Motylek [ 19 ]

34 2 0
                                    

~•Max pov•~

Z kroku na krok zagłębiałam się w coraz czarniejszą czerń. Szłam przed siebie, nie miałam żadnego innego zajęcia. Nie wiedziałam gdzie jestem, i po co. Nie liczyłam minut, godzin, a nawet dni i tygodni. Wydawało się jakby tutaj czas stał w miejscu, nie czułam głodu, pragnienia przez długi okres czasu. O tyle dobrze że krążenie i układ nerwowy nie zatrzymało się jak wszystko inne.

Po dłuższym czasie wędrówki po prostu zamknęłam oczy. Szłam po pustce, nic nie mogło mnie zaskoczyć. W mojej głowie przemijały wspomnienia z pierwszego wspólnego Halloween z Lucasem i resztą. wspólne zakupy z El oraz podglądanie chłopaków za pomocą mocy. To co miałam w głowie, nie pozwalało mi przerwać walki, wiedziałam że muszę lecieć dalej.

Nagle pod nogami, poczułam zmianę gruntu. Tym razem, szłam po ziemii, bo słyszałam charakterystyczny dźwięk żwiru pod nogami. Momentalnie otworzyłam oczy i ujrzałam Hawkins, jednakże nie była to moja strona. Znajdowałam się po tej drugiej, ciemniejszej i straszniejszej. Plus był taki, że dziwny pył, przestał się unosić, natomiast większość pnączy zniknęło.

Będąc nadal w minimalnym szoku, szłam dalej, uważając na ewentualne ocalałe potwory. Czas nadal zatrzymany był w dniu, w którym porwano Willa, więc przejście przejściem w przyczepie Eddiego odpadało. To samo tyczyło się także Watergate, i całej reszty. Ostrożnie nadal szłam ulicą, szukając domu panny Kelley, licząc na to, że nie przeprowadzała się ona ostatnio.

Będąc już na miejscu, powoli uniosłam wycieraczkę do góry. Nie myliłam się - Panna Kelley już parę dobrych lat, trzymała klucz pod wycieraczką. Nie miałam czasu na próby włamywania się do nieznanych domów, gdy pod nosem miałam taką okazję. Otworzyłam drzwi, i weszłam do środka, zamykając je za sobą spowrotem na zamek. Chwila nieuwagi i przez nagłą utratę równowagi, leżałabym już na podłodze. Nogi lekko mi się zachwiały, a ja przez mały ułamek sekundy, miałam wrażenie, że przenoszę się spowrotem do swojego leżącego w szpitalu ciała. Widziałam to samo co teraz, jednakże w o wiele przyjemniejszym świetle i kolorach. Wszystko było odnowione, a w tle udało mi się dostrzec spodnice właścicielki domu.

Nagły błysk, niestety przerwał mi ten wredny, wciąż bijący zegar nad biurkiem. W tym wymiarze niestety też się on tu znajduje. Zawsze na prywatnych spotkaniach rozpraszał mnie bardziej niż moje myśli.
Z ciekawości zajrzałam do szuflad, w których znajdowały się karty uczniów. Nie zadziwiające było to, że nadal one tam były, jednakże z innymi nazwiskami.

- Ba..b, Ro..n, T...mmy - mamrotalam po cichu nazwiska znajdujące się w szufladzie, ale napisy niestety były lekko pozdrapywane.
Gdy już miałam odejść od szafki, kątem oka zauważyłam dobrze znane mi nazwisko. Złapałam za teczkę z napisem "Benson" i sprawnym ruchem wyciągnęłam ją na wierzch, przy okazji ją otwierając. Była najświeższa ze wszystkich, ponieważ napis był nietknięty, natomiast środek, prawie że pusty. Poza informacjami, których dowiedziałam się w szkole że Stevem, dodatkowo doczytałam się o wypadku samochodowym, w którym brał udział chłopak. Poza tym, opisana była jedynie poważna trauma spoczywającą na jego barkach.

Wciąż przeszukując szuflady panny Kelley, usłyszałam cichy, szmer piętro wyżej. Lekka nutka adrenaliny zamieszkała w moim sercu, jednakże pocieszał mnie fakt, że demogorgony nie chodzą tak cichutko i zgrabnie. Postawiłam nogę na pierwszy stopień schodów na górę, i powolnymi krokami zaczęłam zbliżać się do źródła dźwięku. Gdy tylko przekroczyłam ścianę dzieląca piętro od schodów, moim oczom ukazał się mały, kolorowy motylek, kręcący kółka wokół starej, zardzewiałej lampy..

____________
Słowa: 561
 ̄ ̄ ̄ ̄ ̄

TO ZNOWU JA HAHA

Wsłuchaj Się - Robin Buckley PRZERWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz