6. Fobetor

256 14 24
                                    

Uwaga, w tym rozdziale pojawią się treści drastyczne (okaleczanie)

°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°

Wtorek. Jak ja nienawidzę wtorków. W sumie to nienawidzę wszystkich dni. Oprócz sobót.

Otworzyłem oczy i natychmiastowo je zamknąłem. Przedemną stała lampa i świeciła prosto w moją twarz. Siedziałem sztywno, przywiązany do twardego krzesła. Przedemną stała kobieta w garniturze.

-Panie Williamie czy wie Pan czemu Pan tu jest?- what the fuck?! Co się dziejee.

-Emm, nie, nie wiem- powiedziałem uprzejmie. Starając sobie przypomnieć co się działo potym jak wyszedłem od Nicka. W mojej głowie było całkowicie pusto.

-Hahahahahha- nagle usłyszałem szaleńczy śmiech.- Marie idź sobie- spławił kobietę, mężczyzna. -Willy, musisz być zdezorientowany, skoro nic nie pamiętasz!!

TERAZ byłem zdezorientowany. Widziałem tego mężczyznę pierwszy raz w życiu. Chciałem uwolnić ręce, żeby osłonić twarz przed spadającymi na mnie kropelkami śliny, ale były zbyt mocno związane. Wziąłem głębszy oddech, żeby zapanować nad nerwami.

- Mów mi Fobetor. Panuje nad twoimi koszmarami!- mężczyzna wyglądał dziwnie: miał białe, krótkie włosy z czarnym pasemkami po bokach, był raczej dość niski i kruchy. Wyglądał na kogoś kogo powaliłbym bez trudu, wzrostu Nicka, stary, pomarszczony, brzydki.

-Tak chyba masz rację, wszystkie moje koszmary należą już do ciebie- zacząłem spokojnym, może trochę obrzudzonym głosem. Czarne oczy staruszka skupiły się na mojej twarzy.- Tylko, że ja nie miewam koszmarów...

Oczy starca zapłonęły z wściekłości.
- Będziesz cierpiał! Będziesz później mieć o mnie koszmary! Będziesz miał koszmary o tym co ci zrobię!- wydarł się, a mnie przeszył dreszcz przerażenia. Wyjął nóż i podszedł znim do mnie.- Umiem sprawić, że będziesz myślał, że umierasz, będziesz czuł się tak źle, że będziesz sądził, że umierasz, ale nie umrzesz. Będziesz cierpiał.

Zamknąłem oczy kiedy podszedł blisko i przyłożył nóż do mojego gardła.

Zamknąłem oczy kiedy podszedł blisko i przyłożył nóż do mojego gardła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(5 godzin wcześniej)

Wyszedłem z budynku i ruszyłem w stronę żabki po drugiej stronie ulicy. Miałem ochotę na coś owocowego. Wszedłem do sklepu i skierowałem się do działu z lodami. Wyjąłem kaktusa i podszedłem do kasy samoobsługowej. Kupiłem loda i wyszedłem na ulicę. Na chodniku odgrywała się nie codzienna scena: dwóch mężczyzn trzymało małą dziewczynkę a trzeci otwierał drzwi do mini vana. Dziewczynka wyrywała się i krzyczała, ale nikogo nigdzie nie było. Zakradłem się od tyłu i uderzyłem jednego w głowę z całej siły. Przewrócił się, puszczając małą. Drugi typ odwracając się uderzył mnie z łokcia w szyję, tak, że straciłem na chwilę oddech, ale diecko było już wolne.

Want to fight? /Solangelo AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz