Rozdział X

150 10 3
                                    

Do Nowego Jorku dotarliśmy w południe, w sensie no wieczorem, ale w południe. Różnica czasu jest beznadziejnym zjawiskiem utrudniającym życie ludziom. Na lotnisku, jak zwykle czekała grupka fanek, ale nie było ich zbyt wiele. 

-Reszta pewnie poszła modlić się do plakatów One Direction- szepnął mi do ucha Josh, a ja zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam pozować do zdjęć z grupkami nastolatek. W pewnym momencie ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z niską blondynką.

- Mam pytanie- zaczęła- Czemu nie umawiasz się z żadnym z chłopaków?- na to pytanie wybuchłam śmiechem

- To nie takie proste- odpowiedziałam

- Jestem vice prezesem klubu fanów Gallie- powiedziała dumnie, ale ja zaśmiałam sie jeszce bardziej

- CZEGO?!- wydusiłam

- Shippujemy ciebie i George'a!- dziewczyna wyglądała na lekko obrażoną moim śmiechem, ale no błagam. Gallie? Bez słowa podpisałam zdjęcie które mi dała. Widniałam na nim ja z Geo, byliśmy wtedy na kawie. Bardzo chciałam, ale nie skomentowałam niczego. Już i tak wystarczająco się śmiałam.- Mogę prosić o zdjęcie z Gallie?- znowu prawie wybuchłam, ale tylko skinęłam głową i zawołałam Shelley'a- pocałujcie moje policzki?- spytała, a my zgodziliśmy się.

Kiedy wreszcie, po godzinie odeszliśmy od fanek zaczepiłam George'a i opowiedziałam mu o konwersacji z blondyną.

- Co?- zaczął się śmiać- to coś takiego istnieje?!

- Ale co?- Niomi podeszła do nas

- Nic- od razu przestałam się śmiać. Jakikolwiek temat George'a i mnie był tabu, ale George o tym nie wiedział.

- Jest klub fanów Gallie- wydusił nadal się śmiejąc. Bałam się reakcji Niomi, ale ona, ku mojemu zaskoczeniu przyłączyła się do śmiechu.

- O matko- zawyła. Wyglądało na to, że szczerze się ubawiła myśląc o mnie i George'u, co trochę mnie uraziło, nie wiadomo dlaczego. Może po prostu ponieważ nawet nie myślała że to było możliwe.

Muszę przyznać, że Nowy Jork wygląda przepięknie w jesienne popołudnia. Zamiast iść do hotelu, razem z Niomi stwierdziłyśmy się przejść. Zaczęłyśmy od naszych ulubionych lodów na Madison Avenue.

- Cieszę się że tu jesteś- powiedziałam szczerze. Uwielbiałam ją. Zawsze była taką pogodną wesołą osobą, która była także wyrozumiała i ufna, ale tym samym bardzo ostrożna jeśli chodziło o ludzi. Nie była przyjaciółmi z byle kim i dlatego była taka cenna w moim życiu. Mogła mieć wszystko, z bogatym ojcem i w ogóle, ale ona z połowy rzeczy rezygnowała. Planowała swoje życie według własnego widzi misie i tego jej zazdrościłam. Jeśli chciała studiować, studiowała. Jeśli nie- i tak miała wystarczająco kasy żeby się utrzymać. Chociaż może kasa nie była nigdy moim problemem odkąd powstało Union J, pamiętałam dzieciństwo albo czas dojrzewania kiedy nie mogłam sobie na wiele pozwolić. Pieniądze zmieniły mnie na zawsze, a jej nie. Dlatego tak ją kochałam.

- Ja też. Chociaż trochę ci zazdroszczę- zabawne, bo mogłabym powiedzieć to samo, pomyślałam. Nie odezwałam się jednak.

- Tak?- zjadłam łyżeczkę lodów udając zainteresowanie. Wiedziałam że nie będzie ciekawie. Moje życie było do dupy.- A czego?

- Jedno słowo...- spojrzała na mnie znacząco- Gallie- znów zaśmiałam się o mały włos nie plując wszędzie lodami- Bo widzisz ty nawet George'a nie lubisz a was shippują...

- Błagam nie mów tak bo nie wyrobię.

- Mówię poważnie!- Niomi posłała mi znaczące spojrzenie- Jakbym ja chciała się z nim umówić to by na mnie było. Ty możesz sobie z nim być.

- Błagam Niomi- byłam bliska załamania. Znów ten temat- Nie zaczynaj znowu. Mówiłam ci już nic między mną i Georgem...

- Nie o to mi chodzi, Boże!- wyglądała na zfrustrowaną- Patrz jak ty masz dobrze Callie! One dosłownie ci znajdują facetów!

- Czy ty jesteś normalna?- zaczęłyśmy obie podnosić głosy. Na szczęście byłyśmy same w lodziarni- Obwiniasz mnie za coś co robią fanki? Ty chyba problemów w życiu nie masz!

- Słucham?! Spójrz na siebie!- szybko nabrała powietrza wiedząc co powiedziała. Ona była osobą, która akurat wiedziała wszystko o moich problemach i wiedziała że trochę ich było.

- Odwal się- powiedziałam cicho.-To nie moja wina że nie jesteś w stanie zagadać do George'a.- po usłyszeniu tego, Niomi wstała i wybiegła z lodziarni trzaskając drzwiami. A mi nie było przykro, nie było mi żal tego co powiedziałam. Nie zrobiłam nic źle. Co więcej, po raz pierwszy, byłam z siebie zadowolona. Coś mi się w życiu udało, coś co dawało mi szczęście, nie obchodziło mnie to, jak Niomi by zareagowała gdyby się dowiedziała. Do jasnej cholery, miałam prawo robić to czego ja chciałam. A w tamtym momencie chciałam tylko jednego.

[Zgadnijcie kto dorwał laptopa na parę minut? Może być wiele błędów jeśli chodzi o ten krótki rozdział, wybaczcie. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i proszę o komentarze :) -W]

Forbidden LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz