Zmiana jego sytuacji, czyli braku chęci zlikwidowania go przez Sutrę nie zmieniła zbyt wiele, w jego można powiedzieć życiu. Dało to na pewno swego rodzaju ulgę, jednak po głowie demona chodziły już całkiem nowe myśli i przemyślenia. Wciąż nie do końca rozumiał wiele kluczowych kwestii, jednak jedna konkretna nie dawała mu spokoju.
— Dlaczego mi pomagasz? — Zapytał Sutrę po długiej, panującej między nimi ciszy.
Anioł i na to pytanie nie odpowiedział. Wciąż nie patrzył na Hodge, co zwiększało ich dystans.
— Bo mówiłaś — ciągnął, licząc, że anioł zdecyduje się podjąć z nim rozmowę — że trzymasz się zasad anielskich, ale one mówią tylko o zabijaniu demonów. Dlaczego więc mi pomagasz?
— Aż tak ci z tym źle? Nie lepiej to po prostu zaakceptować, póki jest dobrze?
Zapytała, robiąc niemałe wyrzuty demonowi. W pewnym momencie jego drążenie tematów stawało się męczące, zwłaszcza kiedy były o niej.
— Chcę cię po prostu zrozumieć.
— Nie musisz, wiesz? Nigdy tego nie wymagałam, a ty jesteś ostatnią osobą do tego. Nie wiesz nawet, kim ty dokładnie jesteś.
Zirytowana nie wytrzymała i patrząc demonowi prosto w oczy, znów miała do niego pretensje. Orientując się jednak, że zareagowała zbyt impulsywnie, ponownie odwróciła wzrok.
— Nazywam się Hodge. — Wymamrotał
— Chodzi mi o osobę, jaką byłeś, nim straciłeś pamięć.
— Wiesz..., kiedy tak leżałem w dosłownie rozsypce, usłyszałem jakiś głos. Nie pamiętam, kto to był, ale mówił dziwne rzeczy.
— To znaczy?
Ten temat zainteresował anioła, który tylko czekał na zmianę tematu.
— Mówił coś o zadaniu i że ktoś na mnie liczy. Jeszcze, że mi pomoże.
Sutra niespokojnie podeszła do Hodga i wyciągając jeden z anielskich artefaktów, przyłożyła go do klatki piersiowej demona. Trzymała go kilka dobrych sekund, jednak nic się nie stało. Widząc brak efektów odeszła, chowając przedmiot.
— Na pewno nie pamiętasz, kto to był? — Zapytała nieufnie.
— Niemalże nic nie widziałem, jedynie głos zdawał się być znajomy, ale dopiero po dłuższej chwili. A ty wiesz, kto to mógł być?
— Nie, pewnie ci się przesłyszało czy coś — ponownie szybko urwała temat.
W głowie Sutry pojawiły się jednak wątpliwości. Były dwie opcje albo przywództwo demonów się z nim komunikowało lub jakiś człowiek na skraju życia. Innego demona nie brała w ogóle pod uwagę, znając ich naturę. W tej kwestii demony niewiele się różniły od aniołów, jedna i druga rasa nie darzyła sympatią innych przedstawicieli swojego gatunku. Anioły jednak zachowywały szacunek, a demony... Potrafiły nawet pożerać siebie nawzajem. Był to akt kanibalizmu kompletnie bezcelowy, bo po zabiciu demon po prostu znikał. Pył zaś stanowił swego rodzaju trofeum. Sutra nie wierzyła więc, że którykolwiek z demonów byłby w stanie pomóc innemu.
— Jesteś pewien, że to wszystko?
— Jeszcze przypomniałem sobie, że mam coś do zrobienia, jednak wciąż nie wiem co.
— Jeśli nie pamiętasz, to nie mogło być nic ważnego.
Ponownie anioł uciął temat. Czekała ich ważniejsza rozmowa.
— Mówiłam, że cię nie zabiję, bo zrobi to ktoś inny. Udamy się zaraz na twój sąd, którego zapewne nie przeżyjesz.
— Chwila nie, jeszcze nie teraz. — Zaprotestował, cofając się.
CZYTASZ
Zakłamane oblicza
ParanormalGdy ktoś straci wszystko co go tworzy, czy dalej jest tą samą osobą? Staje się zupełnie kimś innym, jeśli podąży inną drogą. Mało kto jednak jest w stanie zapomnieć o dawnych winach, chowając w sercu urazę. Czasem jest to jedna osoba, a innym razem...