[Perspektywa - Blueprint]
Nie muszę chyba wspominać o tym, że zimowy krajobraz zawsze wzbudza we mnie masę pozytywnych emocji, jednak tym raziem nie on stał się sprawcą mojego zdumienia i zachwytu. Widok tak dużej liczby potworów na ulicach był dla mnie bardzo nienaturalny, jednak równocześnie jakoś tak dziwnie podniósł mnie na duchu. Wydaje mi się, że dopiero w momencie, w którym zobaczyłem ten obraz, doszło do mnie, że czeka nas przerwa od krzywych spojrzeń, zakazów i ograniczeń. Bardzo dziwnie będzie wyjść na ulicę i nie czekać na uderzenie słowne, bądź te niemetaforyczne. To miła odmiana.
Zaparkowaliśmy swój samochód pod ogrodzeniem wujka. Mają elektroniczną bramę, także musieliśmy poczekać, aż ktoś nam otworzy. W międzyczasie postanowiliśmy już wypakować bagaże z samochodu. Po kontroli na granicy zrobił się w nich niezły bałagan, ale byliśmy w stanie się jakoś podzielić. Oczywiście dalej nie przeszła im ta nadmierna troska i, niesprawiedliwie, nie pozwolili mi wziąć do ręki nawet walizki na kółkach. A więc stałem koło bagażnika i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. W zasadzie do momentu, w którym na zewnątrz wyszedł wujek Lust.
—Cześć kochani!— krzyknął przechodząc przez drzwi.
Zakładał dopiero na siebie kurtkę, jednak to nie przeszkadzało mu, żeby zbiec po schodach, a następnie ślizgnąć się po chodniku. Tata Blue chwycił go za ramiona, żeby się nie wywrócił. Kiedy tylko wujek złapał równowagę, objął go i mocno przytulił.
—Berry, ale za tobą tęskniłem!— ścisnął go jeszcze bardziej— Oczywiście za wami też.— podszedł do mnie i mojego rodzeństwa, po czym poczochrał Sprinkle po puchowym kapturze.
—Cześć.— tata Dust wyłonił się z samochodu.
—Cześć cześć.— wujek wyciągnął pilot z kieszeni i kliknął na nim przycisk otwierający bramę— Zaparkuj sobie gdzieś tam koło garażu. Otworzę ci drzwi balkonowe, żebyś nie musiał chodzić na około.
Po tym, jak tata pokazał gest kciuka do góry, wujek złapał mnie za dłonie i zaczął ciągnąć w stronę drzwi wejściowych. Wszystkie ruchy wykonywał z niesamowitą energią i trochę nieuważnie zważywszy na zaistniały stan pogodowy, ale udało nam się nie zabić na śliskich schodach.
—Możecie zostawić bagaże w naszej sypialni, później to ogarniemy.— powiedział, kiedy wszyscy, oprócz naszego kierowcy znaleźliśmy się w środku— Na pewno jesteście zmęczeni. Chcecie coś do picia? Może kakao? Upiekłem bułeczki cynamonowe, kakao będzie do tego pasować.
—Nie trzeba.— tata zaśmiał się nerwowo.
—A ja chcę.— powiedział Sprinkle— Bułeczki cynamonowe brzmią zajebiście. Właśnie awansowałeś na najlepszego wujka.
—Sprinkle, słowa.— tata zwrócił mu uwagę, mimo lekkiego uśmiechu na jego twarzy.
Wujek Lust zawsze cieszy się, kiedy przyjeżdża do nas na święta, jednak jak się okazało, nasze odwiedziny zadowalają go jeszcze bardziej. To miłe. Przekazał, że jego małżonek wróci do domu dopiero późnym wieczorem, bo ktoś z nich musiał zostać na strzelnicy. Ich rodzinka prowadzi taki mały biznes, z którego dość dobrze się utrzymują. Czasami ktoś zapisuje się na zajęcia dla zabawy, czasami dla treningu, a nawet zawodowi policjanci z Monstertown ćwiczą tam w ramach współpracy. Wcześniej trochę mnie to dziwiło, jednak po ostatnich wydarzeniach oraz fakcie, że mamy jakieś tam kontakty z tutejszymi władzami, a co w rodzinie to nie zginie, jakoś wszystko zaczyna się układać. Tak czy siak wujek Horror spełnia się w tym co lubi, a w razie czego wujek Lust jest znany jako dobry krawiec, więc są zabezpieczeni finansowo. To świetne, że tak im się układa. Wpływa to jeszcze bardziej na moje pozytywne myślenie o życiu w Monstertown.
CZYTASZ
Wataha - wersja alternatywna - Undertale (Ravenprint)
Fanfic„Wataha - wersja alternatywna" to fanfik, który jest kontynuacją mojego poprzedniego fanfika „Los tak chciał"- Dustberry. Akcja dzieje się po zakończeniu, opisanym w rozdziale bonusowym na końcu książki. Możemy zaobserwować jak bardzo różnią się los...