Był już środek nocy, a Sutrze zaczynało brakować już łez, które mogłaby wylać. Dopiero wtedy w pewnym sensie opanowała targające nią emocje. Wszystko docierało do niej z dość sporym opóźnieniem, jakby myślała w zwolnionym tempie. Przed oczami pojawił się ponownie Hodge, z tą jego obojętną miną. Jednak czy na pewno, była ona obojętna? Pierwszy raz wyrażała emocje, a nie było to nic innego jak prawdziwy i głęboki smutek, który starał się za wszelką cenę ukryć, pod nieustannie przebieraną maską. Nie mógł się jej pozbyć, przecież demony nie mają emocji. Dopiero wtedy Sutra uświadomiła sobie, jak demonowi musi być ciężko, znosić wszystko samemu. Jego słowa, w których przyznał, że nie może nikomu ufać, zmartwiły ją. W przeciwieństwie do niego ona miała opiekuna. Trzeba jednak zaznaczyć czas przeszły. Po nieudanej manipulacji nią, za pomocą anioła stróża, wątpiła, że jeszcze kiedyś dane jej będzie, usłyszeć jego głos. Serce zadrżało, a umysł przyjął ten fakt z opóźnieniem. Nie było już dla niej ratunku, do końca życia musiała egzystować jako człowiek, zbyt słaby, żeby coś zrobić. Pogrążona w tych myślach, spędziła tak pozostałe kilka godzin nocy.
Ocknęła się gdzieś nad ranem, kompletnie nie pamiętając, o czym myślała przed samym zaśnięciem. To tak jakby nagle film się jej urwał. Wciąż znajdowała się w pokoju demona, po raz pierwszy widząc jego wnętrze. Przy ścianie stała pokaźnych rozmiarów biblioteczka, na której szczycie leżał zabrany wczorajszej nocy święty artefakt. Sutra nareszcie mogła mu się przyjrzeć, mimo że nie miała do niego dostępu. Wyglądał jak piłka, taka do gry dla małych dzieci. Bogato zdobiona, odbijała promienie słońca, dając wrażenie, jakby samoistnie wydzielała blask. Zdawała się niemal hipnotyzować, zachęcając do wzięcia jej w ręce. Nim Sutra poddała się jej wdziękom, zdołała zapanować nad sobą dzięki przeszkodzie, jaką stanowiła wysokość. Stojąc zaraz obok zamkniętych od wczoraj drzwi, wahała się, czy opuścić bezpieczne pomieszczenie. Jakiś wewnętrzny głos starał się utrzymać racjonalne myślenie, dzięki czemu doszła do wniosku, że bez względu na wszystko, musi przeprosić Hodge. Niezależnie od tego czy demon spodziewał się prędzej, czy później zdrady, Sutra nie mogła tego przeboleć. Chciała wszystko wyjaśnić, nawet jeśli wszystko było już wiadome. Zbliżyła się więc do drzwi i pewnym ruchem, otworzyła je na całą szerokość. Słońce, które dopiero co ukazało się na niebie, przebijało się przez dziury w firankach, chcąc oświetlić każdy zakamarek domu. Zestresowana Sutra stawiała powoli każdy krok, rozglądając się w poszukiwaniu demona. Patrząc na wielkość mieszkania, było to dziwne, bo przecież nie miał gdzie się schować. Mimo to Sutra pozostawała czujna i powoli przesuwała się do przodu. Przeglądając jednak każde kolejne pomieszczenie, stres coraz mocniej ściskał jej żołądek, ponieważ nigdzie go nie było. Zaglądała nawet do szafy z ubraniami, jednak i tam nic nie znalazła. Wyglądało to tak, jakby demona nie było w mieszkaniu, jednak to było niemożliwe. Sutra powinna w takim wypadku raz-dwa stracić wspomnienia, a jak na razie miała wszystkie, co do jednego. W końcu nadszedł czas, na sprawdzenie salonu. Kobieta niepewnie weszła, przypominając sobie obraz zdemolowanego pomieszczenia, jednak po tym, nie został nawet ślad. Wszystko wyglądało idealnie, tak jakby nic się tam nie stało. Właścicielka mieszkania siedziała na samym środku kanapy i wpatrywała się, tępym wzrokiem w wyłączony telewizor. Sutra, w której z każdą kolejną chwilą rosło przerażenie, podeszła do niej i usiadła zaraz obok z opadniętymi rękami. Demona nigdzie nie było, a ona wciąż miała wspomnienia, nie było to możliwe. Przez głowę przeszła jej myśl, że cały ten czas wierzyła w kłamstwo, jednak nie miało to sensu. Niejednokrotnie widziała, jak ludzie zapominali o wszystkim, w przeciągu kilku sekund od styczności z istotą wyższą. Niemożliwe więc było, że jej wspomnienia zostały, mimo oddalenia się od demona. Drugą opcją, mniej prawdopodobną było to, że Hodge ukrywał się gdzieś w mieszkaniu i pieczołowicie unikał konfrontacji z Sutrą. Kobieta przypomniała sobie grymas bólu na jego twarzy, który starał się za wszelką cenę zamaskować obojętnością. Chyba że to też były tylko omamy. Tak czy inaczej, Sutra wiedziała, że musi znaleźć demona bez względu na wszystko. Poderwała się z kanapy i szybkim krokiem ruszyła do swojego pokoju, aby ubrać się do wyjścia.
CZYTASZ
Zakłamane oblicza
ParanormalGdy ktoś straci wszystko co go tworzy, czy dalej jest tą samą osobą? Staje się zupełnie kimś innym, jeśli podąży inną drogą. Mało kto jednak jest w stanie zapomnieć o dawnych winach, chowając w sercu urazę. Czasem jest to jedna osoba, a innym razem...