23.

977 51 5
                                    

Po obudzeniu się, od razu przyszła ta przemiła pielęgniarka sprawdzić, jak się czuję, i czy czegoś nie potrzebuję.

Grzecznie odmówiłam i z jej pomocą, udałam się do łazienki, aby się ogarnąć.

Zrobiłam lekki porządek z włosami, twarzy lekko przemyłam zimną wodą, uważając na moje rany.

Po wszystkim, tak jak wczoraj, zaprowadziła mnie do łóżka i wyszła z pomieszczenia, oznajmiając, że za niedługo będę miała robione pobieranie krwi do badań, na co kiwnęłam lekko głową.

Policzki mnie nadal cholernie bolały, ale potrafiłam powoli kiwać głową.

Po wyjściu pielęgniarki wzięłam notes oraz długopis i z nudów zaczęłam rysować.

Co prawda, jest wczesny poranek, więc przyjaciół mogę się spodziewać trochę później, dlatego wzięłam się za rysowanie.

Zwinnie przyciskałam długopis do kartki, a po chwili znalazł się na niej rysunek bukietu kwiatów, które dostałam od Jake'a.

Uśmiechnęłam się sama do siebie, odłożyłam rzeczy na szafkę nocną i próbowałam wstać, jednak już po chwili straciłam równowagę i poleciałam twarzą na ziemię, przez co wydałam z siebie krzyk. Rana na policzku, a także siniaki po tym, jak ten potwór mnie spoliczkował, nadal bolały, a teraz zaczęły mnie piec.

Pielęgniarka, jakby stała pod drzwiami, zaalarmowana weszła szybko do środka i pomogła mi wstanąć na nogi.

Usiadłam z powrotem na łóżku i powstrzymałam się od łez, które cisnęły mi się do oczu.

Tak bardzo boli.

- Przepraszam - powiedziałam do zmartwionej pielęgniarki. - Nie chciałam...

- Już dobrze - uspokajała mnie. Jej głos działał na mnie kojąco.

Wzięłam głęboki wdech, po czym spróbowałam się lekko uśmiechnąć do miłej pielęgniarki, jednak wyszedł z tego jedynie grymas.

- Następnym razem po prostu naciśnij ten przycisk - pokazała mi czerwony guzik przy łóżku - a ja się zjawię jak najszybciej - powiedziała i skierowała się w stronę drzwi. - I proszę, uważaj na siebie. Jesteś już dosyć poszkodowana - dodała smutnym głosem na koniec.

Pokiwałam lekko głową, a pani pielęgniarka wyszła z sali, zostawiając mnie samą.

Tak, jak się obudziłam nic mnie nie bolało, tak teraz wszystko powróciło i boli dwa razy mocniej, a wspomnienia z mieszkania... mieszkania..

Po moim policzku spłynęła łza, przez co dostała się do mojej rany i cholernie zapiekła.

Mimo tego, że moja rana została odkażona oraz założono mi duży plaster, to piecze mnie ona niemiłosiernie.

Nikomu nie życzę takiego uczucia. Nawet najgorszemu wrogowi.

Nie potrafiąc myśleć o niczym innym, niż o tym potworze. Postanowiłam pójść z powrotem spać, co się udało i po chwili mój oddech stał się równomierny.

***

Siedziałam na kanapie w domu Jessy i próbowałam rozwiązać krzyżówkę. Gdy po raz setny nie potrafiłam rozwiązać jednego punktu, odłożyłam książkę z krzyżówką na stolik kawowy, po czym sięgnęłam po napój.

Po chwili podskoczyłam w miejscu, słysząc huk dochodzący z korytarza, jakby ktoś zamykał drzwi.

Co prawda, dziewczyny, tak jak i Jake'a nie było w domu, dlatego że Jessy pojechała do Richy'ego i nie miało być jej przez następne trzy godziny, a Jake poszedł na spacer z Charlie'm, dlatego może już wrócili

- Jake?! - zawołałam w stronę korytarza, ale nikt mi nie odpowiadał.

Odstawiłam kawę na stolik, wstałam z kanapy i gdy chciałam już pójść sprawdzić, czy przyszedł, przysłuchałam się bliżej, gdyż nie usłyszałam kroków psa. Zastygłam, gdy w przejściu do salonu stanęła inna osoba.

- Phil? - zapytałam przerażona, zamykając dłonią usta, aby nie wydać z siebie krzyku.

- Powtórka z rozrywki? - zapytał i uśmiechnął się szyderczo, wyjmując pas ze spodni, który rzucił na podłogę, a następnie rozpiął rozporek.

Gdy pierwsza łza zleciała na podłogę, jak zaalarmowana obeszłam go szerokim łukiem, a gdy zauważył, że się oddalam, to jak najszybciej zaczęłam biec na górę.

Słysząc tuż za mną kroki, zamknęłam się w łazience na klucz, opierając się o drzwi.

Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do rudowłosej dziewczyny.

Po kilku sygnałach, odebrała.

- Halo, Sarah?

- Jessy? - wyjąkałam.

- Co się stało? - zapytała przerażonym głosem.

- Phil.. - załkałam, nie potrafiąc wypowiedzieć reszty zdania.

- Phil? - zapytała, niewiedząc o co chodzi, lecz po chwili nastała w słuchawce cisza, a chwilę później usłyszałam jej głos. - O boże, Sarah. Gdzie jesteś?! - usłyszałam, jak wstaje i bierze klucze do ręki.

- Zamknęłam się w łazience.. - powiedziałam, wycierając rękawem drzwi.

- Dobrze, nie ruszaj się stamtąd! Zaraz z Richy'm będziemy. I się nie rozłączaj! - krzyknęła i było słychać zamykane drzwi.

- Przede mną nie uciekniesz, Sarah - usłyszałam głos za drzwiami, przez co odruchowo zamknęłam oczy, jak najmocniej się da i zatkałam uszy.

Ale to nie pomogło. Nadal słyszałam ten głos, który sprawiał mnie w odruch wymiotny.

- Słyszysz?! Przede mną nie ucieknesz! - zaczął krzyczeć coraz głośniej i walić w drzwi.

Szarpał za klamkę, a ja się tylko modliłam o to, aby się tu nie przedostał.

- Jessy? Proszę, pospiesz się - powiedziałam cichym głosem tak, aby Phil nie wiedział, że zadzwoniłam do jego siostry.

Niespodziewanie po chwili mocno szarpnęło drzwiami, przez co odruchowo wstałam i odeszłam jak najdalej od nich.

- Nie ukryjesz się przede mną - powiedział i zaczął się wolnym krokiem do mnie zbliżać.

- Proszę, nie zbliżaj się - dałam upust emocjom, a z moich oczów zaczęły lać się łzy, które wszystko zamazywały.

Nie posłuchał. Był coraz bliżej. Starałam się łapać oddechy, ale było to na nic.

Czułam, że straciłam dostęp do powietrza, gdy zaczął mnie dotykać.

- Proszę, Phil - błagałam. - Nie dotykaj mnie. Odejdź.

Nie słuchał. Posuwał się coraz dalej.

- Nie, nie, nie - zaczęłam kręcić głową i starałam się go odtrącić, ale to nie przyniosło skutków. Nie cofnął się ani o krok. - Nie dotykaj mnie! - wykrzyknęłam.

- Sarah! - usłyszałam z telefonu głos Jessy.

- Odejdź ode mnie! - zaczęłam się szarpać, przez co Phil się wkurzył.

Nie, nie, nie.

- Zostaw mnie!

***

- Zostaw mnie! - zaczęłam krzyczeć i się wierzgać.

- Sarah! Obudź się! - dotarł do mnie znajomy głos, przez co automatycznie otworzyłam oczy.

To tylko sen. Tylko sen.

Powtarzałam sobie w głowie te słowa jak mantrę.

Jestem bezpieczna, Phil siedzi w więzieniu.

- Wszystko już dobrze - powiedział Jake i przyciągnął mnie do siebie, na co zastygłam w miejscu.

Jednak mu nie uwierzyłam, że będzie dobrze.

Nie mogło być.

Jake x Mc || Duskwood [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz