rozdział dwudziesty czwarty

1.3K 74 4
                                    

Mia

Od miesiąca mój plan dnia wyglądał tak samo. Wstawałam z samego rana, by pomóc Sali ogarnąć dzieciaki do szkoły, co nie byłoby tak problematyczne, gdyby nie były istnymi potomkami Belzebuba. Następnie udawałam się na uczelnię, po której wracałam do mieszkania Thom'a, by przygotować całej trójce obiad. I kiedy gdy już wszyscy odpoczywali, spędzałam resztę dnia przy nim.

Zapisałam się na prawko, bo uznałam, że Thom'owi przyda się pomoc w rozwożeniu dzieci, gdy już wyjdzie. Poleciłam jednak Sali, by nie cieszyła się tak mocno, bo nie przewidywałam rychłego zdania egzaminu.

Prowadziłam fatalnie... Wymuszałam pierwszeństwo, niemal rozjeżdżałam pieszych na pasach, a kiedy ktoś zaczął tylko na mnie krzyczeć, instruktor musiał mnie przytrzymywać, bym do niego nie wybiegła. Cóż mogę powiedzieć... zmiana jest długofalowym procesem. Starałam się.

- Na czym skończyliśmy... - pomyślałam głośno, kartkując prawie w pełni zapisany skoroszyt. - Ach, tak. Badania na żołnierzach. - Otworzyłam na stronie, do której przykleił wydrukowane wyniki z tabelkami i opisami, po czym odchrząknęłam ciężką gulę w gardle i zamrugałam, by się nie rozkleić. - No więc... z Twoich zapisków wynika, że aż 23% badanych mundurowych zaznało negatywnych jak i pozytywnych skutków traumy, tłumacząc to zmianą w postrzeganiu i ustalaniu priorytetów. Teraz moja część, czyli obalenie, zatem... GÓWNO PRAWDA. Twoje kolejne spostrzeżenie, które jak zapisałeś, cytuję:
„Trauma ma moc wskrzeszania wówczas, gdy w człowieku rodzi się nadzieja, że mu się polepszy", obalę równie wykwintnym językiem: GÓWNO PRAWDA. - Zatrzymałam się na chwilę i utkwiłam wzrok w jego niewzruszonej twarzy. - Od miesiąca tylko nadzieja każe mi otwierać oczy i oddychać, a mimo to czuję, jakbym każdego dnia umierała od nowa. - Starłam z policzków łzy, których nie czułam, gdy się wzbierały. - Tego nie przewidziałeś, co? Przeczytałam wszystko, co mi zostawiłeś i nigdzie nie ma choć małej wskazówki. W tym miejscu się urywa i nie wiem, jakiego argumentu byś użył, ale wiem, że byłby trafny. Nie cierpię Cię za to.

Chwyciłam za jego ciepłą dłoń i ułożyłam na niej czoło, pozwalając sobie na wylanie całego morza łez, jakie gromadziłam przez cały ten czas, bo bałam się, że jeśli sobie na nie pozwolę, nie będę miała siły się podnieść. Teraz było inaczej, bo wiedziałam, że nie mogę się poddać. Zerknęłam na powód, dla którego nie mogę się załamać.

- Amy zrobiła dla Ciebie laurkę. - Przejechałam dłonią po różowym papierze z narysowanym czymś na kształt ziemniaka, ale ona upierała się twardo, że to Thom. Wydałam z siebie chichot i stłumiłam go dłonią, bo szybko przerodził się w szloch. - Nie ma talentu, ale za to bardzo w siebie wierzy, a to już więcej, niż połowa sukcesu. Poradzi sobie dziewczyna w życiu, ustawia nas wszystkich jak pionki. Ethan o Ciebie pytał, ale razem z Sali uznałyśmy, że nie powiemy im, gdzie jesteś... Zabawne. Pamiętasz, jaki temat na zaliczenie mają Agnes z Adamem? Jak to było... Aha, że wszystkie dzieci powinny być okłamywane, jeśli mają dorastać bez traumy. Gdy go odczytałam, powiedziałam, że to chore, a Ty odparłeś, że warte dyskusji. Znów miałeś pieprzoną rację. Rzeczywiście... Nie chciałyśmy fundować im zmartwień o Ciebie. Lepiej, jeśli sądzą, że wyjechałeś bez pożegnania, choć cały garb naszego pomysłu już Ty będziesz musiał wziąć na klatę, bo Ethan zaczyna się robić na Ciebie wściekły. Ja też, Thom. Jestem kurewsko wściekła, że nie posłuchałeś mnie i nie odszedłeś. Oddałabym wszystko, by być na Twoim miejscu.

Zgarnęłam z jego czoła nieco przydługie już blond pasma włosów i przyłożyłam usta, modląc się w duchu o cud. Daleko mi było do katoliczki, mimo to każdego dnia wzywałam wszystkich świętych i nawet im groziłam. Nie słuchali... Znów nikt mnie nie słuchał.

Późnym wieczorem dotarłam do mieszkania, gdzie Agnes przyglądała mi się wyczekująco. Za każdym razem kiedy wracałam, patrzyła na mnie z tą samą miną, a ja za każdym razem kręciłam przecząco głową. Ona nie musiała pytać, ja nie musiałam odpowiadać.

Nowy Sąsiad - Tom 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz