- Moja – warknął, a jego oczy pociemniały z pożądania.
Po chwili przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w ostrym, namiętnym pocałunku. Całował mnie łapczywie, ale wcale mnie bardziej niż ja jego – całowałam go za wszystkie te lata w których czekałam na niego, utęskniona. Całowałam go z głodem tak ogromnym, że nie dało się go wyrazić słowami. Nasze języki biły się o dominację. Obojgu nam się to podobało. Wiedziałam, że tak było. Tak to już się działo z twoim mate, nagle żaden inny pocałunek nie był w stanie dorównać pocałunkowi twojego prawdziwego mate. Czułam jak rozpala mnie gorąc jakiego nie czułam nigdy wcześniej. Jak budzi się we mnie coś, co dotychczas pozostawało uśpione. Byłam na skraju wytrzymania, pragnęłam go i potrzebowałam niczym uzależniony kolejnej porcji narkotyku.
- Tatum – wymruczał mi do ucha w krótkiej przerwie od pocałunków, a w międzyczasie podniósł mnie do góry i usadowił na biurku, żeby po sekundzie wślizgnąć się między moje nogi i przyciągnąć mnie jeszcze bliżej siebie.
- River – teraz całował mnie po szyi, a ja nie mogłam powstrzymać się od wydawania z siebie jęków błagających go o więcej i więcej. Moja wilczyca szalała, szalała upojona miłością i pożądaniem. Upojona znalezieniem swojego mate po tak długim czasie.
Ręce Rivera szukały sposobu dostania się pod moją sukienkę, a ja zaklęłam w myślach i zbeształam samą siebie za wybór sukienki midi. Trzeba było założyć króciutką spódniczkę. W końcu jednak chłopak znalazł rozcięcie na udzie i dostał się pod nie, żeby po chwili błądzić po moim ciele. Byłam w niebie i piekle jednocześnie. W niebie, bo to była najprzyjemniejsza sytuacja w jakiejś się znalazłam w życiu i w piekle, bo tak bardzo pragnęłam sparować się z nim w pełni tu i teraz, że to sprawiało mi fizyczny ból. Tak długo myślałam, że nie uda mi się z nikim sparować, czyli dopełnić połączenie poprzez więź mate. Za to to mogło się stać, tu i teraz – kiedy najmniej się tego spodziewałam.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi, a River odskoczył ode mnie niczym oparzony. Szybko zeskoczyłam z biurka i w ostatniej chwili odsunęłam się od swojego mate na przyzwoitą odległość, bo dosłownie sekundę później do pomieszczenia weszli nasi ojcowie, moja matka...i Riley.
Dziewczyna rzuciła się na szyję mojego przeznaczonego i pocałowała go głęboko. Co gorsza, on oddał jej pocałunek. Za to moje serce rozpadło się na milion kawałeczków. Nagle poczułam ból i wściekłość jakich nie czułam nigdy w życiu. Wypełniła mnie istna żądza zamordowania blondynki.
- Jesteś straszliwie rozgrzany, kochanie – powiedziała do młodego alfy, głaszcząc jego policzek, zupełnie tak, jak chwilę wcześniej robiłam to ja – Dobrze się czujesz?
Warknęłam ostrzegawczo w jej stronę, a kiedy się nie odsunęła, zawarczałam głośniej, gotowa w każdej chwili przemienić się w swoją wilczycę i skoczyć jej do gardła. On był mój. Mój i tylko mój.
- Tatum, oszalałaś?! – mój ojciec aż pobladł na moje zachowanie i natychmiast podbiegł, żeby odciągnąć mnie od Rivera i Riley – Co ty robisz, dziecko?!
- On jest... - zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć.
- Ja się dobrze czuję, ale ona tak średnio, strasznie majaczyła podczas wpisywania do księgi. Chyba alkohol uderzył jej do głowy i zaczęła sobie wyobrażać niestworzone rzeczy, które nie mają racji bytu – River przeszkodził mi w powiedzeniu wszystkim, że jesteśmy swoimi bratnimi duszami, a jego słowa cięły moje serce kawałeczek po kawałeczku, a kiedy skończył, pozostawiły mnie i moją wilczycę wyjące z rozpaczy. Pozostawił nas odrzucone.
CZYTASZ
Odrzucona mate | W TRAKCIE
WerewolfNikt nie pragnął poczuć więzi mate bardziej niż Tatum Edwards. Tatum czekała na nią od zawsze. Kiedy tylko pierwszy raz usłyszała o tym magicznym powiązaniu dusz, wiedziała, że chce czegoś takiego doświadczyć. Patrzyła na zakochanych w sobie rodzicó...