-3- Oswajanie

68 13 12
                                    

[Perspektywa - Blueprint]

Bywa tak, że bardzo długo przygotowujemy się do jakiegoś zdarzenia, które może zmienić całe nasze życie. Za przykład może służyć chociażby pójście na studia, przeprowadzka, zmiana pracy. Jednakże to nieoczekiwane, nagłe zmiany, wywracają wszystko do góry nogami. Jeszcze tydzień temu, nawet nie miałem prawa myśleć o tym, że jakiś obcy wilkołak zamieszka pod moją kanapą, zaś dzisiaj na niej nocuję i pilnuję, żeby nie zrobił sobie krzywdy, kiedy postanowi spod niej wyjść. Chociaż w ogóle się na to nie zapowiada. Siedzi tam już pięć dni i nie wystawił nawet łapy spoza bezpiecznego terenu. A kiedy próbuję zajrzeć do niego, zaczyna warczeć, zanim zdążę porządnie się schylić.

Czuję, że w momencie, w którym nasz nowy lokator przekroczył próg domu, spadła na mnie jakaś taka dziwna presja. Tata jest od niego sporo starszy, a moje rodzeństwo to inny gatunek. Wiem, że to właśnie ja powinienem spróbować znaleźć z nim wspólny język, ale jak już wspominałem, nie jest to takie łatwe. No cóż, nic nie jest łatwe. Gdyby było, życie przestałoby być interesujące.

Przytuliłem się do swojej włochatej podusi, którą zebrałem ze sobą z pokoju i powoli zaczynałem zatracać myśli i torować sobie drogę do krainy snów. Jednak w pewnym momencie zostałem brutalnie wyrwany z tego błogiego stanu, przez dźwięk szurania pazurami po panelach. Po krótkich dźwiękach szamotania się, poczułem na sobie czyiś wzrok. W tej sytuacji postanowiłem nie ruszać się oraz pozostawić zamknięte oczodoły. Nie wiedziałem, czy był to dobry wybór, jednak bardzo zależało mi na tym, aby go nie spłoszyć. Powinien rozprostować kości. Siedzenie pięć dni pod kanapą musi być bardzo niewygodne, zwłaszcza, że wcale nie ma tam tak dużo miejsca.

Poczekałem aż dźwięk tuptania ucichnie, po czym otworzyłem oczodoły. Nie musiałem długo szukać go wzrokiem, ponieważ opierał się przednimi łapami o uchwyt od szafki, która znajdowała się naprzeciw mnie. Wpatrywał się w zlew, z którego kapała woda. Śledził każdą kroplę, spuszczając pysk, kiedy ta oderwała się od zlewu i wpadała do odpływu. W tej pozycji byłem w stanie dostrzec jego grzbiet. Promienie światła z latarni, które przedostały się do pokoju przez okno oświetlały ciepłym pomarańczem jego grube, ciemne futro, które miało na sobie jasne łaty. Nie byłem w stanie dokładnie stwierdzić jaki miało kolor, jednak stawiałem na czarny i biały. Chociaż umaszczenia wilkołaków bywają dziwne. Ja na przykład jestem biały, ale mam jasnoniebieskie pasemka na czubku głowy i ogon w tej samej barwie.

Wpatrywanie się w jego futro zostało mi przerwane w momencie, w którym niespodziewanie postanowił zmienić się w szkielet. W tej formie był już w stanie dosięgnąć do kranu, z czego od razu skorzystał. Przyłożył palce tej części, z której wylatuje woda, po czym przesunął je blisko twarzy, a następnie powąchał. Następnie zaczął uderzać delikatnie wnętrzem dłoni o uchwyt. Chce mu się pić? W sumie to logiczne, skoro miska z wodą, którą tata wsunął mu pod kanapę pięć dni temu, cały czas jest pełna. Ale dlaczego z tego nie skorzysta? Nie chce pić z miski, czy co?

—Chcesz się napić?— zapytałem szeptem.

Kiedy tylko wydałem z siebie głos, odwrócił się w moją stronę, po czym spojrzał na mnie z przestrachem.

—Spokojnie, chcę ci pomóc. Żeby leciała woda, musisz złapać za rączkę i pociągnąć do góry.— spojrzał na swoją rękę— Znaczy, uchwyt.—posłał mi zakłopotane spojrzenie— Znaczy, to u góry. Wiesz, co może ja po prostu podejdę.

Zacząłem podnosić się do siadu, jednak zatrzymałem się w połowie drogi, bo kolega przyjął pozycję bojową i zaczął warczeć. Mimo tego chwilowego zawahania, postanowiłem jednak kontynuować. Kiedy już usiadłem, wstawiłem przed siebie obie ręce.

Wataha - wersja alternatywna - Undertale (Ravenprint)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz