-6- Poranny spacer

68 12 16
                                    

[Perspektywa - Blueprint]

Myślałem, że atmosfera w domu nie może być bardziej napięta, jednak kiedy okazało się, że mój prawie kuzyn jest bratem naszego nowego lokatora, wszyscy zaczęli czuć się bardziej nieswojo niż wcześniej. Chcąc nie chcąc, przez to, że drzwi od mojego pokoju miały pozostać otwarte, każdy w mieszkaniu słyszał to, co mówił Nomi, a ja i tata Blue także to, co mówił Raven. To wszystko jest takie smutne. Zostali bardzo okrutnie potraktowani przez los, dlatego powinniśmy zapewnić im jak najlepsze warunki do życia i sprawić aby było im komfortowo i czuli się kochani. To moja nowa misja!

—Raven, chcesz iść na spacer?— zapytałem wilka, który stał przy kanapie i jadł śniadanie ze swojej miski.

Wszyscy spojrzeli na mnie, jakbym zaproponował mu conajmniej napad na bank. Tata Dust nawet zachłysnął się kawą.

—A ty jesteś pewny, że to jest dobry pomysł?— Sprinkle zadał pytanie, które cisnęło się wszystkim na usta.

—A dlaczego nie?— zapytałem.

—Trochę się boję.— wszyscy zwróciliśmy twarze w stronę właściciela głosu, który postanowił zmienić się w szkielet— Wasz teren różni się od lasu. Tu wszystko rusza się bardzo szybko.

—Nie bój się samochodów. W mieście są wyznaczone miejsca, czyli chodniki, po których poruszają się tylko piesi, czyli my. No i ewentualnie rowery, ale one mają dzwonki i ostrzegają. O i możemy iść do parku! Tam jest zielono. I mają drzewa!

—Printy, nie naciskaj na niego.— tata Blue zwrócił mi uwagę— Raven wyjdzie na zewnątrz, kiedy będzie na to gotowy.

—Poza tym musimy jeszcze przedyskutować sprawy niewzbudzania podejrzeń.— tata Dust postanowił się wtrącić— Pomijam zakaz zamieniania się w wilka przy ludziach, ale— wskazał palcem na Raven'a, który powrócił do jedzenia swojego śniadania z miski, jednak tym razem w formie szkieletu.

Faktycznie, Raven zachowuje się trochę dziko, ale ludzie i tak mają nas za dziwaków. Więc co to za różnica? Poza tym nie mamy zamiaru wychodzić nigdzie po jedzenie. Chcemy po prostu posiedzieć w parku na świeżym powietrzu. Co takiego złego może się stać? Wilk siedzi praktycznie cały dzień na poręczy od kanapy i wpatruje się w okno, napewno chciałby wyjść. Pechem jest fakt, że mieszkamy akurat przy ruchliwej ulicy.

Kiedy brak długiego pyska zaczął mu przeszkadzać, zmienił się z powrotem w swoją zwierzęcą formę. Po skończonym posiłku postanowił podejść do drzwi tarasowych. Położył jedną ze swoich łapek na szybie i zaczął przypatrywać się widokom zza drewnianych barierek.

—Printy, uważaj na to co robisz.— tata Dust odezwał się do mnie, w momencie, w którym wstałem z miejsca.

—Przecież nie wypadnie przez balkon.— odrzekłem, po tym, jak tata bez problemu odczytał moje intencje— Proszę— posłałem w jego stronę błagalne spojrzenie, na co on przewrócił źrenicami.

—Raven.— zwrócił się w stronę wilka— Przypominam o zasadzie niezmieniania formy przy oknach.

Przeskoczyłem przez Fury'ego, który zajął miejsce przy wylocie, po czym podbiegłem do drzwi balkonowych. Po uprzednim upomnieniu od strony rodziców o tym, że mamy być tam krótko, albo szorować po kurtki, przekręciłem klamkę i otworzyłem wyjście na dwór. Raven cały czas bacznie mi się przyglądał. Tata zabronił otwierania drzwi przy nim, żeby nie nauczyć go, jak się to robi i nie podawać mu na tacy potencjalnej drogi ucieczki, ale, pomijając fakt tego, że od samego początku wątpiłem, aby był wstanie wyskoczyć z trzeciego piętra, informacja o tym, że boi się samochodów, popchnęła mnie do tego, aby mu to pokazać.

Wataha - wersja alternatywna - Undertale (Ravenprint)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz