Rozdzial 1

1.4K 104 10
                                    

„Echmea wstęgowata zakwita raz, wydając jasnofioletowe kwiaty. Po przekwitnieniu pęd kwiatowy powoli obumiera, lecz roślina wypuszcza 2-3 młode odrosty."

Patrzę w prawo na osobę, której w cale nie znam, choć jesteśmy w tej samej grupie już osiem miesięcy. Ma na imię Michelle - chyba. Jej brązowe włosy sięgają aż do pasa i zawijają się na końcówkach. Wygląda jak Anastazja, rosyjska księżniczka z bajki.

Patrzę w lewo i widzę inną brunetkę. W mojej grupie się od nich roi. Ta zerka na mnie co chwilę i uśmiecha się. Próbuję odwzajemnić to w miarę grzecznościowo, ale wychodzi dziwny grymas.

Przede mną siedzi jeden z wielu Harrych. Ja jestem Kędzierzawy Harry, on Chudy Harry, inni to: Dziwny Harry, Głośny Harry i Harry Lepkie Rączki. Nikt tak naprawdę nie wie od czego wzięło się jego przezwisko i nikt nie wydaje się chcieć poznać prawdę.

Nie wiem kto siedzi za mną i nie chcę wiedzieć, ponieważ jestem zbyt zajęty obserwowaniem działań pani Green, która prowadzi elementy kompozycji.

Od października chodzę na kurs florystyki i za każdym razem kiedy komuś o tym mówię, wybucha śmiechem, a potem pyta: dlaczego. Jest coś w roślinach, co sprawia, że stajesz się spokojniejszy i delikatniejszy. Właśnie dlatego tu jestem.

- Może spróbujesz swoich sił Harry? - pyta pani Green.

Uśmiecham się.

- Oczywiście - odpowiadam i wstaję, kierując się w stronę dużego stołu z mnóstwem przyborów, kwiatów, ozdób i sztucznych dodatków. Wybieram kontrastujące kolory tulipanów i masę liści (wszystkie idealne), ładnie układam, dodaję wstążkę i folię we wzory, którą owijam bukiet. Pani Green uśmiecha się do klasy.

- Pan Styles jak zwykle przygotowany - zaczyna salwę pochwał - bardzo mi się podoba. Może pan usiąść.

Przytakuję i wracam na miejsce, odprowadzany przez wzrok kilku dziewcząt. Znów skupiam się na wykładzie, lecz miłą atmosferę na sali burzy zgrzyt drzwi, za którymi pojawia się chłopak.

Louis Tomlinson. Znam jego nazwisko głównie z apelów, na których było wyczytywane. Chodził ze mną do szkoły średniej, ale tak naprawdę nic o nim nie wiem.

- Przepraszam za spóźnienie - mówi, zanim ktokolwiek prócz pani Green może zobaczyć jego postać w całości. Wygląda na zdyszanego i przestraszonego, ale nikt się nie przejmuje. Siada w wolnej ławce, machając do paru osób i uśmiechając się. Obserwuję go przez parę minut, lecz nie postrzegam go inaczej niż Księżniczkę Anastazję, zerkającą na mnie brunetkę, czy wszystkich Harry'ch, otaczających mnie w tym miejscu.

*

Godzina przerwy. Kieruję się do McDonald's ze Scarlett i Regiem. Rozmawiamy o grze komputerowej, która wcale nie interesuje Scarlett, dlatego dziewczyna czerwieni się ze złości, kiedy jej próby zmienienia tematu są nieudane. Jemy lunch i rozmawiamy przez resztę wolnego czasu. Obserwujemy ludzi, śmiejemy się. Mija nas Chudy Harry ze Zackiem, Jackobem, Sarah oraz Madeleine, która nie chodzi na nasz kurs. Potem Scarlett piszczy na widok ładnej wystawy sklepowej, więc odłącza się i wchodzi do środka. Wiemy, że będzie oglądała ciuchy przez długi czas, dlatego przyłączamy się do grupki osób z naszej grupy. Jest tam Katherine, Olimpia, Sheila, Peter, Samuel i Louis. Święta szóstka, która zawsze jest wszędzie i wie wszystko. Grają teraz na automatach. Louis i Olimpia rzucają się na wszystkie strony, uwieszeni na dwóch joystickach, mając przy tym niezły ubaw. Peter obejmuje w pasie Sheilę, która później i tak zaprzeczy, że coś ich łączy, a Samuel - przystojniejszy od Petera - uśmiecha się tajemniczo i wita z nami. Przyłączamy się do nich, wrzucając monety do maszyn. Otaczają nas salwy śmiechu, rozmowy i dopingowanie zawodnikom. I nagle czyjś zegarek powiadamia o rozpoczęciu zajęć.

Pointless •complete•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz