wydawał się dziś być w wyjątkowo dobrym humorze. Chłopak uniósł lekko kącik ust w górę, patrząc na nią z góry z przymrużonymi oczami.
— Niezła bluzka. Dla Nataniela się tak wystroiłaś? — spytał z sarkazmem, ewidentnie na myśli mając jej bluzkę, która odkrywała niewielką część dekoltu. Vivienne zazwyczaj się tak nie ubierała, jednak tego dnia postanowiła trochę wyjść poza swoją strefę komfortu. A komentarze Kastiela w niczym nie pomagały.
— Zamknij się. — trąciła go łokciem w żebro, a widząc jego skwaszoną minę, z triumfalnym uśmiechem skierowała się w stronę wejścia do sali.