Chapter Text
Dzwoni telefon. Tym razem komórka, więc mam pewność, że to nie Zayn. Nie patrząc na wyświetlacz, odbieram.
- Cześć, tu Scarlett. Wiem, że jest późno, ale musisz przynieść mi pendriva!
- Teraz? - pytam z nadzieją.
- A kiedy? Jest mi koniecznie potrzebny!
- Och, w porządku.
- Harry?
Milczę.
- Obraziłeś się? Nie chciałam krzyczeć...
- Nie, nie! - zaprzeczam. - Zaraz ci go przyniosę. Dziesięć minut i jestem.
Mamrocze coś i rozłącza się. Szukam pendriva w szufladzie, pomiędzy przeróżnymi drobiazgami, przyborami do szkoły i kablami. Wreszcie go znajduję. Upewniam się, że nikt nie skorzysta z mojego komputera i wychodzę z pokoju.
Rodzice siedzą w salonie i oglądają telewizję. Siostra jest w kuchni i próbuje wyczarować coś dzięki przepisowi z Internetu, który właśnie czyta na laptopie. Wychodzę prawie - PRAWIE - niezauważony.
- Gdzie się wybierasz, bracie? - pyta tata, a ja odwracam się. Widzę jak odchyla się do tyłu, by mnie widzieć. Mama robi to samo, objęta jego ramieniem. Są tak okropnie spokojni i radośni. Przestańcie.
- Scarlett chciała, żebym jej coś oddał - tłumaczę. - Niedługo wracam.
- Weź latarkę, ściemnia się.
- Mam telefon, wystarczy mi.
- Okej - rzuca na koniec i odwraca się.
Ale nagle moje nogi nie niosą mnie w stronę drzwi, lecz do salonu. Jestem zmieszany i nie bardzo wiem co robię, ale staję przed nimi i zbieram myśli.
- Co jest, chłopie? - pyta ponownie tata.
- Chciałem tylko o coś zapytać.
Mama porusza się, siada wygodniej i wpatruje we mnie.
- Możesz nas zapytać o cokolwiek chcesz, Haz.
- Dokładnie, synu.
Nie mówcie mi tego. Nie patrzcie z takim ciepłem i empatią. Dlaczego wszyscy są dla mnie tacy mili?
- Co... um... co byście zrobili, gdyby... - Patrzę w lustro, które odbija postać siostry, krzątającej się po kuchni. - Czy bylibyście źli, gdybym był gejem? - I znów patrzę w lustro, upewniając się, że mnie nie słyszała.
Mama spogląda na tatę, a on wydyma dolną wargę.
- Cóż - zaczyna - zapewne nie. Przecież takie rzeczy się zdarzają.
Nie mogę uwierzyć.
- Właśnie, Harry. Ludzie to ludzie.
- Okej.
Mam już wychodzić, gdy...
- Harry - woła mnie głos taty. - Czy to była jakaś aluzja?
Zamyślam się. Zawsze byłem biseksualny. Każdy o tym wiedział. Ale teraz już sam nie wiem.
- Nie - odpowiadam. - Tylko pytałem.
*
Włączam transmisję danych i łączę się z Internetem. Wyświetla się okno i stary wpis Louisa, który czytałem idąc do sklepu. Przewijam do kolejnego i kolejnego, w końcu natrafiając na odpowiedni. 3, 2, 1... Zaczynaj, Lou.
CZYTASZ
Pointless •complete•
Fanfiction”Wpatruję się tępo w strzałkę i nie wiem co robić. To nie możesz być ty, Louisie Tomlinsonie. Ty nie mogłeś tego napisać… Przecież Scarlett mówiła, że jesteś szczęśliwy”. •complete•