Łowca | ROZDZIAŁ 5

375 15 3
                                    


   Hej,

   zachęcam do zostawiania komentarzy - dałoby mi to mega kopa motywacyjnego, a także pozwoliłoby wam na wyrażenie swoich opinii, co jest bardzo fajną opcją  ❤️

    Yours faithfully,

    tricruse

---------------------------------------------------------------------------------------------

                                                               TATUM

    Czekałam na Caroline nieco znużona. Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że przyjazd zajmie jej nieco mniej czasu. Z domu stada do mieszkania w którym pozostawałam jechało się około dwudziestu minut, zaś jej zajmowało to już dobre czterdzieści. Przez chwilę rozważałam nawet, że stało się coś złego i że może powinnam kogoś o tym powiadomić, ale potem przypomniałam sobie, że moja przyjaciółka jeździła w ślimaczym tempie i postanowiłam jej dać jeszcze z dwadzieścia kolejnych minut nim wzniecę alarm.

    W międzyczasie z pracy na szybko wrócił mój partner. Znowu czegoś zapomniał – zdarzało mu się to praktycznie codziennie. Miał dwie lewe ręce i pięciosekundową pamięć złotej rybki. Przedwczoraj zapomniał założyć butów i do gabinetu pojechał w kapciach w szkocką kratę, wczoraj nie zabrał drugiego śniadania, a dziś wrócił się po jakieś ważne dokumenty.

- Jeśli kiedyś zapomnę głowy, będziesz tak miła i mi ją przyniesiesz? – zawołał z sypialni, wertując szuflady w poszukiwaniu potrzeby.

- Jasne – odparłam, śmiejąc się i kręcąc z głową z niedowierzaniem – Jak już skończę się z ciebie nabijać.

    W odpowiedzi usłyszałam pełne oburzenia „No wiesz!", co jedynie sprowokowało mnie do wybuchnięcia kolejną salwą śmiechu. Co jak co, ale ten człowiek umiałby poprawić dzień nawet najnieszczęśliwszej osobie na świecie. Czyli mnie, w końcu za taką się aktualnie uważałam i chwilowa poprawa nastroju nie zmieniała w tej kwestii wiele.

    Nagle w mojej głowie pojawiła się wizja mnie i Rivera w taki właśnie słoneczny poranek. Widziałam go, jak żywego, ułożonego na łóżku w sypialni alf. Ręce miał podłożone pod głowę, a na ciele założone jedynie czarne, krótkie spodenki. Linia jego perfekcyjnie wyrzeźbionych mięśni falowała, kiedy oddychał. Włosy miał w artystycznym nieładzie, a oczy jeszcze trochę mu się kleiły, jakby dopiero co się obudził. Lekkie światło wpadało przez ciężkie, ciemnobrązowe zasłony i idealnie padało na jego gładką szczękę. Mierzył mnie gorącym spojrzeniem od góry aż po sam dół, nie oszczędzając ani kawałka mojego ciała, przykrytego jedynie króciusieńką flanelową koszulką nocną w kolorze ciemnego fioletu. W końcu zatrzymał wzrok na prześwitującej części materiału na moim biuście, a jego oczy pociemniały, kiedy gardłowo wycharczał „Moja"...

    STOP. Stanowczo potrząsnęłam głową, nawet kilka razy, jak gdybym chciała zrzucić z siebie usilnie uczepionego mojej głowy pająka. Nie miałam pojęcia, co przychodziło mi do głowy, ale zdecydowanie nie działało na mnie dobrze. Może to właśnie było działanie więzi? Doprowadzanie mnie do stopniowego szaleństwa? Czy teraz w każdej sytuacji życiowej będę porównywać wszystko z tym, jak mogłoby być z n i m? Przecież tak nie dało się żyć. Zwłaszcza, że więź skutecznie dawała mi odczuć jak ja właściwie bym się czuła w tych sytuacjach i to było naprawdę magiczne uczucie...NIE. Nie powinnam tego rozważać. W pokoju obok mnie był Ian. Zaś River gdzieś tam obłapywał Riley Moreno. I niech tak zostanie – choć akurat myśl o Riverze dotykającym tej swojej głupiej, tępej blondynki...lekko mówiąc, doprowadzała mnie do szału, co potwierdzały moje zbielałe od zaciskania pięści knykcie.

Odrzucona mate | W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz