Rozdział 1 " Gdzieś tam"

16.7K 328 572
                                    

Z góry przepraszam za błędy i mój styl pisania - ostrzegałam , że nigdy nic nie pisałam haha.

Miłego czytania wszystkim chętnym , którzy wpadli tutaj zobaczyć moje pomysły z notatnika !

*****
Gdy tego dnia zadzwonił mój budzik musiałam ostro zastanowić się nad tym , czy aby na pewno chciałam wstać z łóżka i żyć swoim normalnym życiem. Niekiedy miałam nawet myśli czy nie lepiej byłoby to wszystko zakończyć i być szczęśliwa w innym uniwersum.

Jak co ranek jednak te kilka pomysłów zostało roztopione niczym zeszłoroczny śnieg , a ja oczywiście wstałam z łóżka i wypełniłam swoje psie obowiązki. Ubrania , makijaż , fryzura. To moje jedyne obowiązki z samego ranka , które musiałam wykonać. Pokazać się w piżamie było wręcz niedopuszczalne dla moich rodziców , a co dopiero bez makijażu czy uczesania się.

Kilkakrotnie ktoś powiedział mi , iż już dawno wolałby powiesić się niż żyć w takiej atmosferze w jakiej żyłam ja. Uznawałam pewną zasadę. Jeśli człowiek nie miał tego co lubił, to lubił to co miał. Musiałam polubić swoje obowiązki , mieszkanie w domu , w którym praktycznie nie przebywał nikt prócz ochroniarzy i sprzątaczek. Wszystko to stało się już moją rutyną , której szczerze nienawidziłam, ale znosiłam cierpliwe.

Po kilku minutach ogarniania całego pokoju , aby nikt do niczego się nie przyczepił, zeszłam na dół. Nie było tam nikogo. W samotności zaparzyłam swoją ulubioną owocową herbatę oraz zrobiłam drobne śniadanie. Z towarzyszącym mi chłodem i ciszą je zjadłam , a następnie odłożyłam brudne naczynia do zmywarki. Weszłam do własnej sypialni znajdującej się na końcu ogromnego domu. Przy wybieraniu pokoi przyjęłam ostatnie wolne miejsce znajdujące się na drugim piętrze.

Widok mojego okna niestety nie przypadł mi taki sam jak moim rodzicom , którzy od razu po odsłonięciu rolet widzieli piękny las. Miałam do oglądania pokój mojego sąsiada.

Chociaż to też mi nie przeszkadzało.

Przyzwyczaiłam się , że co jakiś czas moj przyjaciel patrzył na mnie ukradkiem , nie chcąc abym go zobaczyła. Nawet to polubiłam. Był nieraz strasznie irytujący , a ja miałam ochotę podciąć sobie żyły tępym nożem słuchając go , ale to sprawiało , że moje życie stawało się ciekawsze. Przynajmniej tak sobie wmawiałam.

- Eli - usłyszałam jakże mi dobrze znany głos. Wywróciłam oczami ignorując go. Nie mogłam zaprzepaścić ważnego sprawdzaniu z biologii z powodu idiotycznych pomysłów chłopaka. - Wiem , że mnie słyszysz i nie śpisz.

- To nie oznacza , że żyję - odparłam bez emocji , wertując kolejne kartki książki. - Nie będziesz rozmawiał z trupem , więc żegnam.

Nie popuszczał przez kilkanaście dobrych minut. Mówił pośpiesznie chyba każde zdrobnienie mojego podstawowego imienia. Tak , trudno było wypowiedzieć mu pięć literek. Elena. Z tego powodu też mnie irytował. Chłopak w końcu zaprzestał prób wdarcia się mi do domu. Niezmiernie się z tego ucieszyłam i w końcu skupiłam na podstawowej nauce.

Wtedy dokładnie na moim podręczniku wylądował ogromny kamień , który zabrudził połowę śnieżnobiałych kartek z informacjami.

- Sean ! - krzyknęłam zamykając wściekle ociekający ziemią podręcznik.

Wychyliłam się zza okna , gdzie na dole z chytrym uśmieszkiem stał we własnej osobie mój o rok starszy, a i tak mało poważny sąsiad. Kilka kosmyków jego ciemno brązowych , lokowanych włosów zakręciło się gdzieś między jego czekoladowymi oczami , a czołem. Nie zmieniło to jednak jego postawy , która przypomniała bardziej dwulatka , a nie czternastoletniego chłopaka.

Start a StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz