Dotarli do domu bez żadnych innych nieprzyjemnych sytuacji. Zaraz po przekroczeniu progu mieszkania, Hodge jak zawsze udał się do okupowanego przez siebie pokoju. Sutra natomiast, będąc odrętwiała po bitwie, którą stoczyła sama ze sobą, a na dodatek, której pamiętała tylko drobne fragmenty, weszła do salonu, gdzie właścicielka mieszkania, dalej oglądała kreskówki. Leciała jedna z tych bardziej obrzydliwych niż słodkich, jednak kobieta oglądała ją z niemal zapartym tchem. Sutra usiadła obok niej na kanapie i opierając się głową o ramię kobiety, znów dopadły ją wyrzuty sumienia. Tym razem nie wiedziała nawet, czym są spowodowane. Miała coraz silniejsze wrażenie, że źle się z nią dzieje, skoro ma takie zaniki pamięci. Jedyne co zostało jej w głowie i miało jakikolwiek sens, to było spotkanie Artura i jej pytanie. Może faktycznie nie była wystarczająco dobra dla demona jako człowiek. W końcu ciągle pamiętała, kim była wcześniej i kurczowo trzymała się tego, aby nie zapomnieć o tym. Jej nagła zmiana i ignorancja, spowodowały, że Hodge nie uznawał jej jako człowieka? Ta myśl nie dawała Sutrze spokoju. Czuła się w pewnym sensie odepchnięta, mimo że to ona przez cały ten czas wyklinała demona. Obwiniała go o wszystko, nie patrząc nawet na to, że ona sama zdecydowała się zabić tamtego anioła. Zadrżała na wspomnienie o tamtej sytuacji, od której swoją drogą nie minęło aż tak dużo czasu. Może coś około miesiąca, nie więcej. Na nowo analizując wszystko, co do tej pory doświadczyła dzięki demonowi, nie mogła szczerze go nienawidzić. Dlaczego więc ilekroć dochodziło do konfrontacji, pojawiała się taka agresja? Próbowała sobie tłumaczyć to ludzką formą, jednak nie miało to sensu. Ludzie boją się demonów, bez względu na to, jak odważni by nie byli. To lęk bezwarunkowy, niemożliwy do pokonania. Pytanie więc, dlaczego ona, zamiast się bać, to starała się wyprowadzić demona z równowagi? Pierwszy raz od dawna myślała trzeźwo, nawet o tym nie wiedząc. To ona zdecydowała zabić anioła, to ona chciała się przyłączyć do Hodge. Nie mogła więc obwiniać go, o wszystkie grzechy tego świata. A mimo to robiła to notorycznie od czasu przemiany. Poprawiła się na kanapie, wciąż opierając głowę o ramię kobiety i westchnęła. Ostatnio coraz częściej się to zdarzało. Dochodząc do wniosku, że zachowuje się irracjonalnie, postanowiła przeprosić Hodge i się z nim pogodzić. Szczerze chciała mu pomóc, a może i przekonać go, że również jest człowiekiem wartym jego uwagi. Wstała więc z kanapy, odrywając się od kobiety, która natychmiast złapała ją za rękę, jakby nie chciała, aby Sutra ją zostawiła. Kobieta spojrzała na nią zaniepokojona, jednak widząc, że wciąż śledzi wzrokiem poczynania bohaterów tej osobliwej kreskówki, zabrała rękę i podeszła do drzwi. Właścicielka nie próbowała jej już zatrzymywać. Sutra stanęła przed drzwiami, do pokoju Hodge, jednak nim zapukała, jej umysł znów stał się pusty, jakby wszystko, o czym przed chwilą myślała, nie miało miejsca. Zabrała rękę, która była gotowa zapukać do drzwi pokoju i jak gdyby nigdy nic wróciła do siebie. Usiadła tam na łóżku, zachowując się podobnie, jak właścicielka. Znudzonym wzrokiem patrzyła przed siebie, nie zdając sobie nawet sprawy, ile czasu już tak minęło. W końcu ocknęła się przez nagłe uderzenie. Zerwała się i wychodząc z pokoju, zobaczyła ubranego Hodge, który planował opuścić dom. Znowu się to działo, tylko tym razem nie pukał do niej. Czemu to wszystko się powtarzało? Na początku ucieczka Hodge, teraz ponowna próba samotnego wyjścia. Demon powtarzał te same czynności, po części zdając sobie z tego sprawę. Nawet nie próbował wymknąć się po cichu. Zachowywał się tak, jakby robił coś normalnego. Sutra patrzyła na niego, a demon patrzył na nią. Stali w osłupieniu, dopóki właścicielka mieszkania nie wyłoniła się zza ściany. Znów jej twarz zmieniła kolor, wyglądała jak u zdrowej osoby. Oczy odzyskały blask, teraz ciekawie się rozglądając. Wciąż jednak milczała, obserwując demona. Sutra nie myśląc nad tym więcej, otrząsnęła się z otępienia i rzuciła się do przebierania. Nie zwracając już nawet uwagi, założyła skarpetki na odwrót, a włosy złapała pierwszą lepszą gumką. Zorientowała się, że demon miał ponownie spotkać się z Arturem i nie mogła odpuścić sobie tej okazji, aby ich nie obserwować. Gdy opuściła pokój, gotowa do wyjścia, demona już nie było. Zirytowana, zarzuciła byle jaką kurtkę i włożyła buty. Wybiegła na klatkę schodową i widząc zjeżdżającą windę, postanowiła pobiec schodami. Była na ósmym piętrze, jednak nagły przypływ determinacji i adrenaliny, spowodowały, że niemal równo z windą znalazła się na parterze. Hodge nawet na nią nie patrząc, minął ją i wyszedł z bloku. Sutra, ciężko oddychając, podążyła za nim, również nic nie mówiąc. Demon nie przyspieszał kroku, szedł normalnie, jakby nie chciał dodatkowo męczyć kobiety. Chcąc nie chcąc to zachowanie wywołało u niej lekki uśmiech. Zauważyła, że demon co jakiś czas zerkał na nią, żeby upewnić się, czy nie zemdlała. Takie zachowanie do niego nie pasowało, jednak jej również było zbyt dziwne, żeby nazwać je typowym. Ponownie udali się do parku, w którym czekał już Artur. Chłopak uśmiechnął się na widok Hodge i pomachał mu, jednak widząc wlokącą się za nim Sutrę, znów zdawał się odczuwać dyskomfort. Gdy demon podszedł do niego, przywitali się piątką i zaczekali na kobietę.
CZYTASZ
Zakłamane oblicza
ParanormaleGdy ktoś straci wszystko co go tworzy, czy dalej jest tą samą osobą? Staje się zupełnie kimś innym, jeśli podąży inną drogą. Mało kto jednak jest w stanie zapomnieć o dawnych winach, chowając w sercu urazę. Czasem jest to jedna osoba, a innym razem...