Dante
Po trzech tygodniach wychodzę ze szpitala moja pamięć wróciła.
- pośpiesz się synu - ojciec działa mi na nerwy Ingrid i jej ojciec czekają razem z moją mamą i Mariką
uff jest dzięki Bogu
Podchodzę do niej i przytulam ją
- hej dzięki że jesteś - mówię puszczając ją z mojego uścisku
- nie ma sprawy - odpowiada rumieniąc się trochę
- to co dzięki że przyjechaliście to czego chcecie - pytam
- ja chcę wrócić do ciebie - Ingrid od razu podchodzi
- nie nie kocham cię to koniec rozumiesz - mówię patrząc jej prosto w oczy - i nie będę dla pana pracować a co was sprowadza - zwracam się do reszty
- jesteś naszym - mój tata próbuje swoich sztuczek
- bez sztuczek -
- chcemy żebyś wrócił do Ingrid żeby nasze firmy były jednością - mama mówi spokojnie
- to chore i bez duszne - Marika patrzy na moich rodziców ze zdziwieniem- racja dobra nie chce drążyć tematu nie będę z Ingrid - odwracam się do Mariki - to co jedziemy jeśli nadal chcesz mnie podrzucić do domu -
- choć ty kaleko zaparkowałam tu niedaleko - mówi przewracając oczami.Kiedy wszyscy jesteśmy przy aucie widzę że na przyczepie jest Figa głaszczę ją na powitanie
- cześć Figa dobry piesek -
- wsiadaj ostrożnie - Marika pomaga mi wsiąść po czym sama wsiada i jedziemy.Dojeżdżamy do domu kiedy tylko usiadłem na krześle Marika zaczęła pomagać mi
- usiądź proszę - patrzy na mnie i siada na krześle obok mnie
- tak lepiej - pyta
- tak, i tak w ogóle nie podziękowałem za ratunek i pomoc w ogóle za wszystko bardzo bardzo ci dziękuję -
- nie musisz tak robią przyjaciele - jej policzki znowu rumienią się od pochwał.
Siedzimy i rozmawiamy do późna nawet nie zauważam kiedy za oknem robi się ciemno
- jest późno będę już uciekać - mówi z uśmiechem
- położę się jestem zmęczony - mówię jej wstając podchodzi żeby mi pomóc kiedy patrzymy sobie w oczy nasze usta są milimetry od siebie poczułem potrzebę pocałowania jej słodkich ust.
Są tak blisko wystarczy że...
Nie kończę myśli bo moje usta stykają się z ustami Mariki.
Jej palce są w moich włosach moje dłonie są na jej policzkach.
Pocałunek jest namiętny i słodki usta Mariki są niesamowite.
Odrywamy się od siebie patrzymy na siebie w ciszy
- ja przepraszam nie nie wiem co we mnie wstąpiło - wybiega szybko a ja zostałem sam w kuchni oszołomiony.- pani Oliwio za piętnaście minut wychodzę i nie będę osiągalny dla nikogo proszę dzwonić tylko w nadzwyczajnym wypadku - mówię do sekretarki która właśnie przyniosła mi kawę
- dobrze coś jeszcze - pyta podając mi kawę
- nie, dziękuje - odpowiadam przeglądając dokumenty ogarnięcie pracy z czasu mojej nieobecności jest dużo łatwiejsza Oliwia i Marika świetnie sobie poradziły ale nie o tym myślę w mojej głowie od dwóch tygodni jest tylko nasz pocałunek.
Marika nie chce o nim rozmawiać uważa go za chwilowe zapomnienie ale ja czuje inaczej to było coś więcej nie jestem pewny ale chyba się w niej zakochuje.
Na szczęście dziś mam gości i może chociaż na kilka minut zapomnę o nim.Kończę prace i jadę do centrum miasta gdzie mam się spotkać z bratem jego żoną i dziećmi jedynymi członkami mojej rodziny z którymi utrzymuje stały kontakt.
- wujek!!!!! - Liza i Bruno pod biegają do mnie
- cześć potwory co u was - pytam podnosząc dzieci
- nie powinieneś ich podnosić są duzi jak na ośmiolatki - mówi moja bratowa podchodząc odkładam dzieci
- cześć Kasia miło cię widzieć - przytulam ją potem podchodzi mój brat - Gregor tak dobrze cię widzieć bracie - przytulamy się mocno
- ciebie też bracie jak się czujesz -
- świetnie ale widzę że u was szykują się zmiany - pokazuje zaokrąglony brzuch Kasi
- tak już znamy płeć dziewczynka -
- super gratuluje może chodźmy do kawiarni porozmawiamy napijemy się czegoś zimnego - proponujeW kawiarni rozmawiamy o wszystkim i niczym bliźniaki opowiadają o szkole i swoich pasjach
- wujku a macie tu krowy -
- albo konie - dopytują kończąc swoje soki
- są nawet kozy jeśli chcecie to tam pojedziemy - dzieci od razu proszą rodziców
- a gdzie to - pyta Kasia
- na ranczu mojej przyjaciółki Mariki to niedaleko -
- przyjaciółka tak - mój brat mruga do mnie
- Maja rachunek proszę - wołam do kelnerka
- Dante? a ty nie u Mariki podobno ma kłopoty pan Much cię szukał - mówi podając mi rachunek
Płace i wybiegam dobiegam do auta i jadę na ranczo.Gdy dojeżdżam widzę Marikę bitą przez jakiegoś faceta.
Marika
- wypieprzaj stąd nie chce cię znać rozumiesz - krzyczę na Antoniego
- jesteś moja nie rozumiesz - krzyczy
łapiąc moją rękę mocno
- nie jestem twoja wracaj do tej suki Poli i waszego przyszłego dziecka a mnie zostaw w spokoju - wołam Antek bierze zamach i uderza mnie pięścią w twarz.Dostaje kilka kolejnych ciosów za nim ktoś odciąga ode mnie Antka przerażona rozglądam się po lewej widzę Dantego bijące go się z Antkiem.
Pod biegam i rozdzielam ich obaj są poobijani i krwawią
- teraz z nim się pieprzysz dziwko - Antek krzyczy
- nie mów o niej tak ty ją pierwszy zdradziłeś - Dante krzyczy
- nigdy nikt cię nie zechce wrócisz do mnie na kolanach nikt nie pokocha takiego zera - kpi
Mogę cię pocałować - szepcze Dante ale zanim odpowiem jego usta już są na moich ustach.
Antek odchodzi a ja odskakuje od Dantego
- nic ci nie jest zrobił ci coś - pyta patrząc na mnie - przepraszam że nie przybyłem wcześniej - nie słucham go tylko zbliżam usta i całuje go.Po chwili Dante odsuwa się i idzie do auta wyciąga coś z bagażnika i wraca do mnie
- trzeba cię o patrzyć - mówi prowadząc mnie na schody domu siadamy Dante wyjmuje z apteczki gazę i nasącza ją środkiem antyseptycznym i delikatnie czyści rany na mojej twarzy
Po chwili pod dom podjeżdża szary samochód wychodzi z niego dwójka dzieci z rodzicami
- dzień dobry - mówi dziewczynka
- Marika to mój brat bratowa i ich dzieci Liza i Bruno to właśnie moja koleżanka Marika - Dante nas przedstawia
- Dante czy - brat Dantego pyta
- nie to był mój były Dante pomógł mi gdyby nie on pewnie bym nie żyła -
- tym mi uratowałaś życie a ja tobie jesteśmy kwita - mówi naklejając plaster na moją skroń - gotowe na pewno wszystko okej - pyta
- zapominasz że wychowałam się na ranczu miałam gorsze urazy - mówię wstając
- proszę pani czy możemy zobaczyć ranczo - pyta Liza
- pewnie właśnie miałam przegonić krowy na drugie pastwisko chcecie to zobaczyć - pytam
- tak - wołająKiedy przyprowadzam ich na pastwisko Figa podchodzi i wącha dzieci
- nie bójcie się lubi dzieci możecie ją pogłaskać - mówię w siadając na Kasztana - wio wio - koń rusza, szybko udało mi się skończyć sprawę z krowami i po chwili razem szliśmy do laguny.
CZYTASZ
Przyszłość wzejdzie jak ranne słońce
Roman d'amourMarika dowiaduje się prawdy o rodzicach i swojej przeszłości z uporaniem się z tym pomaga jej Dante czy ich los się połączy czy nie