Po raz pierwszy było inaczej. Nie chodziło nam o seks. Seksu nawet nie było tak w ogóle. Bo to nie o tym była ta noc. Ta noc była wyjątkowa. Zupełnie inaczej czułam jego ciało na moim. On, wkładający spodnie od pidżamy, śmiejący się na głos. Leżący obok mnie, oddychający głęboko. Bliskość między nami. O tym była ta noc. Niestety wszystko co dobre ma swój koniec. Ranek był końcem.
- Nie no kurwa nie wierzę- obudził mnie krzyk. Niomi stała na środku mojej sypialni. Płakała. Poczułam ukłucie w brzuchu. Zrobiło mi się niedobrze. Czy zapomniałam zamknąć drzwi na klucz? To nie mogło się dziać. Po chwili George się zerwał.- Jak mogłaś- Niomi warknęła. To był znak dla George'a żeby się wynosić. Po chwili już go nie było. Wstałam z łóżka chwiejąc się.
- Niomi błagam..- zaczęłam, ale dziewczyna spoliczkowała mnie. Złapałam się za twarz z bólem. - Niomi!
- Zamknij się. Jesteś dla mnie nikim, rozumiesz?- powiedziała i wybiegła z pokoju. Zaczęłam biec za nią, musiałam jakoś się wytłumaczyć. Ale jak? Na dole słyszałam już podniesione głosy chłopaków.
- Serio? Z Callie?!- jeszcze w życiu nie widziałam Josha w takim stanie. Był cały czerwony z gniewu. Stał twarzą w twarz z Georgem i wymachiwał rękoma groźnie. Reszta grupy stała rozrzucona po kątach i oglądała scenę.
- Josh przestań- George próbował się bronić.- To był błąd, okej? Nie wiem jak to się stało! Przysięgam, jesteśmy rodziną, jesteście dla mnie ważniejsi niż ona! To nic nie było!- zatrzymałam się wpół kroku. Czy on to właśnie powiedział? Nie wierzyłam własnym uszom. Wszyscy ucichli i wpatrywali się we mnie. Nie mogłam tego wytrzymać, czułam łzy piekące mnie w oczy. W sekundę podjęłam decyzję. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam z powrotem na górę.
Wpadłam do sypialni, narzuciłam na siebie jakieś ciuchy i bez chwili namysłu złapałam za walizkę, której jeszcze nie zdążyłam nawet porządnie wypakować. Zaczęłam do niej upychać swoje rzeczy. Wszystko co złapałam lądowało w walizce. Kiedy skończyłam pakować jedną, wyciągnęłam z szafy drugą i zapakowałam ją też. Po trzeciej, praktycznie wszystkie moje rzeczy były spakowane. Zostały tylko meble. Moje wielkie łóżko z czarną ramą, moje dwie lampy i liczne półki, na których przed chwilą stały liczne zdjęcia przedstawiające mnie i chłopaków.
- Nie zapomnij tego- JJ, który wszedł do pokoju sięgnął do najwyższej szuflady szafeczki nocnej i wyciągnął mój album ze zdjęciami. Otworzyłam go na trzeciej stronie. W miejscu, gdzie róg był zagięty. Spojrzałam na zdjęcie, moje i George'a. To samo, na które patrzyłam tłumacząc mu, że mimo wszystko zawsze będziemy przyjaciółmi. Tym razem nie byłam już tego taka pewna. Pojedyncza łza kapnęła na papier.
- Wyjeżdżam- powiedziałam patrząc na JJ'a, a on pokiwał głową.- Potrzebuję przerwy. Od wszystkiego. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś.- chłopak podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
- Zadzwoń do mnie- szepnął- Gdziekolwiek będziesz- kiwnęłam głową, po czym on wyszedł. Złapałam za telefon zastanawiając się gdzie mogłabym pójść. Wybrałam jedyny numer, o którym byłam w stanie pomyśleć.
- Dziewczyno, tutaj jest druga nad ranem... Czekaj, czy ty płaczesz?
- Potrzebuję pomocy- wyszeptałam do komórki.
***
Udało mi się znieść walizki pod dom z pomocą JJ'a i Jaymiego. Josh i George byli w swoich pokojach i dzięki Bogu, nie wychodzili z nich prędko. Po około czterdziestu minutach stałam na środku pustej sypialni gotowa do wyjścia. Usiadłam na łóżku myśląc o wszystkim co się wydarzyło w tym pomieszczeniu. Pomyślałam o dniu, w którym ten koszmar się zaczął. O nocy, w ciągu której wszystko się spieprzyło. Przypomniałam sobie dotyk jego palców, ciepło jego ciała. Poczułam kolejną falę łez, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Taksówka jest na dole... Odchodzisz?- George stanął w progu wyraźnie smutny. Postanowiłam, że nie będę płakać. Nie przed nim.- Callie...- podszedł bliżej, a ja wstałam.
- Wiesz co? To wszystko było złym pomysłem.- zaczęłam- Błędem.
- Przestań. Kłamiesz, nie myślisz tak.- Zaczął mówić szybko, trząsł się. Widziałam łzy budujące się w jego oczach. Odwróciłam się w stronę okna.
- To twoje słowa George.- szepnęłam do jego odbicia- To była tylko gra. Coś... Przyjemnego... Ekscytującego.- poczułam jak przybliżył się do mnie- Nie.- odwróciłam się- Powiedziałeś już wszystko co musiałeś. Nie wiem jak to się stało.- zciszyłam głos- To nic nie było- powtarzałam jakby echem. Patrząc na jego twarz zalaną łzami, poczułam jak wszystkie emocje mnie opuszczały. Nie było już smutku, nie było poczucia winy. Byłam pusta w środku. Wydarzenia tamtych miesięcy wykończyły mnie emocjonalnie.
- Callie... Wiesz, że nie to miałem na myśli...- wyciągnął rękę w moją stronę. Z kieszeni wyjęłam naszyjnik, który mi dał. Zielony kamyk. Radosny. Położyłam mu go na dłoni.
- Żegnaj- szepnęłam i wyszłam.
Wychodząc przez tamte drzwi zostawiałam za sobą wielką część tego kim byłam. W tamtym momencie przestałam być managerką zespołu Union J. Przestałam być siostrą Jaymiego Hensley'a. Zaczęłam być sobą. Zaczęłam być Callie Evelyn Hensley.
[Ostatni rozdział książki woah... Zajęło mi to prawie dwa lata, ale jest. W planach jest druga część książki, ale nic nie obiecuję! Piszcie czy chcecie czy nie, ja z chęcią przeczytam wszystkie opinie na temat moich wypocin, więc zapraszam do komentowania :) A i jeszcze jedno... Będzie epilog! - W]
CZYTASZ
Forbidden Love
FanfictionCallie jest niby zwykłą dziewczyną. Jeśli nie liczyć sławnego brata, Jaymiego i przytłaczającego życia wsród sław. Nie jest zakochana, nie. Ale pojedyncza przygoda z jednym członkiem zespołu zmienia wszystko. Utrzymywanie sekretu, a także udawanie z...