5. Słaba rasa

3 2 0
                                    

   Podniesiony na duchu swoim postanowieniem o poznaniu przedziwnej rasy odetchnął głęboko i spoglądając na swoje nowe ubrania, upewnił się, że wygląda, jak należy. Wykrzywił twarz w grymasie zadowolenia, jak poprzednio widziane osobliwe istoty i wyszedł z zaułka. Od razu, tak na dzień dobry wpadł na jedną z idących z naprzeciwka istot. Zderzenie nie było zbyt mocne, ale wywołało złość u drugiej istoty.

— Uważaj, jak chodzisz cepie — burknęła — I co się tak szczerzysz jak idiota.

Nic jej nie odpowiedział, stał bez ruchu. Rozumiał, co postać do niego mówi, jednak jej nieprzychylna reakcja znów wprawiła go w pewne zastanowienie. Może tamte grymasy nie były u nich normalne? Ale w tamtym momencie, szczerzące się istoty wyglądały na zadowolone. Może był to jakiś zakazany znak, a tamci byli buntownikami?

Pomysły same przychodziły mu do głowy. Przytakując samemu sobie, że na pewno musi tak być, natychmiast przestał się szczerzyć, a twarz jego przybrała neutralny wyraz. Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę w ciszy, a istoty przechodzące obok zerkały niepewnie w ich stronę.

— Masz jakiś problem? — Warknęła istota, jednak on dalej nic nie odpowiadał.

Zastanawiał się, co powinien zrobić, aby nie powtórzyć sytuacji z bijącymi się istotami. Nie chciał zrobić mu krzywdy i ponownego zamętu.

— Przeproś — usłyszał cichy szept za uchem.

Ciarki przeszły mu po plecach, jednak twarz pozostała z kamiennym wyrazem. Pierwszy raz słyszał ten głos, był on niższy od poprzednich. Zdawał się głęboki, jakby można było w nim nawet utonąć. Otrząsnął się z transu i postanowił posłuchać rady.

— Przepraszam!

Wykrzyczał, dalej patrząc w oczy istocie. Ta prychnęła i wyminęła go, mamrocząc pod nosem. Wyglądała na mniej zdenerwowaną niż wcześniej, co go uspokoiło. Odwrócił się natychmiast, podążając za istotą wzrokiem. Obawiał się jej powrotu, mimo że nic na to nie wskazywało. Jak się okazało, nie stała za nim żadna świetlista istota. Mimo to znów poczuł jakby wewnętrzny niepokój. Czuł to samo co przy pierwszym ataku. Ufając swojej intuicji, spojrzał w górę i wytężył wzrok. Dziwny odruch jego ciała i tym razem go nie zawiódł. Po niebie szybowała świetlista istota z wcześniej, ledwo widoczna na zachmurzonym niebie. Rozglądała się, jakby czegoś szukała albo kogoś. Czyli ostatecznie nie miała dobrych zamiarów, a on utwierdził się tylko w tym przekonaniu. Na szczęście zdążył się już wtopić w osobliwe istoty, więc nie powinna go zbyt szybko zauważyć. Mimo to wolał nie ryzykować i idąc z tłumem, skręcił, w mniej tłoczną część drogi. Starał się w ten sposób uciec.

Przechodząc między istotami, zahaczał je ramieniem, żeby zostawić jakoś swój zapach. Był w na tyle dużym tłumie, że nikt nie zwracał na to uwagi. Nie wiedział, w jaki sposób świetlista istota go namierzała, więc na wszelki wypadek próbował wszystkiego.

Nie zajęło mu dużo czasu, dostanie się do zaciemnionego zaułka, między siedliskami. Stało się to w sumie jego głównym schronieniem. Dzięki panującemu tam względnemu mrokowi mógł poruszać się szybciej, co za tym idzie szybciej uciec. Uważał to za swój bezpieczny azyl. Na jego szczęście w miejscu, w jakim się znajdował, było wiele takich zaułków. Wchodząc w jego głąb, zerkał co jakiś czas na niebo w obawie, że świetlista istota jednak go dopadnie. Po części robił to nieświadomie. Stał się ofiarą, na którą poluje drapieżnik i w żaden sposób nie mógł odwrócić sytuacji. Przyczajony w ciemności czekał, czas nie grał żadnej roli. Nie mając ważniejszych rzeczy do zrobienia, miał go przecież całą masę jak nie wieczność. Ciągła ucieczka nie była jednak zbyt kusząca.

— Właśnie, nie lepiej stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem?

Zza jego pleców dobiegł szept, brzmiący jak zaproszenie do czegoś. Spokojnie odwrócił się w kierunku głosu, rozpoznając go z wcześniej. Był to ten głęboki, każący mu przeprosić tamtą istotę. Stał z nim twarzą w twarz w milczeniu. Nie badał go wzrokiem, patrzył mu prosto w oczy. Ten z resztą też nie odrywał od niego wzroku. Dopiero jego śmiech przerwał tę dziwną sytuację.

Zakłamane obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz