Wyszedłem z pomieszczenia i zadałem Friday pytanie na temat miejsca położenia osoby, z którą musiałem pilnie coś zrobić. Wyszło na to, że w końcu dowiedziałem się, gdzie ma pokój.
Zapukałem do drzwi i po chwili otworzył mi je Bucky.
- Coś się stało?
- Mam Go dość - odpowiedziałem i rzuciłem się na łóżko Buckego.
- Starka?
- Ta. Wie, że jestem Spidermanem i bardzo chce, żeby się reszta dowiedziała. Poza tym wcześniej wszedłem do salonu w stroju i ze zdjętą maską, więc sam już się chyba wydałem. Nie oceniaj, nie myślałem, byłem zdenerwowany tym, że pan Stark zamknął mi okno w pokoju i musiałem wchodzić drzwiami. Gdybyś widział wzrok tej sekretarki...
- Tony najpierw robi, potem myśli. Tak już ma.
- Ale to jest strasznie irytujące i uprzykrzające życie.
- Wiem. Ale żyjemy z tym od paru lat. Da się przyzwyczaić.
- Nie, nie. Ja tu mieszkam do szesnastki tylko.
- A co potem?
- Nie wiem. Nie zamierzam mieszkać na czyimś - stwierdziłem.
- Myślę, że nikt nie będzie Cię stąd wyrzucał - poczułem jak pajęczy zmysł chciał mnie przed czymś ostrzec, więc rozejrzałem się powoli po pomieszczeniu, ale nic nie zauważyłem. - Choćby przez wzgląd na Lizzie. Może Cię nie znamy za dobrze, ale uwierz, że wcale nie jesteś taki zły jak myślisz.
- Znaczy ja wiem, że niby mnie wyleczyli, ale zawsze mam to przeświadczenie, że mogą wypowiedzieć słowa w dobrej kolejności i skończy się moje życie. Nie żebym nie ufał metodom Shuri, bo jest jedną z niewielu osób, którym jestem w stanie zaufać bez zastanowienia, ale jakiś czarny scenariusz musi być.
- Powiedziałbym, że nie musi, ale chyba też stosuję tą zasadę - zaśmiał się, a ja się uśmiechnąłem i poczułem, że w końcu tego dnia coś jest tak jak powinno. - To skoro jesteś tak bardzo zdenerwowany i spięty jak widzę, to co powiesz na trening?
- Jestem zawsze chętny.
- A co powiecie na trening grupowy - usłyszałem damski głos oraz echo niosące się za nim? Ale nie wiedziałem skąd On dobiegł i widząc minę Buckego doszedłem do wniosku, że On prawdopodobnie też.
Chwilę później na podłogę spadła klapa od wentylacji. A jeszcze chwilę później wygramolili się z niej pani Natasha i pan Clint.
- No co się tak patrzycie? Może zrobimy małą bitwę na to, kto lepiej walczy? Tak po przyjacielsku. Oczywiście, Peter, dla Ciebie będzie taryfa ulgowa, bo w końcu musiałbyś walczyć z Avengers...
- Clint, On gołą ręką powstrzymał cios Buckego. Poradzi sobie. Znaczy jak wolisz Peter... Nie zmuszamy do niczego.
- Spoko dam radę - odparłem, lekko się uśmiechając. O ile nie będzie to walka na śmierć i życie, to chyba dam. - Obejdzie się bez taryfy ulgowej.
- Czyli ja i Nat przeciwko Tobie i Buckemu. Może być?
- Jak wszystkim pasuje, to nie ma problemu.
- Bucky - dopytał pan Clint?
- Może być.
- To widzimy się za piętnaście minut w sali treningowej - i wyszli.
- Tak jest zawsze - spytałem?
- To znaczy jak?
- Nie wiem. Dziwnie się zachowywali. Jakby chcieli coś udowodnić.
- Rok temu mieliśmy taką bitwę między sobą. Głównie chodziło o mnie. Stark chciał mnie zamknąć, Steve mnie bronił i wszyscy się podzielili w kwestii co zrobić. Clint był ze mną, Natasha z Tonym. Ale Ty to wiesz przecież...
- Czekałem aż ogarniesz, że przy tym byłem - zaśmiałem się. - Co nie zmienia faktu, że chyba obydwoje nie chcemy tu drugiej Civil War, a właśnie się na Nią zgodziliśmy.
- Nie, to już nie będzie Civil War. Tym razem o nic się nie bijemy, po prostu walczymy, bo nam się nudzi. Przebierasz się w strój Spidermana?
- Chyba nie. Nie do końca wiem, czy Oni są świadomi, że to nie był „bal przebierańców".
- Myślę, że ruszają jeszcze paroma szarymi komórkami. Pytanie czy nie zbyt dużą ilością i nie zbiorą większej ekipy. Ale też racja, Clint coś mówił o taryfie ulgowej. Możliwe, że jednak niektórzy myślą, że to był bal przebierańców.
- Przekonamy się. Idziesz?
- Pewnie.
Ostatnim razem było dość nieciekawie, to trzeba przyznać. Ale teraz będzie dwa na dwa, więc chyba nie będzie tak źle. Przynajmniej mam taką nadzieję.
CZYTASZ
Lost | irondad | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanfictionPeter Parker po utracie swojej ostatniej rodziny trafia do domu dziecka. Któregoś dnia przychodzi tam gość, którego chłopak od razu przyciąga uwagę. Peter i Jego młodsza koleżanka, Lizzie, trafiają do nowego świata, a Peter musi pokonać wiele trudno...