a dark guy

164 9 2
                                    

10 MIESIĘCY WCZEŚNIEJ

Musiałam przestać. Pieprzone myśli. To przez nie tak cierpiałam, przez nie wyobrażałam sobie zbyt wiele, by później dzień w dzień zwijać się w kłębek na łóżku i opłakiwać swój nędzny los. Dopiero co się wprowadziłam, a już czułam odrazę. Prawdę mówiąc, nie miałam na co narzekać, mieszkanie było urządzone w nowoczesnym stylu, czarne meble z drewnianymi elementami dodawały klasy, a błyszcząca, marmurowa podłoga robiła swoje. Więc dlaczego płakałam? Cóż, pewnie z racji, że przeprowadziłam się tutaj, do San Diego, ponad 1000 mil, tylko po to, by móc uwolnić się od duszącego, ojczystego miasta, złamanego serca i jego... Póki co, wgłębiać się w temat nie miałam zamiaru.
Po rozpakowaniu większości pudeł i walizek, usłyszałam burczenie w żołądku, czas coś przekąsić! Na moje nieszczęście lodówka okazała się pusta, więc włożyłam swoje ulubione trampki, narzuciłam oversize'ową bluzę z kapturem, zamknęłam dom i ruszyłam na zakupy. Szybkim krokiem weszłam do najbliższego sklepu, zakupiłam podstawowe składniki spożywcze i garść słodyczy, jak najszybciej pędząc do kasy.
- To wszystko będzie dla Pani? - lekko uśmiechnęła się sprzedawczyni. Wziąć czy nie wziąć, wziąć czy nie wziąć...
- Poproszę jeszcze pudełko niebieskich Marlboro.

* * *

    Po powrocie do domu rozpakowałam zakupy i zabrałam się za przyrządzenie kolacji. Po ścianach pomieszczenia rozniosły się wibracje przychodzącego połączenia.
    - Tak, słucham?
    - Laken? - z drugiej strony słuchawki usłyszałam głos mamy, mogłam jednak nie usuwać tego numeru... - Córeczko, tak się o ciebie martwiłam, wróć proszę do domu. Obgadajmy to jeszcze, Silas zrobił to z pewnością tylko pod wpływem emocji.
    - Mamo, daruj sobie. Jeżeli masz zamiar stać po jego stronie, to się bezdyskusyjnie rozłączam - wiedziałam, że mama nie była niczemu winna, natomiast byłam też świadoma, że ciągnięcie takiej gadki nie wniosłoby niczego, a już na pewno nie dobrego.
    - Kochanie, posłuchaj mnie proszę... - rozległo się nagle ciche pukanie do drzwi. Lekko się wzdrygnąwszy, podbiegłam po cichu i wyjrzałam przez wizjer. - CÓRCIU JESTEŚ TAM!?!
Cholera.
    - Mamo, nie teraz. Jutro się odezwę! - głośno szepnęłam, rozłączając się i rzuciłam telefon na kanapę.
    Gdy wreszcie mogłam na spokojnie wyjrzeć za wizjer, ujrzałam nieco starszego ode mnie chłopaka. Na głowie miał nałożony czerwony kaptur od bluzy, ręce miał schowane w kieszeniach, a głowę skierował w jakiś punkt po prawej. Pukanie rozległo się ponownie. Z trzęsącymi się dłońmi, otworzyłam drzwi. Chłopak automatycznie się uśmiechnął, ściągnął kaptur z głowy, ukazując pukiel swoich jasnych falowanych włosów. Jego oczy powoli skanowały moją postać, powodując u mnie lekkie dreszcze. Odwzajemniłam nieśmiało uśmiech i przeczesałam delikatnie swoje długie, kasztanowe włosy.
    - Mogę ci w czymś pomóc? - zapytałam po chwili, niecierpliwiąc się niezręczna ciszą.
    - Ah, jasne, wybacz... Jestem Peter. - Wyciągnął rękę z kieszeni, kierując ją ku mnie. - Miło mi cię widzieć, mieszkam w tym samym bloku, piętro niżej. Słyszałem, że się dzisiaj wprowadziłaś.
    Ścisnęłam jego dłoń, przyglądając się jego tęczówkom. Jasne, niebiesko-zielone oczy, spokojnie wpatrywały się w moje. Spostrzegłam w nich lekką niepewność.
    - Słuchaj, nie jestem tu tylko z powodu powitania - uniosłam lekko brew. - Naprzeciwko twojego okna mieszka pewien chłopak. Co prawda, wątpię żebyś kiedykolwiek go zobaczyła, bo rzadko kiedy wychodzi z domu i raczej nie odsłania swoich żaluzji - jakiś szurnięty, pomyślałam - jednak chcę Cię ostrzec. Trzymaj się od niego z daleka, ma on niezbyt przyjazną reputację. Ludzie postrzegają go raczej jako... hm... - zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad odpowiednim doborem kolejnych słów - mrocznego, cichego, wulgarnego. Jesteś tu nowa, dlatego chciałbym żebyś o tym wiedziała, ale nie martw się, jeśli ty nie zwrócisz uwagi na niego, on nie zwróci na ciebie.
    Na te słowa opuścił moje mieszkanie, zostawiając mnie z masą pytań. Co to miało być?







oficjalnie pierwszy rozdział za nami. jak wam się czytało? mam sporo pomysłów co do kolejnych części. wyczekujcie, a się przekonacie hehe, buziaki :3

under your mask (corpse husband)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz