19.

952 50 54
                                    

! Rozdział jest dosyć drastyczny, dlatego czytasz go na własną odpowiedzialność !

Phil wrócił po chwili ze szklankami soku pomarańczowego. Podał mi jedną, a ze swojej upił spory łyk. Napiłam się swojego soku, który smakował trochę dziwnie, jednak nadal był dobry.

- Co on takiego ma w sobie, czego ja nie mam, co? - niespodziewanie zadał pytanie, którego się nie spodziewałam.

Odsunęłam się od niego o kilka centymetrów.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - głowa zaczęła mnie boleć, lecz nie przejęłam się tym.

- Co Jake ma takiego w sobie, że go chcesz, a mnie odpychasz na każdym kroku? Pomóż mi to zrozumieć - powiedział, po czym się zaśmiał. Ten śmiech nie był przyjazny. Nie poznaję go.

- O co ci chodzi, Phil? - cofnęłam się bardziej w kąt, chcąc od niego uciec.

Zachowywał się dziwnie i zaczęłam się go bać, a w pomieszczeniu byliśmy tylko my. Ja i on.

- Wiesz, od dnia, w którym do mnie zadzwoniłaś, zakochałem się w tobie - wyznał, na co wystrzeżyłam oczy. To dlatego pytał Jessy o mój adres? - Gdy przyszłaś do Aurory, spodobałaś mi się jeszcze bardziej i nie pragnę niczego więcej niż ciebie. Więc dlaczego ten cały haker może cie mieć, a ja nie? - zapytał głosem, którym nigdy się do mnie nie zwracał.

Moja głowa zaczęła bardziej boleć, zaczęłam widzieć mroczki przed oczami, a moje ciało się zaczęło rozluźniać. Nie mam pojęcia co jest tego powodem.

Szklanka z cieczą, którą trzymałam w dłoni wyślizgnęła mi się i roztrzaskała o podłogę.

Ledwo mogąc mrugać, zauważyłam, jak Phil się do mnie zbliża.

- Jeżeli ja cię nie mogę mieć - wyszeptał wprost do mojego ucha. - To nikt nie będzie miał.

Po tym zdaniu moje oczy automatycznie się zamknęły, a ostatnim, co poczułam, to jego obrzydliwe usta na moim ciele.

***

Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Próbowałam otworzyć oczy, jednak światło było za jasne, dlatego po chwili znowu je zamknęłam.

Ponowiłam próbę i tym razem zaczęłam przyzwyczajać się do światła. Ręce mnie niemiłosiernie piekły, a miejsce intymne niewiarygodnie bolało.

Próbowałam się podnieść do pozycjii siedzącej, jednak, gdy tylko spróbowałam, ból w miejscu intymnym nasilił się.

Spojrzałam na swoje ubrania, które były całe we krwi, przez co wydałam z siebie zduszony krzyk, a wspomnienia z tego co się stało, nie mam pojęcia ile minut, czy nawet godzin temu, zaczęły zalewać mój umysł.

Mieszkanie Phila, zapłakany Phil, sok pomarańczowy, jego usta na moim ciele.

To nie może być prawda.

Mimo ogarniającego mnie bólu, nie poddałam się i znowu spróbowałam podnieść się do pozycjii siedzącej.

Gdy mi się to udało, spojrzałam na zegar.

Osiemnasta dwadzieścia trzy.

Przyjeżdżając tutaj było grubo po piętnastej.

Spojrzałam ponownie na swoje ubrania, a łzy niekontrolowanie zaczęły spływać po moim policzku.

Próbowałam wstać, co było nielada wyzwaniem dla mnie przez niesamowity ból.

Ledwo szłam w stronę drzwi wyjściowych, zabierając za sobą torebkę, jednak gdy tylko próbowałam otworzyć drzwi, zostałam pociągnięta i upadłam na podłogę.

- Nigdzie się, kurwa, nie wybierasz - usłyszałam jego głos, przez co zastygłam.

Przerażona wyciągnęłam telefon z torebki i gdy tylko nie zwracał na mnie uwagi, wystukałam adres Phila i wysłałam go Jake'owi.

Szybko schowałam komórkę spowrotem do torebki i próbowałam się podnieść.

Nie było mi dane zrobić chociażby jednego kroku, gdy tylko zostałam pociągnięta w stronę sypialni, a Phil rzucił mną jak szmacianą lalką.

- Bądź posłuszna, inaczej źle się to dla ciebie skończy - wywarczał, na co się skuliłam.

Dlaczego on to zrobił?

Łzy po moim policzku spływały strumieniami, a zaschnięta krew na ubraniach i w okolicach mojego miejsca intymnego zaczęła drażnić moje nozdrza.

Moje ciało zaczęło się trząść, gdy tylko Phil stawiał kolejne kroki, dzięki którym znalazł się już nade mną.

- Jesteś taka piękna... - zaczął się uśmiechać. - Szkoda, że dajesz się szmacić takiemu idiotowi - prychnął pod nosem.

Bałam się go. W tamtej chwili mój cały świat się zawalił.

Podszedł do mnie bliżej, a po chwili mój policzek zaczął niemiłosiernie piec. Uderzył mnie. I to dość mocno.

Kolejne łzy zaczęły spływać po moich policzkach, które skapywały na kanapę.

- Proszę... przestań - wychrypiałam zachrypniętym i cichym głosem.

Zaśmiał się szyderczo, a po chwili wymierzył mi drugi policzek, który zapiekł jeszcze bardziej.

- Szkoda oszpecić taką ładną buźkę. Jesteś naprawdę śliczną dziewczynką, Sarah - zaczął jeździć rękami po moim ciele, gdy ja zaczęłam się trząść z przerażenia.

Z tego, że zrobi ze mną to, co mu się podoba, a ja nie będę miała nikogo, kto by mi pomógł.

Opadając całkowicie z sił, czułam jego oddech na moim ciele, dotyk jego dłoni wokół mojej talii, jego pocałunki na moich obojczykach.

Chciało mi się rzygać, gdy czułam jego bliskość. Jest potworem.

Nie potrafiłam już się odezwać ani słowem. Wpatrywałam się w jeden punkt czekając, aż drzwi się otworzą, a przez nie wejdzie Jake razem z Jessy i mnie uratują.

Lecz nic takiego się nie stało. Phil zaczął mnie rozbierać, a moje ciało zaczęło się trząść coraz bardziej.

Moje usta nie potrafiły opuścić żadnego słowa, a guli w moim gardle nie potrafiłam przełknąć. Zapomniałam jak się oddycha. Nie czuję już kompletnie nic.

Leżę na kanapie jak szmaciana lalka, gdy Phil dokonywał gwałtu. Nie potrafiłam się ruszyć, powiedzieć, że mnie boli, żeby przestał. Łzy spływały po mojej twarzy, prawa ręka Phila wylądowała na mojej szyi, a lewa na mojej talii.

Leżałam jak szmaciana lalka będąc ofiarą gwałtu, przed którym nie potrafiłam się uchronić.

Z każdym jego pchnięciem mocniej mnie bolało. Jego usta znalazły się na moich. Chciało mi się rzygać.

Wyszedł ze mnie, po czym poszedł do kuchni.

Cały czas leżałam i wpatrywałam się w sufit zalana łazami, z potarganymi włosami, rozmazanym makijażem i starając się myśleć o innych momentach, niż ten koszmarny, w którym obecnie się znajduję, jednak nie potrafię.

Słysząc kroki moje ciało automatycznie się spięło i zamknęłam oczy. Czułam jego obecność tuż nade mną, a gdy otworzyłam oczy, trzymał w dłoni nóż. Zaczął jeździć metalowym ostrzem po moich policzkach i ciele.

- Naprawdę szkoda cię oszpecać, Sarah - wyszeptał i wbił ostrze w mój policzek, przejeżdżając nim od oka w dół.

Z mojego gardła wydostał się głośny krzyk, który po chwili został stłumiony przez rękę Phila, a ja kolejny raz czułam, że odpływam.

To jest mój koniec.

Jake x Mc || Duskwood [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz