rozdział dwudziesty szósty

1.4K 82 5
                                    

Mia

- Nie musi Pani tego robić, Panno Davies. Znamy sytuację Pani partnera z zajęć - powiedział profesor Phil, kiedy schodziłam po stopniach auli.

- Ale chcę - odpowiedziałam krótko, gdy dotarłam na środek, i rozejrzałam się po twarzach zebranych.

Jedne wyglądały na potwornie znudzone, inne na nieco zaciekawione... Choć głównie przeważał wyraz zamyślenia nad własnymi sprawami, oddalonymi od tego miejsca i obojętny na słowa, które zamierzałam powiedzieć. Uśmiechnęłam się lekko i wyprostowałam. Nie robiłam tego dla nich. Robiłam to dla siebie.

- Nazywam się Mia Davies. Wraz z moim... Wraz z Thom'em, mieliśmy przeprowadzić otwartą debatę na temat stawianej przez niego tezy. Moim zadaniem było jej obalenie i gdyby to wszystko się nie wydarzyło, gdyby tu był... Z mojej strony nie usłyszelibyście nic więcej, poza: "gówno prawda". 

Na sali rozległy się pomruki i zyskałam sporą część słuchaczy, na których mi nie zależało.

- Paradoks traumy polega na tym, że ma ona zarówno moc niszczenia, jak i moc przekształcenia i wskrzeszania.

Drzwi auli zaskrzypiały i pojawili się w nich Noah i Agnes. Wpatrywała się we mnie z nerwowym uśmiechem, a w oczach miała łzy. Podejrzewałam, że byli już po rozmowie z rodzicami.

Odchrząknęłam i wróciłam do tematu.
- Zatem... Na pierwszych zajęciach profesor zapytał nas, czy o wyborze kierunku i specjalizacji zaważyły przeżyte doświadczenia. Modliłam się w duchu, by nie zadał i mnie tego pytania, bo obawiałam się oceny. Prawdopodobnie odpowiedziałabym kłamstwem, co w ogólnym rozrachunku nie zmieniłoby nic, ale wróciłabym do domu, urżnęłabym się, sama przed sobą odpowiadając po cichu... tak, aby nikt nie usłyszał. Z resztą... To właśnie zrobiłam, a on mnie nawet nie zapytał - dodałam, a na auli rozległy się ciche chichoty. - W wieku sześciu lat, niedługo po śmierci mamy, najlepszy przyjaciel ojca zaczął mnie molestować. Z początku wierzyłam we wszystko, co powiedział... Że sposób, w jaki mnie dotykał nie jest niczym nadzwyczajnym, a jeśli pisnę komukolwiek o tym choćby słówko, Bóg się pogniewa, a wraz z nim on sam. Mark był człowiekiem bardzo religijnym i jako jedyny w każde święta pamiętał o przeczytaniu odpowiedniego akapitu Biblii. Tak, dobrze słyszycie... Odkąd pamiętam, spędzał z nami każde święta, przy jednym stole, gdzie obłapiał mnie obrzydliwym spojrzeniem. Ojciec był tuż obok, zupełnie niczego nieświadomy, a kiedy poprosiłam o pomoc, opowiedziałam mu o wszystkim... Nie uwierzył mi. - Zadrżałam i otarłam łzy z policzków, po czym spojrzałam na Agnes. Noah trzymał ją mocno, jak najcenniejszy skarb, którego nie zamierzał już więcej wypuścić.

Dobra robota. Puściłam mu oczko, a on uśmiechnął się lekko z dumą i mogłabym przysiąc, że jego oczy również lekko się szkliły.

- W każdym razie... Byłam z tym całkowicie sama do czasu, aż nie wrócił niezapowiedzianie wcześniej z jednej z konferencji. Zastał swoją małą córeczkę, całkowicie rozebraną, przyszpiloną do materaca przez swojego najlepszego przyjaciela. Mark gwałcił mnie, ale nie był to pierwszy raz. Każdy bolał równie mocno, choć blokowałam umysł na tyle, by myśleć w tym czasie o zupełnie innych rzeczach. O czym może myśle sześcioletnia dziewczynka, gdy ponad trzydziestoletni mężczyzna porusza się w niej i dysze spocony do ucha? Nie zgadniecie. O kucykach... ubrankach... lalkach... nowych gumkach do włosów... O tym, jak wyglądała dziś w przedszkolu jedna z koleżanek i o tym, gdzie mama kupiła jej taki ładny, mieniący się plecak. I o tym, że każdy mężczyzna jest potworem. Z upływem lat, mimo setek terapii, mnóstwa leków i wypitego alkoholu, ten sposób postrzegania został ze mną. Skupiłam uwagę na dobrej zabawie, nowych ciuchach i pieniądzach, którymi ojciec rekompensował mi brak zainteresowania, a męską rasę najchętniej spaliłabym żywcem. Całą, bez wyjątków, nawet gdyby na stosie między nimi wszystkimi był też mój ojciec. Dlatego za każdym razem, gdy Thom próbował mnie przekonać, że trauma może wskrzesić, miałam ochotę rozwalić mu łeb. - Zaśmiałam się nisko, a dźwięk ten zmienił się w szloch. Potrzebowałam paru chwil, by wyrównać oddech i znów przemówić. - Cholernie wkur... - Zerknęłam na profesora, który przyglądał mi się ciepło. - ... denerwujący typ. Na każdą próbę obrony tej tezy, odpowiadałam: "gówno prawda". Moja trauma zniszczyła mnie, niewątpliwie. Zmieniła... zdecydowanie. Ale czy może wskrzesić? GÓWNO PRAWDA. Jak coś takiego mogłoby przynieść pozytywny skutek? Gdyby to wszystko się nie wydarzyło i Thom tutaj był, wciąż stałabym przy swoim. Ale go nie ma... A to, co się stało, uruchomiło we mnie reakcję, jakiej nie spodziewała się nawet moja terapeutka. To było jak... bomba, choć z opóźnionym zapłonem, po potrzebowałam aż kilku tygodni, żeby się podnieść i walczyć. O siebie i o niego. Bo modląc się codziennie do Boga, którym szantażował mnie mój oprawca, zrozumiałam, że byłam w stanie pokochać do granic możliwości i bólu człowieka z tej rasy, którą zakodowałam sobie w głowie, jako tę najgorszą i zdolną tylko do krzywdzenia. Bo od chwili, w której ujrzałam, jak opada bezwładnie w kałuży własnej krwi wiedziałam, że nie chcę tu być bez niego i jeśli tylko przeżyje, zrobię wszystko, by wyzdrowieć i być lepszym człowiekiem. Dla niego i dla siebie. Dlatego nie obalę tej tezy, profesorze Phil - zwróciłam się do niego, z oczyma pełnymi łez. - Nie obalę, bo jest kurewsko prawdziwa. Trauma niszczy, zmienia i... wskrzesza. A jeśli chodzi o ocenę, to proszę ją wystawić Thom'owi, bo to on mnie tego nauczył, mimo że kiepski ze mnie uczeń.

Nowy Sąsiad - Tom 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz