O mały włos [ 6 ]

93 4 0
                                    

~•Tatiana pov•~

Zostałyśmy nad jeziorem do końca zachodu słońca. Robin dokładnie wsłuchiwała się w każdą kolejną ciekawostkę na temat tego miejsca. Opowiedziałam jej dokładnie o kwiatach szczęścia oraz moście V-Cler'e (czyt. fał kler).

Te słynne rośliny miały w sobie coś niezwykle wyjątkowego. Zazwyczaj są zamknięte, jednakże gdy dotknie ich osoba szczęśliwa, mająca wszystko, co do radości jej potrzeba - kwiat otwiera się, wydając piękny i kojący zapach. Są często wykorzystywane na weselach, by udowodnić, że związek jest dla obu stron czymś nadzwyczajnym i oczekiwanym.

Most V-Cler'e był natomiast tą ciemniejszą stroną tego parku. Nikt nie zna jego pełnej historii, ale wiadomo jedynie, że oznacza on jedno wielkie nieszczęście. Prowadzi on przez sam środek jeziora, a pomimo tego każdy woli udać się dłuższą, ale bezpieczniejszą oraz pewną drogą. Na około. Plan na zburzenie mostu pojawiał się wiele razy. Pisano petycje, skargi, a nawet zawiadomienia do władzy rządowej niemniej jednak nikt nie podjął się tej pracy. Niektórzy mówią, że zło drzemie w środku cegieł, a po ich rozbiórce rozprzestrzeni się po całym Stanie.

- Oh... Wow - przemówiła dziewczyna - tak piękne i wspaniałe miejsce a tyle historii. Jeszcze prawdopodobnie kilka opowieści nieznanych człowiekowi by się znalazło, prawda?

Pokiwałam twierdząco głową.

- Idziemy już? Jak się całkowicie ściemni, ciężko będzie nam trafić do domów - spytałam dziewczyny, na co ta przytaknęła. Wstałyśmy z trawy, otrzepałyśmy się z trawy i ruszyliśmy w stronę arkadii, by tam się rozstać.

- Tak właściwie, nie powinnaś być od kilku godzin w klubie? - zadała pytanie.

- Załatwiłam zastępstwo. Potrzebuję paru chwil dla siebie, praca na dwa fronty jest dość wykańczająca.

- Nie możesz odejść z kawiarni?

- Wiesz, myślałam nad tym, aczkolwiek wszystkie leki są dość kosztowne i prawdopodobnie gdybym to zrobiła, jadłabym z tatą suchy chleb - zaśmiałam się nerwowo. Nie minął moment, jak po minie Robin zrozumiałam, że powiedziałam trochę za dużo. Widziałam po niej zaciekawienie, smutek oraz zmartwienie.

- Leki?

- Dla mamy... Zresztą, nieistotne. W klubie mogę sobie wziąć wolne kiedy chce, bym tylko nie robiła tego za często więc trzymam się dobrze - rzekłam na rozluźnienie atmosfery między nami.

Resztę drogi spędziłyśmy w ciszy. Dlaczego nie umiem trzymać języka za zębami?

~•Robin pov•~

Gdy Tina wspomniała o swoich rodzicach, wszystko stało się jasne. Przepracowywała się dla nich i zapominała o sobie. Widziałam, że temat jest dość subtelny, więc milczałam, nie pytając o nic. Szłyśmy w ciszy. W niekomfortowej cisy. Brunetka wlepiła oczy we własne buty, natomiast ja śledziłam wzrokiem szosę przed nami. Gdy byliśmy niedaleko arkadii, dziewczyna stanęła.

- odprowadzić cię może? - uśmiechnęła się delikatnie. Problem znajdował się jednak w tym, że grymas był nieszczery. Nie wiedziałam, co jest tego przyczyną, ale zgodziłam się, nie chciałam wracać po ciemku samemu, więc wyszło mi to nawet na plus.

Pokierowałyśmy się główną ścieżką do chatek na wynajem, gdzie czekał już na mnie Steve. Prawdopodobnie będzie chciał usłyszeć każdy pojedynczy szczegół tego wypadu

Gdy widziałyśmy już przednie okna od mojego domku, usłyszałyśmy dziwny, przeraźliwy oraz niewyobrażalnie głośny dźwięk. Przypominał lekko odgłos starego demolowanego budynku. Nie minęła sekunda, gdy do tego doszło również lekkie trzęsienie ziemii, które z czasem robiło się coraz mocniejsze.

Kiedy dane zjawisko atmosferyczne osiągnęło taką siłę, która aż zwalała z nóg, poczułam czyjąś dłoń oplatającą mój brzuch. Tina przyciągnęła mnie do siebie, złapała się dużej latarni stojącej niedaleko nas i zsunęłyśmy się na ziemie. Kurczowo trzymała mnie, oraz słup biegnący jakieś 4 metry w górę. Dokładnie czułam zapach jej perfum - delikatna oraz kojąca lawenda. To nie był czas na myślenie o tym, jednak starałam się zachować zimną krew.

Nie minęło dużo czasu, jak panika związana ze wspomnieniami zaczęła powoli zajmować każdy obszar mojego mózgu. Dokładnie pamiętałam każdy szczegół z wyprawy na drugą stronę, jednak to trzęsienie czymś się różniło od tamtego. Zaczęłam ciężej oddychać a dodatkowo zacisnęłam oczy. Brunetka puściła latarnie, otuliła mnie drugą ręką i wcisnęła w siebie. Teraz jeszcze dokładniej czułam zapach oraz ciepło bijące od niej. Mimo wydarzeń, które właśnie miały miejsce, czułam się w jej ramionach troszkę bezpieczniej. Ewidentnie starała się trzymać sztywno by nie wzbudzać u mnie jeszcze większego niepokoju, który powoli mnie pochłaniał.

Wokół nas nie było nikogo, kto mógłby nam pomóc. Liczyłyśmy jedynie na to, by przeszło to jak najszybciej, bez większych złych skutków. Płytki chodnikowe zaczynały się ledwo trzymać wyznaczonego miejsca, natomiast wszystko, co ludzie mieli na parapetach, zaczynało spadać. Tina założyła kaptur, a mnie złapała za głowę, chroniąc ją przed ewentualnymi odłamkami przedmiotów.

Po paru minutach, gdy trzęsienie lekko ucichło, zobaczyłam tylko czarną postać idącą w naszym kierunku. Było zbyt ciemno by zobaczyć cokolwiek, jednak czułam, że ktoś mnie właśnie złapał za rękę..

Słowa: 753

Wsłuchaj Się - Robin Buckley PRZERWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz