𝐈𝐈𝐈. "Gdzie tak pędzisz, artystko?"

686 62 44
                                    

Wychodząc z klasy Vivienne została od razu złapana za dłoń przez Rozę, która ciągnęła ją w stronę jasnych, niebieskich drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wychodząc z klasy Vivienne została od razu złapana za dłoń przez Rozę, która ciągnęła ją w stronę jasnych, niebieskich drzwi. Obok nich szedł również Alexy, a w oddali różowowłosa ujrzała też większość klasy, która szła mniej więcej w tym samym kierunku.

— Gdzie mnie tak ciągniesz, Roza? — spytała Vivienne, używając skróconej formy imienia dziewczyny. Białowłosa na godzinie wychowawczej upierała się, że Rozalia brzmi zbyt poważnie i oficjalnie, i kazała jej używać takiej formy. 

— No jak to gdzie, nie patrzyłaś na plan lekcji? — spytała zdziwiona, a gdy jej znajoma pokręciła głową, westchnęła głośno. — Teraz jest najważniejsza przerwa, idziemy na stołówkę! Jestem taka głodna, nie mogę się doczekać aż coś zjem — rozmarzyła się, o mało co nie wpadając na Alexy'ego, który jakimś cudem znalazł się teraz przed nimi.

— Ah, to ta przerwa co trwa trzydzieści minut — mruknęła pod nosem.

Cała trójka weszła do pomieszczenia, a Vivienne przyznała, że jest większe, niż się spodziewała. W środku znajdowały się cztery długie rzędy ławek, a Rozalia prowadziła ją w stronę jednej z nich, gdzie siedziały znajome Peirce twarze. Twarze, choć nie imiona; ale i to miało się za chwilę zmienić, bo białowłosa zaczęła przedstawiać każdego po kolei.

— To teraz patrz i słuchaj — pokazywała na każdego palcem. — To jest Lysander, Kentin, Armin, Iris, Violetta, Kim, Melania, Priya, i Nataniela już chyba znasz! Kastiel to ten z czerwonymi włosami, co siedzi za nami, ale pewnie wyszedł na fajkę — stwierdziła. Wszyscy się krótko przywitali z uśmiechem - Vivienne była pod wrażeniem tego, że wszyscy tutaj są tacy sympatyczni. Przynajmniej na ten moment; nie poznała jeszcze charakterystycznej trójki dziewczyn, które tylko czekały na moment w którym mogłyby dopaść różowowłosą. 

— Dobra, koniec formalności — zaśmiała się Iris.

— Mądrze gadasz, nie mogę się już doczekać jedzenia! — przytaknęła ochoczo Rozalia, nie mogąc się doczekać momentu, w którym weźmie do ust swój ulubiony posiłek. Vivienne zajęła swoje miejsce pomiędzy Rozą a Alexym; naprzeciwko niej siedział Lysander, po jego lewej znajdował się Armin (zapatrzony w swój telefon - nie przejmował się tym, by coś zjeść), zaś po jego prawej było puste miejsce. Zapewne dla Kastiela, pomyślała. 

— Vivienne, słyszałem, że interesujesz się sztuką? — zagaił Nataniel z uprzejmym uśmiechem. 

— Tak, głównie maluję obrazy, choć zdarza mi się coś naszkicować — odpowiedziała szczerze. W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Veilmont, kierując się prosto na miejsce obok swojego przyjaciela. — Da się z tego coś zarobić.

— Zarabiasz na tym? — spytała zdumiona Rozalia z pełnymi ustami. 

— Ta, ale rzadko. Jacyś znajomi rodziców proszą czasem o obraz na przykład z rodziną, na urodziny czy tego typu okazje — wytłumaczyła szybko, olewając wzrok czerwonowłosego na sobie. — Ale nie widzę z tym swojej przyszłości. Raczej skupiałabym się na muzyce lub modzie.

𝗦𝗧𝗨𝗖𝗞 𝗪𝗜𝗧𝗛 𝗠𝗘 ; kastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz