Rozdział III

251 15 0
                                    

Rano obudziłam się z masakrycznym bólem głowy. Pamiętałam większość wydarzeń z poprzedniej nocy co dodatkowo nie motywowało mnie do wychodzenia z łóżka i kontaktowania się z gatunkiem ludzkim. Postanowiłam więc tylko szybko skoczyć do kuchni po jakieś chipsy i popcorn i spędzić cały dzień w łóżku oglądając filmy. Wyskoczyłam z pościeli i ruszyłam na podbój kuchni. Na dole panował masakryczny bałagan. Kubki i papiery walały się po podłodze, stos poduszek, na którym leżałam poprzedniej nocy był rozwalony, a w kącie ktoś leżał. Spojrzałam na zegarek, była dziesiąta, więc postanowiłam nikogo nie budzić. Podeszłam bliżej do leżącej ciemnej sylwetki. Była to Niomi. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem nie widząc ani śladu George'a. Odwróciłam się, weszłam do kuchni i zaczęłam zbierać zapasy.

Jak tylko weszłam na górę, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Kiedy otworzyłam, zobaczyłam twarz George'a. 

- Też nie śpisz?- bez zaproszenia wszedł do środka- Właśnie tak coś myślałem, że słyszałem jak chodzisz po domu.- spojrzał na jedzenie w moich rękach- Co ty robisz?

- Wiesz... Miałam ochotę zamknąć się na klucz, wleźć pod koc i ogląda filmy przez cały dzień.- Powiedziałam od razu- No wiesz... W samotności.

- Aha..- George pokiwał głową- A mogę z tobą?- zapytał niczym podekscytowane dziecko, a ja westchnęłam

- A rozumiesz co znaczy "w samotności"?

- No tak. Znaczy samemu.- powiedział, a ja pokiwałam głową- No to ja z tobą. Okej?

- Uh... Dobra- poddałam się- Tylko zamknij drzwi. Ale przynieś sobie najpierw swoją poduszkę.

George wyszedł, a kiedy wrócił, ja miałam już wszystko przyszykowane. Włączyłam netflixa, owinęłam się w koc i zaczęłam jeść chipsy. On zamknął drzwi i po chwili usiadł obok mnie.

- To co oglądamy?- spytał biorąc garść

- Klątwa albo...- spojrzałam na ekran- Mała Syrenka..

- Wow- zaśmiał się George- no przecież w sumie praktycznie to to samo no nie?- wybuchłam śmiechem

-No gdyby Ariel zabijała ludzi, nigdy się nie czesała i nawiedzała Chiński dom to tak.- przyznałam

- Japoński- poprawił mnie- To co? Mała Syrenka?

- A co? Cykasz się?- dałam mu kuksańca w bok- Dawaj Klątwę.

Siedzieliśmy otuleni kocami oglądając ducha Klątwy, który zabijał coraz to nowe osoby. George stwierdził, że w całej trylogii musiało być ponad 50 śmierci, a ja mu nie wierzyłam, więc postanowiliśmy liczyć.

- Ej, a żonę i syna liczymy?- stawiając kolejną kreskę na kartce papieru, kiedy zobaczyłam jak kobieta w filmie rzuca się z dachu budynku. On jednak nie odpowiadał- George?- spojrzalam na niego i o mało nie wybuchłam śmiechem. George Shelley siedział zasłaniając oczy rękoma. Był przerażony.- Czyżbyś się bał?

- A ty... A ty się nie boisz?- spojrzał na mnie zaskoczony, ale ja pokręciłam przecząco głową

- Znam to na pamięć- wyznałam

- No bez kitu- uniósł brwi- Ile razy to oglądałaś?

- Z trzydzieści przynajmniej- wzruszyłam ramionami

- Nie dziwne, że się nie boisz- mruknął

***

- Halo? Ziemia do Callie!- George musiał mną potrząsnąć, bo czułam jego silne ręce na ramionach- Callie, co ty, zasnęłaś?

- Nie no co ty, ja tylko- usiadłam prosto na łóżku- Zamknęłam oczy. Która godzina?

- Dochodzi szesnasta- zaśmiał się- to tyle z tego całodziennego maratonu

- Ile ludzi umarło?- spytałam, a on spuścił głowę obrażony- Mniej niż pięćdziesiąt?- wybuchłam śmiechem na widok jego twarzy- Ej skoro jest szesnasta, to spałam przez ponad dwie godziny no... Czemu mnie nie obudziłeś?- on uśmiechnął się i ścisnął mnie mocno

- Bo ty tak słodko spałaś!- pisnął naśladując głos dziecka- To cię nie budziłem.- szybko wydobyłam się z potrzasku jego ramion i spojrzałam na mój telefon. Zero powiadomień.

- Dziwne że nikt się tu nie dobija- zauważyłam spoglądając na drzwi, a on zaśmiał się

- Joshua próbował- powiedział, a ja zesztywniałam- Ale mu nie pozwoliłem. Reszta pewnie ma kaca. Widziałaś Niomi? Spała tam gdzie ją zostawiłem wczoraj wieczorem- Gdybym tak się nie przejmowała Joshem, pewnie odetchnęłabym z ulgą. Nie spali ze sobą.- Wszystko w porządku?- spytał nachylając się nade mną- Chodzi o Josha?- odwróciłam wzrok- Pokłóciliście się wczoraj w tej kuchni?

- Nie zupełnie- pokręciłam głową. Nie byłam pewna czy powinnam George'owi mówić co się stało poprzedniej nocy. On chciał mi pokazać że mogłam mu zaufać. Wziął mnie za rękę i kreślił na niej kółka kciukiem- No bo.. Ja z nim flirtowałam wczoraj- rzucił mi pytające spojrzenie- Niechcący no. Pijana byłam, ale nie mogłam przestać.- zrobiło mi się gorąco od tego zażenowania. Poczułam jak robię się czerwona na twarzy.

- On ci się podoba?- spytał George. Widziałam że o mały włos nie zaczął się śmiać

- Nie no w sumie to nie- stwierdziłam i pomyślałam o Joshu i mnie razem, ale natychmiast odrzuciłam od siebie te myśli- Może to po prostu z samotności tak zrobiłam.

- Jesteś samotna?- kiwnęłam głową- Ja też. Widzisz, moja eks była straszną suką- wyznał-Wiem że nie powinienem, ale czuje się samotny. Wiesz, nie ma nikogo do przytulenia, do pocałowania, potrzymania się za ręce- spojrzałam na nasze splecione dłonie i zaśmiałam się cicho. Przysunęłam się do niego bliżej i go przytuliłam

- Lepiej?- spytałam, a on się zaśmiał i kiwnął głową. Spojrzałam na niego, a on na mnie

- Jutro będę tego strasznie żałował, wiesz?- szepnął, a ja już wiedziałam o co mu chodziło. Nasze twarze znajdowały się dziecięć centymetrów od siebie, oddychaliśmy już tym samym powietrzem. Zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o moralnym kacu z którym miałam obudzić się następnego ranka.

Forbidden LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz