poniedziałek, 12 października
Wyszli już z chyba piątego sklepu z elektroniką. Od prawie czterech godzin chodzili po mieście, nie tylko po to, aby zrobić zakupy, na których zależało Jeonggukowi, ale też usiłując znaleźć głośnik jak najbardziej przypominający ten stracony. Byli wykończeni, a kilometry pokonane na nogach dawały się we znaki.
— Nie ma szans, że uda mi się go kupić do soboty — westchnął rozgoryczony Hoseok. — Widziałeś te ceny? To jest totalna przesada. Jak przeciętny uczeń liceum, w dodatku nie dostający kieszonkowych od rodziców, może pozwolić sobie na coś takiego? To s k a n d a l. SKANDAL, rozumiesz mnie, Jeongguk, prawda?
Po wygłoszeniu tej jakże bardzo emocjonalnej i pełnej gestykulacji przemowy, zatrzymał się, spoglądając na towarzyszącego mu brunetowi i oczekując od niego, że zgodzi się w stu procentach z jego zdaniem. Chłopak jak zwykle milczał, zerkając niepewnie na współlokatora. Aby nie trzymać go dłużej w napięciu, nieśmiało pokiwał przytakująco głową, nie przeszkadzając Hoseokowi w dalszym wyzbywaniu się z siebie przepełniającej go frustracji i rozczarowania.
— Nawet w tym głupim lombardzie wszystko takie drogie! Kto to widział sprzedawać tak bardzo odrapane, w dodatku z jednym niedziałającym głośniczkiem urządzenie za sześćdziesiąt tysięcy wonów, gdzie on nie jest tyle wart nawet nowy! — kontynuował. — Mam już tego wszystkiego serdecznie dość.
Hoseok zamilkł, w końcu ruszając się z miejsca. Szedł dość szybkim krokiem, przez co Jeongguk musiał przez jakiś czas truchtać, żeby zrównać z nim tempo. Znajdowali się jakieś dwa kilometry od kamienicy. Na zewnątrz już od dobrej godziny panował mrok, a coraz chłodniejsze podmuchy jesiennego wiatru otulały ich ciała. Niestety, zdecydowanie żaden z nich nie był przygotowany i odpowiednio ubrany na taki spadek temperatury. Nie przypuszczali, że bieganie po mieście w celu znalezienia głośnika i zrobienie podstawowych zakupów zajmie im aż tyle czasu.
— Jeongguk! Mam pomysł — Jung nagle pisnął z podekscytowania, wesoło podskakując kilka razy. Skoczył na niewielkiej wielkości trawnik, który nie miał więcej niż trzy metry kwadratowe. Tupnął kilka razy, rozkładając szeroko ramiona. — Czy ty to widzisz?
Jeongguk posłał mu przepełnione pytaniami spojrzenie, starając się rozgryźć, co ich adresat miał na myśli. Poznali się zaledwie kilka dni temu i da Jeongguka Hoseok był osobą zupełnie nieprzewidywalną, wręcz niepoczytalną w niektórych kwestiach. Jeongguk w ogóle nie potrafił przewidzieć następnego posunięcia Junga, bo ten niemal zawsze robił coś zupełnie odwrotnego, a to wprawiało Jeongguka w drobne zakłopotanie. Zwykle dobrze oceniał ludzi już od pierwszego spotkania, tymczasem w Hoseoku było coś takiego, co sprawiało, że jego obraz był bardzo rozmazany, niemal nieczytelny.
Dla Jeongguka Hoseok był pełen sprzeczności, a przynajmniej wywoływał w nim bardzo skrajne uczucia. Z jednej strony jego zachowanie było bardzo interesującym zjawiskiem, zachęcającym go do nawiązania z nim głębszej relacji, a z drugiej było to coś, co zupełnie go peszyło i odpychało. Być może dlatego, że nagminnie przekraczał jego strefę komfortu.
— Spójrz tylko na te cudne trawniki! Dostrzeż to, jak emanują swoją jaskrawą zielenią w żółtym świetle tej latarni! — Przykucnął, urywając źdźbło. Uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach błysnęły iskierki dziecięcej radości. — Ileż czasu musiało upłynąć, aby wyhodować coś tak równie pięknego? Gęsty dywan, zdobiący chodniki, niczym te jedwabne dzieła w salonach bogatych rodzin. Ach, ten zapach! — Przybliżył dłoń do nosa, zabierając ogromny wdech. Zamiast poczuć woń urwanej wcześniej trawy, drobinki ziemi dostały się do jego przegrody, powodując u niego serię głośnych kichnięć.
CZYTASZ
BTS || Hello, stranger ✓
Fanfiction2009 1898 1983 2005 1837 2014 1803 Nie ma bardziej nastoletniego życia od tego przepełnionego sprawdzianami, pracami domowymi i nauką wszelkiego rodzaju. Choć nudne i męczące, z pewnością lepsze od szukania zaginionej przyjaciółki i przyjęcia zapros...