Oh shit [ 9 ]

75 4 0
                                    

~•Robin pov•~

Pomagałam Tatianie z pakowaniem się. Przytrzymywałam torbę, lub składałam ubrania powoli i dokładnie umieszczając je w wyznaczonym miejscu. Miałam skrytą nadzieję że dziewczyna nie osiedli się daleko, bo wspólne wypady odpadły by całkowicie. Brunetka była jeszcze bardziej niespokojna niż wcześniej. Kręciła się wokół własnej osi parę razy, aż dziwne że nie traciła równowagi. Chociaż pracowała w klubie, dla niej kręcenie się w kółko prawdopodobnie nie sprawiało żadnego wrażenia.

Wokół nas panowała niezręczna cisza, lecz nie chciałam zaczynać tematu. Chciałam by dziewczyna spokojnie odetchnęła i zaczęła go gdy będzie gotowa.

Gdy wszystko co najpotrzebniejsze znajdowało się już w bagażu, naszą ostatnią stacją była łazienka. Postawiłam już spakowane rzeczy i zostawiłam je w korytarzu, natomiast Tina poszła do owego pomieszczenia po ostatnie rzeczy. Gdy nie wracała już dłuższy czas postanowiłam się do niej przejść. Widok który zobaczyłam będąc już na miejscu, przeraził mnie. Cała łazienka oblepiona była nieprzyjemnym w zapachu smarem natomiast na lustrze widniał dokładnie widoczny napis:

"TeRaZ tWoJa KoLeJ
PAniE EnGlUnD"

Nie śmiem obstawiać, że napis był stworzony z krwi, jednak o dziwo, nie to zdobyło moje największe skupienie. Mogło by się wydawać, że aż tak makabryczna zbrodnia powinna zwrócić na siebie więcej mojej uwagi ale.. dokładnie rozpoznałam charakterystyczny smar, a dokładniej śluz.

Dokładnie identyczna substancja oblepiała pnącza znajdujące się po drugiej stronie, które nie tak dawno przytwierdziły mnie na parę minut do ściany w domu Creel'ów.

Ręce trzęsły mi się prawdopodobnie z sekundę na sekundę szybciej, a serce toczyło wyścig z oddechem. Dlaczego do cholery to coś musi się wciąż za mną ciągnąć. Popatrzyłam na brunetkę, prawdopodobnie czuła ona dokładnie to samo, czyli wewnętrzne rozpieranie ciała przez za duży natłok emocji.

Powoli mijając dziewczynę, wyjęłam z kieszeni chustkę i nabrałam trochę wspomnianego wcześniej gluta.

- Co robisz? Miałyśmy nic nie dotykać - spytała zszokowana oraz przestraszona. W jej twarzy można było dostrzec próby walki z własnymi emocjami. Oczy mimo iż skupione na jednym punkcie, lekko drgały natomiast jej wewnętrzna strona ust była przez nią ewidentnie przygryzana.

- Zaufaj mi. Wszystko wyjaśnię ci jak stąd wyjdziemy - Tina nie pozbywała się przerażonego grymasu z twarzy. Złapałyśmy szybko to co miałyśmy i łapiąc dziewczynę za dłoń, wyprowadziłam ja z domu.

Podeszłyśmy do jej Ojca, który chyba nie miał dobrych wieści.

- Skontaktowałem się z każdym z kim mogłem, nikt nie da rady nas przenocować. Mój szef zaoferował jedynie kilkutygodniowy nocleg jednak obejmował on jedynie jedną osobę - wtedy w mojej głowie zapaliło się światełko.

- Mogę cię przygarnąć. Wracam do Indiany dopiero za dwa i pół tygodnia - rzekłam mało myśląc.

- Byłbym naprawdę wdzięczny panno.. - przerwał.

- Robin. Robin Buckley - odparłam uśmiechając się do mężczyzny. Ten jedynie rozszerzył oczy. Prawdopodobnie wspominano mu już o mnie. Słodko.

- Panno Buckley - dokończył - Spałbym spokojnie wiedząc, że moja córka spędzi te ciężkie dni z kimś przy kim czuję się bezpiecznie - spojrzał na Tinę, która wyraziła zainteresowanie. Po dłuższej rozmowie z policjantami o szczegółach przenosin, ci odparli, że rozdzielenie brunetki z jej ojcem było nawet jeszcze lepszym wyjściem.

~•(✿)•~

Podczas drogi zastanawiałam się jak zacząć rozmowę z dziewczyną. Jak jej wszystko wytłumaczyć, ponieważ od momentu zobaczenia śluzu w jej toalecie, wiedziałam, że musi poznać prawdę. Ja niosłam jedną torbę, wypełnioną ubraniami, natomiast Tina miała w ręku całą resztę przedmiotów.

- Naprawdę, przepraszam za kłopot - dziewczyna przerwała ciszę. Podrzuciłam spadająca mi na oczy grzywkę po czym odrzeklam:

- Gdyby był to problem, nie proponowałabym tego. Poza tym - sciszyłam lekko ton głosu - też siedzę w tym bagnie.

- Jak to? - spytała zatrzymując się.

- Tak jakby.. To wszystko - podkreśliłam dokładnie to słowo - było powodem dla którego uciekłam ze swojego miasta.

Ciężko mi się wracało do tych wspomnień, jakby nie patrzeć - była to trauma do końca życia.

- Chyba nie rozumiem..

- Moje miasteczko, znane pod nazwą Hawkins, jest pod jakimś względem przeklęte. Nie tak jak w filmach, lecz po prostu ma pecha. W nim znajdowało się laboratorium, dogłębnie badające - przerwałam by przełknąć ślinę - drugą stronę.

- hm?

- Druga strona to taka kopia naszego świata, jednakże w bardziej mrocznym wydaniu. Znajdują się tam, najdziwniejsze stwory, pragnące jedynie krwi - dziewczyna zdawała mi się nie wierzyć jednak widząc mój poważny wyraz twarzy, chyba zmieniła podejście - jeszcze pół roku temu z takimi walczyłam. Może nie dokładnie z tym który zabił tego faceta, lecz z jego mniejsza wersją - wspomniałam jej i demobatach.

- Czy to ma związek z trzęsieniem?

- Obawiam się, że oznaczało to otworzenie przejścia między jednym, a drugim wymiarem - wydusiłam z siebie te słowa. Naprawdę przerastał mnie ten temat, zwłaszcza gdy przeżywam to ponownie.

Przez resztę drogi opowiadałam jej każde najmniejsze szczegóły, ponieważ widziałam w jej oczach zaciekawienie oraz determinację. Wspomniałam o Creelu, Nastce oraz Max.

Tłumaczyłam jej historię od której się zaczęło, czyli opowiastkę o rodzinie Victora, a dodatkowo ważny tip z muzyką. Opowiadałam jej też o El, natomiast ostatni temat był najbardziej tkliwy. Nie chodziło już o stan zdrowotny Max, która przechodzi aktualnie rehabilitację i doszczętnie straciła wzrok, natomiast o tym jak wyglądały u niej objawy bycia upolowanym przez Vecne. Obawiam się, że tym razem trafiło na rodzinę Englundów..

____________
Słowa: 817
 ̄ ̄ ̄ ̄ ̄

Wsłuchaj Się - Robin Buckley PRZERWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz