11

132 8 6
                                    

Robin obudziła się w nie swoim pokoju. Z początku nie wiedziała o co chodzi, ale przypomniało jej się, że przecież noc spędziła u Nancy.

Mike był trochę za bardzo w humorze jak wrócił od Byers'ów z dziewczyną jakoś po 21. Nancy podejrzewała nawet, że Jonathan albo Argyle dali mu zapalić, ale ogólnie, oczy miał w porządku, mówił normalnie i wszystko rozumiał.

Robin z kolei podejrzewała, że kocha się w najmłodszym Byersie, ale nie powiedziała tego dziewczynie. Była zdecydowanie bardziej zestresowana tym niż swoją pracą, co nie zdarza się często.

Dziewczyny poszły spać w jednym łóżku. Jednak Robin obudziła się sama. Sprawdziła wiszący kalendarz, gdzie było wyraźnie napisane, że jest poniedziałek, czyli dzień pracy, w przypadku Nancy, jak i z resztą Robin.

Dziewczyna ucieszyła się, bo wreszcie będzie mogła porozmawiać ze Steve'em. Chciała w końcu poplotkować trochę w pracy z kimś. Nie wiedziała co się działo u chłopaka od czasu imprezy, niej to za długo.

Wstała, ubrała się i wyszła, wcześniej informując Mike'a, żeby zamknął za nią drzwi. Idąc do pracy rozmyślała nad wszystkim. O tym, że odbudowa miasteczka szła dość dobrze, ale przede wszystkim o tym, że Steve się trochę zmienił od powrotu z upside down. Był bardzo drażliwy i jakby załamany?

Dotarła do wypożyczalni, która była już otwarta. Steve z widocznie wymuszonym uśmiechem, powitał ją. Robin zignorowała to chwilowo, poszła zmienić swój strój na roboczy. W poniedziałki nigdy nie mięli dużego ruchu, więc się nie spieszyła.

Kiedy już wróciła za ladę, pierwsze co zrobiła to uderzyła chłopaka w policzek, ale po tym przytuliła go tak mocno, że w pewnym momencie nie mógł złapać oddechu.

- Jesteś idiotą, totalnym dupkiem. - mówiła dziewczyna, dalej się przytulając do chłopaka. - Jak mogłeś zrobić mi coś takiego. - kontynuowała.

- Przepraszam Robin, naprawdę cię przepraszam. - odpowiedział jej i przytulił ją mocniej do siebie.

Stali tak przez chwilę, ale potem wrócili do pracy. Jak zawsze rozmawiali ze sobą, śmiali się, kłócili. Przynajmniej w pracy było jak dawniej.

Wszystko byłoby idealne, gdyby dziewczyna nie zauważyła bandaży na ciele szatyna. Było ich zdecydowanie więcej od ostatniego spotkania. Robin się mocno zaniepokoiła, czy ktoś krzywdzi Steve'a?

Obiecała sobie, że jeśli to Eddie, to wyrwie mu jaja i przyczepi do włosów chłopaka. Przy okazji przycinając je. Stwierdziła jednak, że nie będzie psuć tej miłej atmosfery i zapyta pod koniec pracy.

Dzień faktycznie minął bardzo spokojnie. Przychodziły tylko pojedyncze osoby, no jak to w poniedziałek. Na szczęście ich zarobek się nie liczył od tego ile wypożyczonych zostanie kaset i płyt, tylko czy staną za ladą.

Pod koniec, kiedy pakowali ostatnie pudła Robin uważnie przyglądała się przyjacielowi. Był bardzo niedokładny, jakby chciał jak najszybciej uciec z tego miejsca. Zniecierpliwiona pytaniami dziewczyna, właśnie wtedy zaczęła temat.

- Hej, Steve? - chciała zwrócić na siebie jego uwagę. Uzyskała pomruk, że chłopak jej słucha. - Dawno nie rozmawialiśmy tak... no wiesz... chciałam się zapytać, czy wszystko ok? - zaczęła powoli dziewczyna.

- A czemu miało by nie być ok? Wróciłem z upside down, trochę się upiłem, ale każdy czasem tego potrzebuje. - spiął się trochę Steve. Nie chciał nikomu mówić co może go spotkać za niedługi czas, nie chciał, żeby mu współczuli czy próbowali jakoś pomóc i przy okazji się tym załamywali.

- Steve... nie jestem ślepa, widziałam cię jak wróciłeś z upside down, na imprezie i po niej i widzę cię teraz. Za każdym razem kiedy cię widzę, masz na sobie coraz więcej bandaży. Jeśli coś się dzieje, możesz mi to powiedzieć. - kontynuowała Buckley.

miłość wytrwa wszystko, skarbie /steddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz