9. Musi mieć wielkiego...

186 11 35
                                    

Obudziłem się i zdałem sobie sprawę gdzie się znajduję. Leżałem przykryty kocem na kanapie w domu Willa. Zerwałem się na nogi i zacząłem przeszukiwać pomieszczenia w poszukiwaniu chłopaka. Jako, że niebieskooki nie oprowadził mnie wcześniej po mieszkaniu wlazłem do łazienki, sypialni jego rodziców i rodzeństwa. Gdy otworzyłem ostatnie drzwi, które nie zostały wcześniej otwarte, stanąłem twarzą w twarz z piegowatym chłopakiem. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech odsłaniający piękne, białe zęby, których pozazdrościłaby mu nawet sama Angelina Jolie. Gwałtownie odsunąłem się do tyłu, czując jak na moje policzki wpływa jasnoczerwony kolor. Spuściłem głowę, mając nadzieję, że Will niczego nie zauważył, niewiadomo co by jeszcze pomyślał.

-Wszystko w porządku?-zapytał, a ja zacząłem coraz intensywniej wpatrywać się w podłogę.-Słyszałem, jak biegałeś po domu...

-Eeeee... ja?-czułem jak palą mnie policzki.

Blondyn przysunął się bliżej mnie, tak, że pomiędzy nami zostały może dwa centymetry. Chwycił mnie za podbródek i spojrzał mi w oczy. Moje bardzo przestraszone oczy.

Will zaśmiał się na widok mojego wyrazu twarzy i jej koloru, który był już krwisto czerwony.

-Spokojnie, ja nie gryzę- wyszeptał po czym wybuchł niekontrolowanym śmiechem.

Kusiło mnie, żeby też zacząć się śmiać, ale się na to nie zdobyłem.

-Potrzebuję ubrań na zmianę...- powiedziałem tylko i spojrzałem na niego wymagająco.

Chłopak przestał się śmiać, pojmując w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Stał mierząc mnie wzrokiem, wyglądał na skonsternowanego. Po chwili wahania odwrócił się do szafy i wyjął z niej koszulkę, jakieś spodnie i... bokserki. Zerknąłem na mnie, odwrócił się do szafy i wyjął z niej jeszcze skarpetki i bluzę. Ubrania były w dość jasnych kolorach, przez co zacząłem się zastanawiać czy blondyn ma jakiekolwiek ciemne ciuchy, czy może specjalnie wybrał dla mnie takie jasne. Podał mi materiały i pokierował do łazienki, powiedział jakich kosmetyków mogę użyć, a których lepiej byłoby nie, dał mi ręcznik i wyszedł. Spojrzałem na ubrania, które mi przygotował. Były zdecydowanie na mnie za duże. Zdjąłem swoje i poskładałem je, żeby później było mi łatwiej przewieźć. Umyłem się, płynem pod prysznic o zapachu czekoladowym, które należało podobno do Kayli, ale jak to powiedział Will: "Ona się nie zorientowała kiedy wykorzystałem jej pół butelki, a potem kupiłem nowy, więc teraz też się nie zorientuje". Włosy umyłem szamponem Willa, który pachniał jak wanilia. Owinąłem się ręcznikiem w pasie i wyszedłem z pod prysznica, gdy rozległo się walenie do drzwi.

-Nicooo!!-krzyczał chłopak, waląc do zamkniętych drzwi łazienki.-Otwórz mi proszeeę!

Zdziwiony otworzyłem drzwi. Will wpadła do środka, zatoczył się po podłodze i zatrzymał się na szklanej ścianie prysznica. Patrzyłem na niego sceptycznie gdy wstawał z kafelków.

-Zapomniałem pokazać ci gdzie jest suszarka do wło..-chłopak podniósł na mnie wzrok i zdał sobie sprawę, że stoję przed nim pół nagi jedynie z ręcznikiem niedbale zawiniętym wokół pasa, a on sam jest przede mną na kolanach gestykulując intensywnie rękami w okolicach moich bioder. 

Chłopak zaczerwienił się, wstał z kolan, spojrzał na mnie i otworzył usta.

-Nic nie mów, wiem, że widać mi wszystkie kości...- mruknąłem cicho, za cicho, żeby usłyszał. 

-Ja.. tego no, suszarka..-wskazał ręką za siebie nawet się nie odwracając.

W tym momencie stało się coś strasznego. Mój byle jak zawinięty ręcznik zsunął się z moich bioder, Will spojrzał tam gdzie nie powinien, a ja zamiast zareagować (jakkolwiek) tylko patrzyłem się przerażony na blondyna. Chłopak zrobił się czerwony jak burak po czym szybko ulotnił się z łazienki zamykając za sobą drzwi. W moich oczach zebrały się łzy i spłynęły po moich policzkach. Stałem tak patrząc w lustro. Spojrzałem na małe, okrągłe okienko nad kibelkiem o średnicy 30cm, kuszące ale musiałbym połamać sobie miednice... nie jestem gotowy na takie poświęcenie. Mój wzrok trafił na ubrania poukładane w kosteczki i leżące na szafce. Tak czy siak będę musiał się ubrać. Po jakimś czasie otrząsnąłem się z myśli samobójczych i ubrałem, starając się nie zwracać uwagi na za duże rozmiary ubrań. Do drzwi rozległo się ciche niepewne pukanie, a po chwili usłyszałem także zmartwiony głos mojego przyjaciela.

Want to fight? /Solangelo AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz