Epilog

484 9 3
                                    

6 lat później
Wstałam o godzinie 6, ponieważ do pracy mam na 7.30. Ruszyłam do łazienki i szybko się ogarnęłam. Ubrałam białą koszulę i czarną spódnicę po kolano i ruszyłam do pokoju.....mojego SYNA. Theo jest strasznie podobny do Nicka, szczerze to jego mała kopia, a to nie pomaga mi zapomnieniu mi o nim. Próbowałam znaleźć sobie faceta, ale żaden nie dorastał Nickowi do pięt. On jest wyjątkowy, idealny. Żaden inny go nie zastąpi.

Weszłam do pokoju Theo i usiadłam na skraju łóżka. Mój aniołek.

- Theo, pora wstawać kochanie
- Mamoooo
- Nie mamo, tylko wstajemy, pora do szkoły
- No dobrze
- Ubierz ubrania, które ci przygotowałam i zejdź na śniadanie
- Ok! - powiedział z uśmiechem. Dałam mu buziaka w czoło i zeszłam na dół

Zrobiłam szybko naleśniki. Gdy je kładłam na stole, przyleciał ten mały rozrabiaka.

- Naleśniki!
- Tak naleśniki, a teraz wcinaj, bo spóźnimy się do szkoły

Odwołam małego do szkoły i ruszyłam do swojej pracy, a mianowicie do firmy architektonicznej. Tak, a jednak.

Na miejscu przywitałam się z wszystkimi i ruszyłam do swojego gabinetu. 

Po 4 godzinach dostałam telefon ze szkoły. Okazało się, że Theo się pobił z kolegą z klasy. On ma 5 lat! Jak?!

Jak najszybciej pojechałam do szkoły i odebrałam Theo wracając z nim do domu. Gdy byliśmy na miejscu, zaczęłam rozmowę.

- Theo, co ci strzeliło do głowy?
- No...nie lubię go, jest niemiły
- Co ci zrobił?
- Obrażał cię
- Jak to?
- Mówił, że jesteś głupia i brzydka i nie dziwi się, że jego tata cię na zostawił
- Co? Jak się nazywa twój kolega?
- Matthew.....Matthew Hilfiger

Nie wierzę! Nick!

MÓJ PAN | Cz.lOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz