𝐕𝐈𝐈𝐈. "Chyba Cię lubi"

481 48 19
                                    

— Viv! — Alexy przeciągnął imię różowowłosej, otulając ją swoim ramieniem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Viv! — Alexy przeciągnął imię różowowłosej, otulając ją swoim ramieniem. Dogonił ją gdy już miała wychodzić ze szkoły, a za nim szybkim krokiem podążała Rozalia, która i tak o mało co nie wywróciła się w swoich obcasach. Peirce od zawsze podziwiała swoją przyjaciółkę, za to, że nie narzeka na ból swoich nóg. 

— Co tam? — mruknęła, wyczuwając jakiś podstęp, ewentualnie ciężkie pytanie. Randomowe objęcia przez bliźniaka nie były czymś wyjątkowym (bo przecież robił to bardzo często), ale sposób, w jaki wypowiedział jej imię, ewidentnie coś oznaczał. I miała zresztą rację.

— Viv, idziemy na zakupy! — oznajmiła podekscytowana Roza, przykładając obie dłonie do swojej twarzy. — Trzeba Ci kupić coś nowego! No, i my też coś sobie weźmiemy, co nie, Alexy? — szturchnęła chłopaka łokciem w żebro, co sprawiło, że na jego twarzy pojawił się sekundowy grymas. Po chwili jednak wstąpił na jego twarz szeroki uśmiech, i kiwnął głową ochoczo.

— W porządku — zaśmiała się niebieskooka, nie mając nic przeciwko. Wbrew pozorom zakupy uwielbiała, a dziś miała idealny humor na to, by spędzić trochę czasu ze swoimi przyjaciółmi. No, i faktycznie od pewnego czasu zabierała się, by wybrać się do jakiegoś lumpeksu czy też galerii. — Mi pasuje.

— Widzisz, Roza? Mówiłem, że łatwo się zgodzi — przyznał bliźniak, a białowłosa jedynie wytknęła mu język. 

— Zawsze mogła powiedzieć, że nie — stwierdziła krótko, a niedługą chwilę po tym wyszli z budynku, kierując się w stronę miasta; wraz z Rozalią, która w trakcie wymieniała na palcach wszystkie miejsca, które pragnęła odwiedzić. 

Pierwszym wyborem oczywiście był butik chłopaka białowłosej - Leo, który już dość dużo zdążył wysłuchać o Vivienne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pierwszym wyborem oczywiście był butik chłopaka białowłosej - Leo, który już dość dużo zdążył wysłuchać o Vivienne. Rozalia nie ograniczała się w słowach, tak więc ciemnowłosy poniekąd zainteresowany był jej osobą, jak i stylem. I chociaż Peirce nie uważała się za osobę, która ma faktycznie duże pojęcie o modzie, to sposób, w jaki zawsze potrafiła dopasować wszelkie dodatki i różne kolory wskazywały inaczej. 

Rozalia przy okazji upierała się, że jeśli jakakolwiek rzecz spodoba się różowowłosej - zapewni jej obniżkę ceny. Vivienne oczywiście odmawiała, bo szczerze głupio byłoby jej przyjąć takowy rabat, ale jak wiadomo, gdy białowłosa się czegoś uprze, to ciężko zmienić jej zdanie. 

— Ale się cieszę, że wychodzimy w końcu na zakupy — rozmarzyła się Rozalia, a Alexy kiwnął głową na jej słowa. Vivienne również przytaknęła, zaś niebieskowłosy otworzył drzwi do butiku, który był ich pierwszym przystankiem dzisiejszego dnia. Na wejściu od razu przywitał ich Leo, bo tak się składało, że akurat krzątał się między wieszakami. 

— Cześć, Leo! — Rozalia ucałowała chłopaka w policzek, oplatając swoje dłonie wokół jego ramienia. — Przyszliśmy na chwilę — puściła oczko w jego stronę, które ewidentnie mówiło, że ta "chwila" będzie trwać trochę dłużej. Ciemnowłosy kiwnął głową w zrozumieniu, a jego wzrok przeniósł się na Peirce. — O, właśnie, to jest Viv! Opowiadałam Ci o niej — białowłosa uśmiechnęła się szeroko. 

— Ah, faktycznie — odezwał się chłopak. — Miło mi Cię w końcu poznać. Leo — wyciągnął dłoń w stronę Vivienne, która odwzajemniła jego gest.

— Vivienne.

— Dobra, bez ceregieli, idziemy. Jeszcze kiedyś pogadacie! — stwierdził rozbawiony Alexy, ciągnąc swoją przyjaciółkę za rękę w stronę alejki z ciuchami. Rozalia pognała tuż za nimi, czując się w tym butiku jak w swoim domu, a Vivienne miała wrażenie, że znała każdy jego zakątek. 

Rozmowa między nimi powstała automatycznie; tematy do rozmów (właściwie te najbardziej błahe) napływały na ich języki w szybkim tempie. W końcu jednak, Rozalia, widząc bluzkę z logiem jakiegoś zespołu, którego prawdopodobnie słucha Kastiel, przypomniała sobie o jego osobie, i temacie czwartkowego biegu na orientację. Tak bardzo jej przecież zależało na tym, by jej dwójka przyjaciół była razem w parze, więc sama nie wiedziała, jakim cudem ten temat kompletnie jej umknął. Z tego też powodu postanowiła o to spytać, a - nie ma co ukrywać - ten rodzaj rozmów był jej ulubionym. 

— Viv, powiedz mi — zaczęła, przesuwając dłonią wieszaki. — Pytałaś Kastiela w sprawie tego biegu? 

Peirce westchnęła, słysząc to pytanie; prawdopodobnie już wie, w jaką stronę zmierza ta rozmowa. I niekoniecznie była z tego powodu zadowolona, ale dla własnego spokoju postanowiła odpowiedzieć na to pytanie.

— Tak, Rozo — odpowiedziała krótko. — Jesteśmy razem. 

Alexy zagwizdał ochoczo na te słowa.

— W sensie w parze, idioto — obdarzyła go rozbawionym wzrokiem różowowłosa. Niebieskowłosy uśmiechnął się chytrze.

— No, ja nie pomyślałem o niczym innym — przyznał. — Ale głodnemu chleb na myśli... — skomentował krótko, a chwilę później poczuł lekkie uderzenie w ramię od niebieskookiej.

— I zgodził się tak po prostu? — zadziwiła się podekscytowana Rozalia, a gdy Vivienne kiwnęła jedynie głową, niemalże pisnęła. — Mówiłam, że tak będzie! Chyba Cię lubi — klasnęła w ręce zadowolona. 

— No, cóż, jakby nie patrzeć... Gdyby mnie nie lubił, to by się nie zgodził, nie? — zauważyła różowowłosa, choć po reakcji swoich przyjaciół na jej słowa, zaczęła lekko żałować tego, że w ogóle się odzywała. Wywróciła oczami z rozbawieniem, idąc w stronę przebieralni z wybranymi ciuchami. 

— Oj, tam — machnęła ręką Rozalia. — Interpretuj to jak chcesz. Idź się przebrać.

Peirce wyszła po kilku chwilach z małego pomieszczenia, mając na sobie krótką, brązową sukienkę, która była bardziej dopasowana u góry, zaś luźniejsza u dołu. Dekolt ozdobiony był delikatną koronką, który jedynie dodawał dziewczęcości. Z pewnością była to sukienka w jej stylu, choć była nieco droga jak na jej gust.

— O mój boże — odezwała się rozmarzona Rozalia. — Wyglądasz pięknie. Bierz to — stwierdziła bez zawahania, a Alexy przytaknął jej energicznie.

— Jest trochę droga — skomentowała z niezdecydowaniem. Rozalia wywróciła oczami, ciągnąc dziewczynę w stronę kasy; nie zwracając nawet uwagi na to, że nie jest przebrana. 

— Cicho, namówimy Leo na jakąś zniżkę — puściła oczko w jej stronę, a Vivienne dopiero teraz zobaczyła górę ciuchów, która czekała na nią pod przymierzalnią - i nie była w stanie stwierdzić, kiedy Rozalia zdążyła je wszystkie przytaszczyć. 

Ten dzień nie skończy się tak szybko.

NOTE! już ósmy rozdział, a nasza ukochana para nadal nie robi żadnych kroków

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

NOTE! już ósmy rozdział, a nasza ukochana para nadal nie robi żadnych kroków... trzeba trochę podbić tempo, a w następnym rozdziale będzie już bieg na orientację...... ciekawe, co się może stać xd

𝗦𝗧𝗨𝗖𝗞 𝗪𝗜𝗧𝗛 𝗠𝗘 ; kastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz