Lunaris | ROZDZIAŁ 14

77 7 1
                                    


    Cztery ciała leżały obok siebie w naszej przebieralni na treningi, ułożone twarzami do góry. Nasi wojownicy - jedni z najlepszych. Patrząc na nich, naiwnie wmawiałem sobie, że to nic takiego. Wmawiałem sobie, że po prostu śpią. Łatwo było w to uwierzyć, jeśli tylko było się wystarczająco zdesperowanym. Kai zamknął im powieki i wyglądali nawet...spokojnie.

    Nancy? Mogłem sobie łatwo wmówić, że po prostu wyłożyła się wygodnie i zaraz zacznie merdać ogonem na widok dzieciaków zmierzających na trening pod jej czujnym okiem. Joe. Wielgachny, miśkowaty Joe McCraken. Mógł po prostu ucinać sobie drzemkę. Terry to już na pewno mógł ucinać sobie drzemkę, często można go było znaleźć pod jakimś drzewem, odsypiającego butelkę szkockiej. Easton mógł odsypiać dodatkową zmianę, w końcu wszyscy wiedzieli, że oszczędza na wycieczkę z okazji dwudziestopięciolecia swojego małżeństwa. Chciał zaskoczyć żonę i zabrać ją na zawiedzanie krainy mumii i wielbłądów.

    Głośno przełknąłem ślinę, ale to nie pomogło mi pozbyć się guli w gardle. Spojrzałem na Kaia, mojego betę i najlepszego przyjaciela. Stał obok, a ból na jego twarzy zdawał się dorównywać mojemu.

- Oni...nie śpią, prawda? - zapytałem, a głos załamał mi się gdzieś w połowie. Cholera jasna.

    Kai nie musiał nic mówić, wystarczył sposób w jaki na mnie spojrzał. Strach i poczucie straty malowały się na jego twarzy w tak oczywisty sposób, że nie mogłem dłużej wmawiać sobie głupstw. Musiałem przyjąć do wiadomości, że oni nie żyją. Nancy, Joe, Terry, Easton. Nie było ich już z nami.

    Jednego dnia mam osiemnaste urodziny i jestem beztroskim, głupim dzieciakiem. Ciąży na mnie presja, ale jednocześnie wiem, że zostało mi jeszcze trochę czasu. W końcu w Sandpoint jest tak spokojnie. Nawet jeśli przejmę rolę Alfy, nic się nie zmieni, prawda? Będę powoli wdrażał się w swoje obowiązki, a mój ojciec cały czas będzie przy mnie. Jednakże. Właśnie, jednakże. Jednakże następnego dnia moja mate, którą sam odrzuciłem, przyprowadza do mojego domu Łowcę, który oznajmia nam, że pobliskie watahy są bezlitośnie mordowane, a nasza jest następna w kolejce po ten sam los. Potem znajduję ciała swoich ludzi i wiem, że od tego nie ma ucieczki. To wszystko to bardzo szybkie wejście w dorosłość.

- Jednego nie rozumiem - mój ojciec siedział na jednej z wielu skrzyń w pomieszczeniu, a jego oczy świeciły się złotem Alf, co oznaczało jedno - był zły, nie, był WŚCIEKŁY - Zabili strażników z całej północnej flanki. Mieli czystą drogę. Co sprawiło że uznali, że nie wybiją nas niczym stado dzikich świń?

    Zmarszczyłem brwi. Miał rację. Mogli w łatwy sposób nas wybić, skoro tak łatwo pozbyli się naszej ochrony - ba, skoro zrobili to na tyle sprawnie i cicho, że nikt z nas nawet się nie obudził; nie zdążył zostać zawiadomiony.

- Wszystkie poprzednie stada potraktowali w ten właśnie sposób, więc czym my sobie zasłużyliśmy na specjalne traktowanie? - mężczyzna kontynuował - Jesteśmy za silni? Wątpię.

- Może poczuli się pewnie i chcą się z nami zabawić - mruknąłem w odpowiedzi, ręką przebierając włosy w nerwowym geście - Łowcy polujący na swoją "zwierzynę".

    W pomieszczeniu nastała cisza, a moje słowa jakoby zawisły w powietrzu, mrożąc nam krew w żyłach. Spojrzałem jeszcze raz na twarze zamordowanych dzisiaj osób. Czy zostali wykorzystani do zasiania w nas strachu? Nienawidziłem myśli, że ich życie mogłoby zostać sprowadzone do wystraszenia reszty. Zasługiwali na o wiele lepszy koniec. Chociażby w równej, honorowej walce, ale nie w taki sposób! Co miałem powiedzieć ich rodzinom? Co miałem powiedzieć narzeczonemu Nancy, Everettowi? Co miałem powiedzieć ukochanemu Joe? Co miałem powiedzieć starej, schorowanej matce Terry'ego? No i żonie Eastona oraz jego jedenastoletniej córce? Sophie była jeszcze tylko dzieckiem! Nie powinna tracić ojca tak wcześnie. Potrzebowała go. Sam znałem brak jednego z rodziców, coś o tym wiedziałem - może nawet za dobrze.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Odrzucona mate | W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz