Gdzie dziecko❓

14 0 0
                                    

Dante

Późnym wieczorem wracam do domu jestem w świetnym humorze od rana.
Marika moja Marika zgodziła się wyjść za mnie nie wiem czy jest coś co może popsuć mi humor.

Podjeżdżam pod dom gdy tylko wychodzę z samochodu zauważam otwarte drzwi szybko w biegam do środka. W holu leży nieprzytomna Marika między nogami ma krew
- Marika kochanie obudź się proszę kochanie - wołam klękając obok niej
Dzwonię po pogotowie a potem wszystko dzieje się szybko zabierają ją lekarz mówi że urodziła a to znaczy że ktoś porwała naszego syna.

Wchodzę do biura szeryfa w środku się trzęsę
- szeryfie Marika ktoś porwał naszego syna była nieprzytomna w krwi musicie odnaleźć naszego syna i tego kto im to zrobił - szeryf od razu przyjął zawiadomienie a ja pojechałem do Mariki.

W szpitalu stoję przed salą Mariki boję się spojrzeć jej w oczy zawiodłem nie ochroniłem ich
- nie obwiniaj się ona cię teraz potrzebuje obydwoje się potrzebujecie - ciocia Mariki podchodzi do mnie
- idź możesz zostać na noc w szpitalu Marika potrzebujecie się - ciocia Ada odchodzi.

Wchodzę do sali Marika leży plecami do drzwi obudziła się kilka minut temu.
Siadam na brzegu łóżka Marika od razu odwraca głowę potem przytula mnie
- przepraszam nie udało mi się go ochronić Ingrid ona - łka
- ciii już to nie twoja wina powinienem ci powiedzieć że ojciec wyciągnął ją z więzienia ale bałem się nie chciałem cię martwić przepraszam to moja wina tak bardzo przepraszam kochanie - Marika patrzy na mnie ze łzami w oczach i wtedy to do mnie dotarło to Ingrid jest winna
- znajdę nasze dziecko obiecuje - całuje jej czoło
Nie wiem jak ale wiem że nie spocznę dopóki nasz syn nie będzie bezpieczny przy nas.

Kiedy Marika śpi wychodzę żeby znaleźć syna. Wsiadam do auta i jadę do domu Ingrid.

Marika

Leże na szpitalnym łóżku plecami do wszystkich
- Dante znajdzie go nie spocznie dopóki nie będzie bezpieczny - Kasia próbuje mnie pocieszyć głaszcząc moje ramię
- Marika przyszłam wymienić kroplówkę odwróć się - ciocia mówi stawiając tackę na szafce.
Odwracam się ciocia wymienia kroplówkę nic nie mówię kiedy kończy odwracam się z powrotem.
- Dante się odzywał - pyta Kasię
- tak Ingrid nie ma w domu szuka jej policja w całym kraju też - Kasia mówi smutno - mam nadzieję że wszystko się ułoży obydwoje są załamani - rozmawiają przez piętnaście minut a ja wpatruje się w pierścionek jeszcze trzy dni temu cieszyłam się że wszystko się układa a teraz znowu się rozpadło.
Rzucam pierścionek i zaczynam płakać Kasia podnosi go i kładzie na szafce a mnie trzęsie rozpacz

- podam jej zastrzyk na uspokojenie - głaszcze mnie - moje biedactwo -

Jest późna noc jestem sama patrzę przez okno na gwiazdy.
Nie mogę tak leżeć muszę szukać syna muszę go odnaleźć.
Wstaje z łóżka w szafce znajduje moje ubrania zakładam dresowe spodnie bluzę i t-shirt. Wychodzę ze szpitala i kieruje się w stronę głównej drogi
Znajdę cię synku obiecuje.

Kasia

Wchodzę do sali Mariki ale jej tam nie ma
- uciekła w nocy nie wiemy dokąd szeryf powiadomiony - ciocia Mariki podchodzi do mnie jest przestraszona
- co teraz - pyta
- powiadomię Dantego może on ją znajdzie - wychodzę z sali i od razu dzwonię do Dantego
- Dante Marika uciekła nie wiemy gdzie jest ratuj ją jest w złym stanie emocjonalnym może zrobić sobie krzywdę - mówię mu gdy tylko odbiera
- chyba wiem gdzie może być jadę jej szukać - kończy
Siedzę w salonie martwiąc się o Marikę i jej synka.

Ingrid

- przestań płakać synku - mówię do dziecka Dantego i mojego
Jadę autostradą do letniego domku rodziców od lat tam nie byłam jest to dobre miejsce żeby poczekać na niego zjeżdżam w boczną drogę prowadzącą do domku za dwadzieścia minut tam będę wtedy pomyślę co dalej.

W domku ukrywam się od tygodnia Marika dziś uciekła ze szpitala a Dante szukał mnie w domu rodzinnym trzy dni temu.
Policja też mnie szuka muszę być ostrożna żeby mój plan się udał.
Dante będziesz mój zobaczysz.

Dante

Jadę główną drogą szukając mojej ukochanej martwię się o nią i o naszego syna
Boże jeśli ich znajdę obiecuje że uczynię wszystko żeby byli bezpieczni i szczęśliwi przyrzekam.
Modlę się, za zakrętem widzę postać czy to, podjeżdżam bliżej Marika dzięki Bogu jest bezpieczna
Zatrzymuje samochód i podchodzę do niej
- Marika kochanie - przytulam ją a ona zaczyna płakać bez opamiętania
- już spokojnie ciii nie płacz mam dobre wieści wiem gdzie jest nasz synek - Marika odsuwa się ode mnie jej zapłakane oczy patrzą na mnie widzę w nich nadzieję - uratujemy go obiecuje niedługo będzie z nami -

Jedziemy autostradą jak dobrze że ciocia Ingrid powiedziała mi o tym starym domku letnim jej rodziców jesteśmy coraz bliżej naszego dziecka powiadomiłem już policję o miejscu pobytu tej wariatki.
Zjeżdżam na boczną drogę 14 kilometrów i jestem pod małym drewnianym domem policja też już jest, nawet szeryf przybył.
Marika wybiega z samochodu łapie ją szybko
- hej nie możemy tam tak wbiec ona może coś zrobić dziecku - próbuje uspokoić Marikę
- nie możemy tak czekać chodzi o naszego syna rozumiesz czy on cię w ogóle obchodzi - krzyczy bijąc mnie w pierś
- posłuchaj nasz syn jest dla mnie najważniejszy jego bezpieczeństwo też dlatego proszę uspokój się i daj im pracować - uspokaja się podchodzimy do szeryfa
- wiadomo coś - pytam
- tak potwierdza się twoje przypuszczenie dziecku nic nie jest i to tyle jeśli chodzi o dobre wiadomości - mówi potem zdejmuje kapelusz i wyciera pot z głowy chustką - ona chce rozmawiać tylko z tobą - mówi ponuro nie myślę idę zakładają mi kamizelkę kuloodporną i wchodzę do środka.

Ingrid z dzieckiem stoją w salonie kiedy mnie widzi pokazuje mi płaczące dziecko
- patrz synku to tata mówiłam że do nas przyjdzie - mówi dziwnym słodkim głosem podchodzę bliżej
- cześć Ingrid jak się czujesz co z dzieckiem - pytam podchodząc jeszcze bliżej
- wszystko w porządku nasz syn ma się świetnie kochanie - odpowiada spokojnie
- mogę go przytulić proszę - pytam wyciągając ręce
- a obiecasz że go nie zabierzesz do tej kobiety ona go nam ukradła on jest nasz - mówi przytulając dziecko
- obiecuje zostanę z tobą - podaje mi dziecko owijam go kurtką i powoli cofam się od Ingrid.
Policja wchodzi i zabiera ją patrzę na płaczącą istotkę w moich ramionach
- cichutko jesteś już bezpieczny synku chodzimy do mamy - wychodzę Marika od razu podbiega podaje jej naszego syna.
- w końcu jesteś z nami synku - całuje czoło Mariki gdy mówi do naszego syna - przepraszam za to co powiedziałam nie powinnam wątpić w twoje uczucia do naszego syna -
- w porządku ważne że jest cały zabiorę was do szpitala żeby upewnić się że wszystko w porządku - prowadzę Marikę do auta pomagam jej wsiąść na tylne siedzenie zapinam pasy wokół nich dla bezpieczeństwa.

Wracamy późnym wieczorem do miasteczka teraz już znaszym synem
- Dante a jak damy mu na imię - we wstecznym lusterku widzę Marikę patrzy na mnie
- może Edmund po twoim tacie - Marika marszczy nos.

- wiem Janek to drugie imię twojego wuja bardzo je lubił -
- Jaś zgadzam się - uśmiecham się do niej - bardzo was kocham -

Wchodzimy do szpitala od razu zabierają Marikę i Janka na badania ja czekam na korytarzu na wyniki.
Może w końcu za znamy z Mariką trochę szczęścia bo spokoju przy noworodku raczej nie uświadczymy.

Przyszłość wzejdzie jak ranne słońce Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz