[Perspektywa - Blueprint]
W przeciwieństwie do wczorajszego poranka, dziś w domu było bardzo spokojnie. Desire, Sprinkle i Fury postanowili zabić czas i pograć w planszówki w pokoju pierwszego wymienionego, Luxath brał poranną kąpiel, Raven i Goth leżeli przy kominku i bawili się piszczącą zabawką, a dorośli siedzieli w kuchni i pili kawę i herbatę. Ja z kolei postanowiłem przeznaczyć swój czas na wideorozmowę z Elmem. Już chyba od pół godziny opowiadał mi jak bardzo nudziło mu się na firmowej wigilii taty, na którą był zaproszony razem z rodziną. Mówił też o ostatnich dniach szkoły przed przerwą świąteczną i oczywiście standardowo o grze, w którą aktualnie gra. Ja za to standardowo, kłamałem jak z nut o tym, że nic się u mnie ciekawego nie dzieje.
—Stary, co tam u ciebie tak piszczy?— Elm zapytał lekko poirytowanym głosem.
—Um... psy wujków bawią się piłką.
—Weź im to zabierz. Denerwujące to jest.
—Raven.— zwróciłem się do starszego wilka, mimo to obydwa pyszczki odwróciły się w moją stronę— Możecie pójść gdzieś indziej pobawić się piłką? Ledwo słyszę Elma przez piszczenie.
—Wątpię, aby zrozumiały co mówisz.— mój przyjaciel oczywiście słyszał, co powiedziałem, więc postanowił to skomentować.
—Łapią więcej, niż ci się wydaje.— zapewniłem.
Raven wziął swoją piłeczkę do pyska i zaczął iść w stronę wyjścia z salonu. A przynajmniej tak mi się wydawało, aż do momentu, w którym zauważyłem, że wciska się pod regał. Chwila ciszy zleciała mu na wgramolenie się pod spód, po czym po pokoju ponownie rozległ się dźwięk, co prawda lekko przytłumionego, piszczenia.
—No widzę.— Elm odpowiedział sarkastycznie na to, co powiedziałem przed krótką przerwą w rozmowie— Wiesz, ja i tak muszę już kończyć. Zgadamy się jeszcze dzisiaj?
—Jeśli masz czas to pewnie. Jeszcze raz wesołych świąt.
—Wesołych świąt.— powtórzył, po czym ekran z rozmową wygasił się.
Jednak nie był to koniec połączeń telefonowych, bo dosłownie gdzieś z pół minuty później, komórka taty Blue zaczęła śpiewać. Z racji tego, że leżała dosłownie przy mnie, zerknąłem czyja nazwa wyświetlała się na ekranie i na szczęście okazało się, że tata Dust dzwoni. Zmartwiłem się trochę, kiedy wyszedł z samego rana i nie wracał długo. W dodatku nasza wcześniejsza rozmowa była niepokojąca. Niby mówił same miłe rzeczy, jednak wyglądało to, jakby miał powód aby je powiedzieć. Próbowałem odgonić złe myśli o tym, że będzie chciał zrobić coś głupiego, ale ten gatunek bardzo mocno trzyma się w głowie i nie chce jej opuścić.
—Dust, gdzie ty jesteś? Wyszedłeś rano i jeszcze nie wróciłeś.— to były pierwsze słowa taty, po tym jak odebrał— Co ma znaczyć, że jesteś w szpitalu?... No wiem, ale dlaczego? Przecież mogłeś poprosić mnie o pomoc... Co?... A wrócisz dzisiaj do domu?... Co? Dlaczego?... Proszę, nie wygłupiaj się... Cześć Killer... Co zrobił?... Jadę tam do was i nie radzę wam mnie powstrzymywać... Dobrze. Obiecuję.
Tata podszedł do szafy, aby wyciągnąć z niej kocyk. Z pomiędzy materiału wyciągnął jakąś zaklejoną kopertę. Zanim zdążyłem zapytać go, co się dzieje, on podarł ją na dwie części, a później jeszcze raz na dwie.
—Tato, co ty robisz?
—Dust poprosił mnie, żebym ją podarł.
—Co się stało z tatą? Słyszałem o szpitalu.
—Pokłócił się z wujkiem Killer'em i skończyło się na SOR-ze. Nie dowiedziałem się za dużo przez telefon, jadę tam do niego.
—Podwieźć cię?— wujek Horror wychylił się zza łuku.
CZYTASZ
Wataha - wersja alternatywna - Undertale (Ravenprint)
Fanfiction„Wataha - wersja alternatywna" to fanfik, który jest kontynuacją mojego poprzedniego fanfika „Los tak chciał"- Dustberry. Akcja dzieje się po zakończeniu, opisanym w rozdziale bonusowym na końcu książki. Możemy zaobserwować jak bardzo różnią się los...