Cholerny gramofon.. [ 3 ]

99 6 0
                                    

~•Robin pov•~

Kelnerka obsługująca nas rano była strasznie miła. Miała bardzo kojący głos, mogłaby na spokojnie zostać lektorką. Wtedy z pewnością nie opuściłabym żadnej transmisji w radiu.

- Ziemia do Robin - zaśmiał się chłopak - rozumiem, że się zakochałaś, lecz to nie powód do odpływu!

- Aj, zamknij się - parsknęłam do chłopaka. Gdy dostanie jedzenie, potrafi być irytujący, a zwłaszcza gdy zapije to dawką kofeiny.

Zapłaciliśmy za śniadanie i ruszyliśmy dalej. Naszym głównym celem były automaty do gier, ponieważ klub był czynny dopiero od 19. Byłam do tego pomysłu sceptycznie nastawiona. Nie lubię pić, mam strasznie słabą głowę i każdego kaca przeżywam okropnie, jakbym właśnie umierała. Na imprezach zwykle stoję gdzieś po boku, bo nikt nie traktuje mnie poważnie. "Nie potrafi się bawić" - to słyszę najczęściej. Nie jestem inni i nie nazywam się każdy, lecz w tych czasach, by czuć się dobrze, trzeba się jak najbardziej wpasować w tłum. To totalny obłęd i nigdy tego nie zrozumiem, ale nic z tym nie zrobię.

Po dotarciu do automatów szybko zajęliśmy pierwsze gry. Czas mijał niezmiernie szybko, tak pędził, że zdążyłam zapomnieć o wszelkich swoich problemach.

~•Tatiana pov•~

Zmiana w pracy minęła dość sprawnie. Gdy tylko wybiła ostatnia minuta mojej pracy, wyszłam z kawiarni, wsiadłam na rower i ruszyłam w stronę domu. Wiedziałam, że będzie kolejna konfrontacja z cichym i zabijającym mnie od środka bólem. Musiałam podać mamie odpowiednie płyny do kroplówki. Wśród nich była oczywiście glukoza, lekki lek przeciwbólowy itp.

Gdy tylko weszłam do domu, wzięłam głęboki oddech i weszłam do pokoju. Chciałam to zrobić to szybko i bez zastanowienia. Sprawnie wbiłam każdą ze strzykawek w długi kabel ciągnący się aż do żyły mojej rodzicielki, oczyściłam wszystko, zabezpieczyłam i ruszyłam do pokoju.

Wtedy rozpoczęły się moje 4 godziny. Rozglądając się po pokoju, zaczęłam szukać jakiegoś relaksującego zajęcia na ten moment. Spojrzałam na mój nietknięty od podstawówki gramofon i nastawiłam go. Z urządzenia zaczęła grać kojąca muzyka. Nic mnie nigdy tak nie uspokajało jak nuty przechodzące przez moje ciało, jednak po chwili usłyszałam cichy jęk. Przestraszyłam się, bo taty nie było, a dźwięk dobiegał z wnętrza domu. Wtedy jednak mnie olśniło. Ruszyłam szybko do pokoju mamy. Zaczęła się niesamowicie mocno rzucać i trząść.

Mając już serce pod gardłem, przypomniało mi się, czemu tak naprawdę nigdy nie słuchałam muzyki w domu. Szybko ruszyłam wyłączyć płytę, po czym nie słysząc żadnego dźwięku z pokoju obok, zsunęłam się po drzwiach i zatonęłam we własnych myślach. Wiedziałam, że powinnam sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, jednak w tamtym momencie średnio mogłam o tym myśleć, potrzebowałam spokoju.

~•(✿)•~

Stałam już przed wejściem do klubu, umalowana i wystrojona. Z mamą na szczęście nic się nie stało, ale po tym incydencie chciałam wyrwać się z domu, więc uznałam, że przyjście godzinkę wcześniej nie powinno być problemem. Otworzyłam ViberCity, wyczyściłam jeszcze raz stoliki i otworzyłam bar dla Yuriego. Kręcił on najlepsze drinki, jakie kiedykolwiek piłam, naprawdę.

Nie zdążyłam się obrócić, a zaczęła zjawiać się cała obsługa a od razu za nimi pierwsi imprezowicze. Większość z nich kojarzyłam, wiele razy trafiali do strefy zero na tyłach. Było to miejsce do tak zwanego trzeźwienia. Wiele osób było w takim stanie, że trudno było im wstać a co dopiero gdzieś iść. Wtedy zazwyczaj ktoś zostawał w barze, by z rana te osoby wypuścić. Modliłam się, by dziś nikt aż tak bardzo nie zachlał, ponieważ tym razem to ja zostałam wyznaczona za niańkę głupich.

Weszłam na zaplecze po kolejną kawę tego dnia. Byłam tam sama z Ethanem i ewidentnie wykorzystał on tą sytuację.

- Znowu jest gorzej? - spytał ze współczuciem w głosie. Nie chciałam o tym rozmawiać, lecz nie chciałam też zlewać jego zmartwień o mnie.

-mhh, tak. Nie martw się, jest dobrze - spojrzałam na chłopaka, który prawdopodobnie zauważył lekko podkrążone oczy. Przytulił mnie na parę sekund i od razu po tym wypuścił. Uśmiechnęłam się w jego stronę, cicho podziękowałam, dopiłam kawę i ruszyłam na główną salę.

Gdy parkiet się w miarę zapełnił, zaczęłam puszczać muzykę. Gdy pierwszy bass zaczął uderzać w moje płuca, a delikatne dźwięki zaczęły smyrać moje uszy, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Tym razem natomiast był on w 100% szczery. :)

____________
Słowa: 674
 ̄ ̄ ̄ ̄ ̄

Wsłuchaj Się - Robin Buckley PRZERWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz