Rozdział 21 "Cause you're a sky"

3.9K 146 135
                                    

Wiele razy w życiu ponosiłam porażki. Wiele razy też nie udało mi się kogoś przekonać do swojego zdania. Zwykle przyjmowałam to z honorem i starałam się nie myśleć o tym. Teraz jednak, gdy nie udało mi się zamknąć w ogniach piekielnych rudowłosego człowieka miałam ochotę samodzielnie poderżnąć sobie żyły z uczucia porażki.

Uparł się jak osioł, że idzie z nami. Mavis już wręcz nie wytrzymywała jego obecności, co widziałam w jej oczach. Miała ochotę ogłuszyć go jakimś tępym narzędziem i zostawić w krzakach na pożarcie. A ja z chęcią bym jej w tym pomogła. Nie dawał nam nawet w spokoju dotrzeć na określone miejsce. Nie dał sobie powiedzieć, że to impreza o tematyce lat dziewięćdziesiątych, więc chociażby powinien się tak ubrać.

I wtedy zapomniałam, że on sam wyglądał, jakby był wprost wyciągnięty z tych czasów.

- Odzewie się w końcu któraś z was, moje panie ?

- Nie - odpowiedziała mu natychmiast ostrym tonem Mavis.

Przygryzłam sobie wnętrze policzka, by się nie zaśmiać. Z jednej strony było mi go trochę szkoda. Tak troszeczkę. Nie wiedział, że pisał się wprost na pożarcie przez lwy. Z tego co udało mi się wyciągnąć z dziewczyny, to na tej małej imprezie będą wszystkie osoby, które kiedyś poznałam i to dosłownie przez przypadek. Podobno nawet nieźle się z nimi bawiłam.

Wzdrygnęłam się delikatnie, kiedy chłopak założył swoją rękę na moich ramionach oraz uśmiechnął się do mnie. Uśmiechnęłam się sztucznie, choć tak naprawdę w głowie widziałam już jego martwe ciało leżące w lesie, którym degustowały się dzikie zwierzęta.

- Naprawdę ładną pogodę dzisiaj mamy - zaśmiał się, patrząc w gwiaździste niebo. - bellissimo

Wówczas dziewczyna stanęła w bezruchu i gwałtownie wciągnęła powietrze.

- Błagam cię. Typie. Zgodziłam się, żebyś szedł z nami, ale nie zgadzałam się na mieszanie mojego ojczystego języka z twoim włoskim. - powiedziała te słowa z cholernym zdenerwowaniem. Wiedziałam, że wystarczyło jeszcze trochę, a całkowicie by wybuchła. - Rozumiem, że masz ego top, ale kurwa, tego nie da się wytrzymać. Podczas jednej małej drogi powiedziałeś już przynajmniej dwadzieścia włoskich słów i trzynaście zdań mieszanych ! Ogarnij się w tej chwili albo zobaczysz co to znaczy rozwścieczona kobieta.

Tym razem nie wytrzymałam i zaśmiałam się. Nie mogłam tak po prostu zachować kamienną twarz, gdy dziewczyna tak po prostu zaczęła zwracać się do wielkiego panicza Samuela z przekleństwami i pretensjami.

- Dlaczego wyrażasz się tak... Źle ?To nie przyswoi dziewczynie - odparł wyraźnie urażony jej wcześniejszą wypowiedzią. - Buntujesz moją dziewczynę i zachowujesz się jak prostaczka, którą jesteś. Jeszcze trochę i zabronię Elenie się z tobą widywać. 

Zrobiłam minę podobną do miny Mavis. Nie do końca wierzyłam, że to co właśnie usłyszałam było prawdą. Cholera, ale to było prawdą. On naprawdę powiedział na głos, a w dodatku przy mojej koleżance, że to on decyduje z kim mam się spotykać, a z kim nie. Wyrwałam się z jego niechcianego uścisku, spojrzałam pustym wzrokiem i bez zawahania spoliczkowałam. Nikt. Nikt nie miał prawa mną rządzić. Nikt nie miał prawa mówić mi co miałam robić i z kim miałam się zadawać.

- Jeszcze raz powiesz taką rzecz, to osobiście skopię ci tyłek, tak mocno, że nigdy nie usiądziesz, Samuel.

Patrzył się na mnie z przerażeniem wypisanym na twarzy. Trzymał dłoń na miejscu uderzenia, po którym został jedynie czerwony ślad utwierdzający w tym, że ten oto mężczyzna został uderzony przez młodszą od niego o trzy lata dziewczynę.

Start a StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz