Rozdział 12

534 63 13
                                    


Droga do Hatfield była przyjemna i krótka, a kilka przekleństw rzuconych przez Robina zdawało się nikomu nie przeszkadzać. Harry wiedział, że mimo spokoju ducha, jego tata jest niecierpliwym kierowcą, ale kto nie był? Louis siedział w ciszy na tylnim siedzeniu zaraz obok Harry'ego i podziwiał w zamyśleniu widoki, ukradkiem pozwalając swojemu chłopakowi trzymać się za rękę.

Zatrzymali się na moment pod domem Scarlett, gdyż Harry już od jakiegoś czasu był jej dłużny wycieczkę, a ta z Louisem i Robinem wydawała się idealna nie tylko dlatego, że dziewczyna mogła bliżej poznać jego chłopaka, ale także była szansa na zostanie z Lou sam na sam, kiedy Scarlett i Robin znów odpłyną do świata filmu, sportu i motoryzacji. Przyjaciółka Harry'ego i jego tata zawsze dobrze się dogadywali i nawet zdarzało się, że Anne i Gemma myślały, iż Scarlett i Harry są parą, ponieważ dziewczyna bywała u Stylesów codziennie. Harry w porę sprostował, że Scarlett przychodzi do Robina. Nie było między nimi żadnego romansu, tylko czyste korzyści obu stron. Scarlett nabierała umiejętności w wymianie kół, klocków hamulcowych i całej reszty, a Robin miał towarzysza do pracy.

Teraz również zaciekle rozmawiali o markach samochodów, w których Scarlett i jej tata planowali wybrać "ten wyjątkowy, najwygodniejszy, najbezpieczniejszy i inne naj" wóz, więc Harry ukradkiem przysunął się do Louisa jeszcze bliżej. Chłopak zdawał się odpłynąć daleko stąd, jakby na chwilę opuścił swoje ciało, a Harry przypomniał sobie, że takiego Louisa zawsze widywał na kursie. Uśmiech zszedł z jego twarzy, kiedy spuszczając wzrok dostrzegł blizny - nie na nadgarstkach, ale przedramionach. Pomyślał, że Louis wiedział, co robi. Nie chciał podciąć sobie żył, lecz delikatnie się okaleczał i teoretycznie nie robił sobie nic złego. Jednak te myśli zabolały Harry'ego. To było złe; bardzo złe i obaj o tym wiedzieli.

Louis odwrócił głowę i spojrzał na Harry'ego pytająco, lecz po chwili zrozumiał, co się dzieje. Ułożył ręce po swoich bokach i wziął głęboki wdech. Żałował teraz, że nie wybrał czegoś z dłuższym rękawem. Jednak Harry sięgnął po jedną z jego rąk i ułożył ją na kolanie Lou, by po chwili móc głaskać zarastające już przecięcia i sprawić, by chłopak poczuł do niego jeszcze wiekszą miłość. Świadomość, że ktoś się przejmuje wywoływała w żołądku Lou nowe, dziwne uczucie i jeśli ktoś zapytałby go, czy potrafi kochać Harry'ego bardziej niż teraz, odpowiedziałby, że to raczej niemożliwe. Kędzierzawy chłopak podniósl nadgarstek szatyna i złożył kilka delikatnych pocałnków na całej długości przedramienia, i co z tego, że rozcięcia zaczęły szczypać? Uczucie ulgi było jedyne w swoim rodzaju.

- Wszyscy mamy blizny, wszyscy mamy swoją historię - szepnął delikatnie Louis, zabierając nadgarstek z dala od Harry'ego, jednocześnie wtulając się w jego długi i ciepły tors.

*

Scarlett brnęła między stolikami z czterema kubkami w dłoniach i uśmiechem na ustach. Położyła zamówienie na stoliku nieco zbyt entuzjastycznie, a potem wyprostowawszy się, rzekła:

- Uwielbiam tą kawiarnię. Wypoczynek na świeżym powietrzu i...

- Steve zza lady. - Harry zaśmiał się.

- Chciałam powiedzieć: mleko kokosowe! - sprostowała Scarlett, siadając nieco obrażona pomiędzy Robinem a Harry'm.

- Mleko kokosowe? - wtrącił się nieśmiało Louis, patrząc na bialą ciesz z bitą śmietaną i wiurkami czekoladowymi na wierzchu.

- Taaak - potwierdził Harry. - Scar zawsze je zamawia, bo robi je ten ładny chłopak, Steve. - Wskazał na ciemnego blondyna, który uśmiechał się do kasjerki. - Pewnie i tak jest gejem.

Louis nie mógł powstrzymać śmiechu; szczerego i głośnego, który musiał stłumić, upijając łyk napoju.

- Harry! - Scarlett wyglądała na oburzoną i jednocześnie zawstydzoną, a czerwień na jej policzkach zdawał się mieć źródło gdzieś głęboko, zaraz pod pełnym motyli żołądkiem.

Pointless •complete•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz