List

9 0 0
                                    

Marika

Gdy dotarliśmy do laguny dzieci od razu zaczęły bawić się w wodzie
- pięknie tu to raj ma pani szczęści -
- możemy przejść na ty Marika -
- Kasia - odpowiada z uśmiechem nagle podbiega syn pana Mucha
- przepraszam listy do pani i pana Wilczaka - mówi podając nam listy
Otwieram i czytam

Pamiętasz Elwirę 15 lat temu
jeśli nie chcesz żeby ktoś się dowiedział wyjedź z stąd

- wyjedź stąd - czytam - o Boże skąd nikt tego nie wiedział skąd - jestem przerażona
- co się dzieje - Dante czyta mój list - o co chodzi kim jest Elwira - pyta przytulając mnie
- to moja koleżanka jej rodzice pracowali na ranczo 15 lat temu gdy miałyśmy po 8 lat ścigaliśmy się konno Elwira spadła zmarła na miejscu nie zdążyłam wrócić z pomocą nie pomogłam jej to moja wina - zaczynam płakać
- hej to nie twoja wina byłaś dzieckiem skąd miałaś wiedzieć co robić - Karol Much próbuje mnie pocieszyć - nikt cię nie wini a miasteczko wie uważają to za okropny wypadek i winią los a nie panią - dodał dając list Dantemu.

Dante czyta szybko list

Twoja ukochana jest morderczynią
Spytaj o Elwirę 15 lat temu
Dowiesz się ciekawych rzeczy
Na temat Mariki

- musicie z tym iść na policję - patrzę na Kasie - ten człowiek może być niebezpieczny nie wiecie do czego może się posunąć - dodaje
- masz rację trzeba to zgłosić jak najszybciej - mówię wycierając łzy z policzków, zerkam na Karola - Karol kto dał ci te listy - pytam
- facet blondyn zapłacił mi trzy stówy za milczenie i przekazanie nie przedstawił się siedział w samochodzie - Karol odpowiada spokojnie.

W biurze szeryfa jest dość pusto kilku pomocników rozmawiało w kącie pokoju
- dzień dobry co was sprowadza - szeryf woła do nas od wejścia.
Informujemy go o całym zajściu pokazujemy listy a Karol mówi o tajemniczym mężczyźnie.
- powiem tak wczoraj wieczorem dostaliśmy anonim w tej sprawie oczywiście nie wzięliśmy tego poważnie dobrze pamiętam że to był wypadek koń się przestraszył dziewczynka spadła uderzając głową o kamień Marika pojechała po pomoc gdy wróciliśmy dziewczynka nie żyła państwo Tronowi wyjechali nie mogąc znieść że ich dziecka nie ma koniec historii całe miasto tak to pamięta straszny wypadek nawet rodzice dziewczynki cię nie winią próbowałaś pomóc - szeryf mówi poważnie patrząc na listy - zajmiemy się tym mam przeczucie że ta sprawa jest powiązana z wypadkiem pana Wilczaka rozwikłamy te sprawy obiecuje - mówi z uśmiechem mam nadzieję że tak będzie.

Wychodzimy z biura wieczorne niebo nad miastem wygląda pięknie
- jak się czujesz - Dante pyta obejmując mnie ramieniem
- przy tobie o wiele lepiej dzięki za pomoc z moim byłym - idziemy do auta, Karol poszedł do domu po złożeniu wyjaśnień
- czy on, czy wcześniej już cię bił - patrzy na mnie czule
- nie to pierwsze raz, wcześniej raz popchnął na ścianę gdy zasłoniłam mu telewizor - odpowiadam szybko
- czemu nie odeszłaś - usiedliśmy na mostku nad rzeką Tyber obok parkingu na którym stoi samochód.
- nie wiem może bałam się że nikt mnie nie pokocha albo że będę samotna nie wiem - Dante delikatnie głaszcze mój policzek
- wiesz muszę ci coś powiedzieć ja chyba nie ja na pewno się w tobie zakochałem - patrzę na niego i nie wierze też czuje to samo od chwili gdy się pierwszy raz pocałowaliśmy
- ja też się w tobie zakochałam ale bałam się że ty...-
- ciii nie mówmy o tym co by było tylko o tym co jest zgoda - patrzę mu prosto w złote oczy
- zgoda -
Siedzimy tak wpatrując się w nocne rozgwieżdżone niebo zerkam na światła miasta jeszcze dwa miesiące temu nie myślałam o tym że znów kogoś pokocham ale to się dzieje zakochałam się w fantastycznym facecie.

Kris

Siedzą na murku obejmując się nie na długo idę w dół ulicy do baru Ekwador w środku czekają na mnie dwie osoby.
- Ostrzega czy państwo to pani Ingrid Topol i pan Antoni Huk- pytam
- tak - mężczyzna o czarnych włosach i szarej koszuli wstaje kobieta o rudych długich włosach w białej sukience siedzi nadal
- tak po co nas zebrałeś - pyta kobieta
- chcecie żeby wasi partnerzy do was wrócili a ja chce zemsty wchodzicie w to - patrzą na siebie
- mów dalej słuchamy - Ingrid pokazuje krzesło
- Dante i Marika są razem wyznali sobie uczucie przed chwilą -
- co to żart on z nią nie wierze - krzyczy Ingrid
- cicho, sam słyszałem musimy ich rozdzielić - nagle Antoni wstaje
- mnie w to nie mieszaj mam gdzieś te sukę spadam - wychodzi
No cóż rozdzielenie ich bez niego też się uda obydwoje będą cierpieć postaram się o to.

Dante

Staje pod domem Mariki dzieciaki bawią się z Figą
- a wy nie powinniście spać - pytam gdy wysiadamy z auta
- nie jesteśmy już duzi wujku - Liza robi maślane oczy
- no w końcu jesteście co tak długo wam zeszło - mój brat podchodzi
- musieliśmy porozmawiać o tym co się ostatnio działo - próbuje brzmieć normalnie
- taa braciszku znam cię 31 lat nie ściemniaj - Gregor patrzy na mnie wzrokiem starszego brata
- to długa historia - Marika mówi łapiąc mnie za rękę mój brat patrzy na to i na nas
- chwila czy wy jesteście parą - pyta zerkam na Marikę a ona na mnie
- tak - odpowiadam - od jakiejś godziny - mówię mój brat patrzy z niedowierzaniem
- a czy teraz możemy mówić do ciebie ciocia - Bruno pyta Marikę
- tak pewnie - Marika zgadza się a dzieci przytulają ją.

Po kolacji którą zrobiłem z Mariką Gregor zabrał rodzinę do domu wuja gdzie się zatrzymali.
Pomogłem Marice posprzątać po kolacji potem usiedliśmy na kanapie w salonie.
- zwariowany dzień - zauważa Marika podchodząc i podając mi kieliszek z winem
- jestem samochodem - przypominam
- spokojnie bez alkoholu - mówi z uśmiechem.

Siedzimy śmiejąc się i rozmawiając
- kiedyś pani od kulturoznawstwa zrobiła nam kartkówkę powiedziałam że nie umiem i oddałam podpisaną omyłkowo wstawiła mi 4- - śmieje się z historii Mariki
- nieźle mój pan od kulturoznawstwa zapomniał że ma z nami zastępstwo więc uciekliśmy na parking na nasze nie szczęście miał tam auto cała klasa miała nagany bo zaczęliśmy uciekać na jego widok - przypominam sobie
Marika śmieje się tak gwałtownie że oblewa mnie winem
- przepraszam zdejmij ją z piorę to szybko żeby nie było śladu - Marika pomaga mi zdjąć bluzkę i wybiega do łazienki siedzę przez chwilę potem ruszam do łazienki.
Drzwi są otwarte Marika stoi plecami do mnie podchodzę i owijam ramiona wokół jej tali
- jesteś taka piękna - całuje zgięcie jej szyi idąc w górę do linii szczęki cicho mruknęła - jesteś taka dobra - szepcze do jej ucha.
Marika odwraca się do mnie twarzą uśmiechając się kokieteryjnie
- kocham cię - te dwa słowa sprawiły że moje usta z uśmiechem połączyły się z jej. Podniosłem ją i po chwili byliśmy w sypialni jej rodziców.


Przyszłość wzejdzie jak ranne słońce Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz