Rozdział 14

380 7 0
                                    

Wraz z Olą dotarliśmy do domu dopiero późnym wieczorem. Chciałam znaleźć się w szpitalu u Nicka jak najszybciej, ale przyjaciółka powiedziała, że jest już późno i nikt nas nie wpuści, więc pójdziemy jutro. Tylko,że ja nie chciałam czekać. Czułam potrzebę bycia przy nim w tym momencie. Nawet nie wiem czy on żyje. Od tamtego telefonu Jeremy już do mnie nie zadzwonił ani nie napisał, więc naprawdę się martwię. Tej nocy na pewno nie zasnę.

Ola postanowiła zostać u mnie na noc, bo gdyby tego nie zrobiła pewnie całą noc spędziłabym na płaczu, a rano zapewne byłabym ledwo żywa.

Postanowiłyśmy jeszcze coś oglądnąć, a przy tym coś zjeść, bo byliśmy naprawdę głodne po tym locie.

O 2 nad ranem poszłyśmy spać, a ja byłam tak zmęczona,że odzieo zasnęłam. W nocy jednak miałam koszmary, które pokazywały, że przychodzę do szpitala do Nicka, a doktor przekazuje mi straszną informacje, bowiem, że......Nick nie żyje. Ten koszmar doprowadził do tego, że raz się obudziłam. Musiałam się napić wody. Na dole w salonie na kanapie spała Ola, ja nie chciałam jej obudzić, bo chociaż ona miała dobry sen. Z tego powodu poszłam cichutko na paluszkach w stronę kuchni i nalałam sobie wody do kubka. Wypiłam zawartość duszkiem i zaczęłam wracać do swojego pokoju. Znowu udało mi się nie obudzić Oli przez co byłam z siebie naprawdę dumna.

Obudziłam się o godzinie 10, i od razu po przebudzeniu ruszyłam do łazienki wsiąść szybki prysznic i zrobić makijaż, następnie szybko się ubrałam i szybkim krokiem ruszyłam do kuchni. Ola jeszcze spała, dlatego postanowiłam ją obudzić.

- Ola! - krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam, jednak nic to nie dało. Nadal spała jak zabita - Ola! Wstawaj! - krzyknęłam znowu i tym razem podziałało
- Co? - zapytała zaspanym głosem
- No wstawaj
- Po co?
- Jak to po co?! Jeszcze się głupio pytasz?! Jedziemy do szpitala, do Nicka!
- Aaaa, tak przepraszam
- Idź się ogarnij, a ja za ten czas zrobię śniadanie
- Spoczko

Ola tak jak jej kazałam, poszła się ogarnąć,a ja wzięłam się za robienie śniadania. Postanowiłam szybko zrobić naleśniki. Tak wiem, bardzo często je jem. Ale co ja poradzę, że tak bardzo je uwielbiam.

Po pół godzinie Ola zeszła całkowicie gotowa, a ja akurat skończyłam pięć naleśniki, dlatego obie siadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy się zajadać tymi pysznościami. Muszę przyznać, że dzisiaj wyszły mi wyjątkowo dobrze.

Po zjedzeniu śniadania włożyliśmy naczynia do zmywarki i od razu zaczęłyśmy ubierać buty, a następnie wyszłyśmy i pojechałyśmy do szpitala. Będąc na miejscu jeszcze bardziej się stresowałam, bo nie widziałam czego się spodziewać. Bałam się i to bardzo.

Po 40 min byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do środka i podeszliśmy do recepcji.

- Dzień dobry - powiedziałam do starszej kobiety za recepcją. Ta zaraz się do mnie uśmiechnęła i powiedziała
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
- My do Nicka Hilfigera
- A są pani z rodziny
- Tak...eee...my jesteśmy jego siostrami - powiedziałam szybko
- Dobrze, pan Hilfiger leży w sali.....55
- Dziękuję pani bardzo
- Proszę bardzo dziecko

Szybko z Olą ruszyłyśmy w stronę windy, a kpgdy już dotarliśmy nią na piętro gdzie znajduje się ta sala, wyszłyśmy. Pod salą Nicka był lekarz, pewnie ten p, który się nim zajmuję. Muszę się go spytać o stan mężczyzny. Wręcz do niego podbiegłam i od razu zadałam pytanie.

- Dzień dobry panie doktorze
- Dzień dobry
- Czy zajmuje się pan Nickiem Hilfigerem
- Tak, a kim pani dla niego jest?
- Siostrą, jestem Amelia Hilfiger - oj chciałabym nosić jego nazwisko - a to moja siostra, Ola - dokończyłam swoją wypowiedź
- Dobrze
- Więc mogłybyśmy wiedzieć co z naszym bratem?
- Oczywiście, na szczęście udało nam dobrze przeprowadzić operację i uratować życie pana Hilfigera. Niestety bardzo możliwe, że pan Nick będzie poruszał się na wózku inwalidzkim. - te słowa złamały mi serce. Mój biedny Nick.

"Nie twój" - powiedział moja podświadomość

Ty się zamknij. Nie mam teraz czasu na twoje gadanie. Mam tego świadomość, że nie jest mój! Ahhh, słabo mi.

- Oh, no dobrze, a czy możemy do niego wejść?
- Tak, ale na chwilę, nie wybudził się jeszcze

Gdy weszłam do sali, zamarłam. Momentalnie zaczęły mi się lać łzy na ten widok. Skóra blada, włosy rozczochrane na wszystkie strony, ale nie w ten jego seksowny sposób i on, całkowicie nieprzytomny i niczego nie świadomy.

Podeszłam bliżej jego łóżka i dotknęłam jego zimnej dłoni. To spowodowało, że całkowicie się rozpłakałam.

- Ej Amelia, spokojnie - powiedziała do !nie Ola
- Ale J-ja nie d- dam rady i- inaczej - powiedziałam już nie płacząc tylko szlochając
- Wiem, ale płacz w niczym nie pomoże
- Ja też to wiem, ale co mam robić? Tak po prostu stać i patrzeć? Mi się chce tylko płakać
- No ok, rozumiem, w końcu go kochasz
- Stało się coś?
- Zazdroszczę ci wiesz? Też bym tak chciała. Znaleźć faceta, na którym będzie mi tak zależeć, że w sytuacji na przykład takiej jak ta, ale oczywiście mniej tragicznej, będę płakać
- Będziesz tak mieć, gwarantuje ci to
- Niby jak?
- Wiesz.... poznałam kolegów Nicka, niektórzy są wolni, na przykład Jeremy, z którym gadałam przez telefon, jest bardzo fajny i przystojny, myślę żebyście się dogadali, mogę was umówić
- Tak! Tak, tak, tak, taaaaak! - wykrzyczała uradowana
- Trochę ciszej
- A tak, przepraszam

Siedziałyśmy u niego z 2 godziny, po czym każda z nas wróciła do swojego mieszkania. Mam nadzieję, że Nick z tego wyjdzie, już wyszedł, ale doktor powiedział, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie jeździł na wózku inwalidzkim. Biedny Nick. Ciekawe co na to jego narzeczona. Zajmie się niepełnosprawnym? Jestem ciekawa czy ona go kocha, czy jest z nim tylko i wyłącznie ze względu na wygląd i pieniądze. Wydaje mi się, że bardziej z tego drugiego powodu, ale nie mogę jej oceniać, bo jej nawet nie znam i nie wiem jakie są jej prawdzie uczucia do Nicka.

Tak bardzo tęsknię za MOIM PANEM, za, chciałabym, moim Nickiem.

MÓJ PAN | Cz.lOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz